Prawie jak w japońskim teatrze, czyli jedna z niespodzianek Sony [PUPPETEER]

Prawie jak w japońskim teatrze, czyli jedna z niespodzianek Sony [PUPPETEER]

Prawie jak w japońskim teatrze, czyli jedna z niespodzianek Sony [PUPPETEER]
marcindmjqtx
19.08.2012 18:23, aktualizacja: 07.01.2016 15:45

Bunraku to jeden z gatunków tradycyjnego teatru japońskiego. Nie bez powodu zaczynam tekst o Puppeteer od przybliżenia tego pojęcia.  To jedna z największych inspiracji twórców nowej gry japońskiego studia Sony. Bardzo ciekawej gry, którą przez długi czas udało się firmie zachować w tajemnicy.

Pierwsze skojarzenie - LittleBigPlanet. Chyba już zawsze będę tak miał patrząc na jakąkolwiek grę, w której występują wszelkiej maści lalki, szmaciane czy nie. Traktowanie tego jako minus jest jednak sporym błędem. Puppeteer jest świeży, ciekawy i zakręcony. Wspomniałem o bunraku, podobnie jak sympatyczny art director gry, który nie ukrywa, że jest ogromnym miłośnikiem japońskiego teatru i starał się tę fascynację przenieść do gry. Dlatego też między innymi poszczególne poziomy Puppeteer przypominają teatralne deski, a gdy uda nam się zaliczyć etap, nagle wszystko się zmienia, wjeżdżają nowe tła, a bohater ląduje w całkowicie innej scenerii. Publika reaguje na nasze poczynania, dlatego jeśli trafimy na przykład na jakiś straszny moment, jest wielce prawdopodobne, że ona również da się ponieść emocjom. W teorii wydaje się to bardzo ciekawe, prawda? Zapewniam Was, że na ekranie wygląda jeszcze lepiej.

Ciekawie zapowiada się również rozgrywka. Puppeteer to platformówka, logiczna platformówka, w której na równi z pokonywaniem kolejnych przeszkód, ważne jest rozwiązywanie prostych łamigłówek. A wszystko to okraszone strasznie fajną narracją w specyficznym, teatralnym stylu. Klimat buduje również świetna oprawa, wszędzie coś się animuje - wspomniany wyżej art director to z zawodu animator, wymusił więc niejako na swoich podwładnych ponad 500 animowanych teł, zmieniających się co około 5-10 minut oraz stu różnych wrogów, w tym mniej lub bardziej sympatycznych bossów. Robi wrażenie.

Podoba mi się coś, co nazwano Head Action - bohater zaczyna zabawę bez głowy, utracił ją w pewnych dziwnych okolicznościach. Korzysta więc z głów znalezionych w poszczególnych etapach, a to wiąże się z różnymi mocami. „Zmień świat swoją wyobraźnią” - spotkaj na drodze zwykłą kanapkę, nałóż głowę hamburgera, zmieni rzeczoną kanapkę w wyższego hamburgera i wskocz po nim na platformę, która z początku wydała się nieosiągalna. Wydaje się to trochę dziwne, ale wygląda uroczo. Znalezione w pewnym momencie nożyczki stają się nie tylko bronią, ale także sposobem na pokonanie odległości, czy dostanie się do konkretnego miejsca. Pozawalają one bowiem ciąć znajdującą się na tłach tkaninę na różne sposoby, w różnych kierunkach. Twórcy wspominają również o bardzo dużej liczbie plansz dodatkowych, które pozwolą zebrać jeszcze więcej złotych gwiazdek, które wydają się kolekcjonerską esencją gry i podobnie jak w innych platformówkach, należy zagarnąć ich jak najwięcej.

Puppeteer jest tajemniczy, choć niezwykle słodki. Oprawa robi wrażenie, szczególnie mnogość animacji - wyobraźcie sobie, że gra ma zajmować całą płytę BR, a to znaczy, że dostaniemy wizualny majstersztyk najwyższych lotów. To jedna z najciekawszych niespodzianek tegorocznych targów Gamescom i smuci mnie jedynie fakt, że zagramy najwcześniej w przyszły roku. Nie mamy również co liczyć na wersję dla PS Vity, gra tworzona była z myślą o PS3, a produkcję zaczęto zanim jeszcze konsola pojawiła się na rynku. Czekam na kolejne materiały z gry i Wam radzę to samo, mamy bowiem do czynienia z naprawdę ciekawą i niecodzienna produkcją, wartą naszej uwagi.

Paweł Winiarski

Puppeteer (PS3)

  • Gatunek: przygodowa
  • Kategoria wiekowa: od 12 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)