Prawie 90 tysięcy graczy będzie mogło zagrać w Broken Age już jutro
Projekt Tima Schafera napędził kickstarterową rewolucję i pokazał, że nawet gdy ma się górę pieniędzy nie wszystko musi iść gładko. Jutro zagrają Ci, którzy dorzucili się do zbiórki.
13.01.2014 | aktual.: 05.01.2016 15:48
Ponad trzy miliony dolarów na koncie projektu oznaczało, że Schafer może stworzyć taką grę, jaka zawsze chodziła mu po głowie. Sukces zbiórki to z jednej strony wielkie błogosławieństwo, ale oznacza też, że autorzy nie będą mieć żadnych wymówek, jeśli gracze nie będą zadowoleni.
Pierwszy niezręczny moment mamy już za sobą - pamiętacie pewnie, że w połowie zeszłego roku Double Fine poprosiło o kolejne wsparcie dla projektu, dzieląc go dodatkowo na dwa epizody. Pieniądze ze sprzedaży pierwszego w programie Steam Early Acces mają posłużyć na dokończenie drugiego. Marcin Kosman pisał wtedy:
Łatwo się wczuć w jego położenie. Gdyby dostał 400 tys. $, tworzyłby grę za te pieniądze. Skoro dostał kilka razy więcej, to uczynił projekt znacznie większym. Na pewnym etapie trudno kontrolować budżet i rozmiary gry, z czego też biorą się częste opóźnienia premier. Kolejne miesiące tworzenia to kolejne wydane pieniądze. Tak stało się też w tym przypadku. Być może Schafer sądził, że jest w stanie sam sprawować nad wszystkim pieczę - jeśli tak, to się przeliczył. Niedługo wszyscy będziemy dużo mądrzejsi. Co prawda od jutra grać w pierwszą część Broken Age będą tylko ci, którzy wsparli projekt na Kickstarterze, ale za jakieś 24 godziny z hakiem poznamy także datę premiery dla reszty graczy.
Schafer to twórca, któremu łatwo kibicować, więc osobiście trzymam kciuki, by Broken Age okazało się sukcesem. Kickstarterowym projektom nie zawsze się to udaje.
[źródło: Twitter]
Maciej Kowalik