Prądem w uzależnionych od gier?
Jak donosi gazeta Beijing News, Chińskie Ministerstwo Zdrowia nakazało wczoraj wstrzymanie kontrowersyjnej metody leczenia osób chorych na uzależnienie od gier sieciowych, polegającej na rażeniu pacjentów prądem.
15.07.2009 14:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przedstawiciele ministerstwa powiedzieli, że terapia, którą praktykowano w klinice w Linyi w prowincji Szandong, nie jest bezpieczna.
Kong Lingzhong, redaktor portalu internetowego zajmującego się uzależnieniem, powiedział gazecie, że pomimo zakazania tej praktyki, nadal odbywa się głośna debata czy terapia elektrowstrząsowa jest odpowiednia na tego rodzaju chorobę.
"Nie mamy pojęcia, czy ta pokręcona metoda ma jakieś efekty uboczne".
Yang Shuyun z kliniki prowadzącej terapię powiedziała wczoraj prasie, że przestali dokonywać zabiegów jak tylko otrzymali powiadomienie ze strony Ministerstwa Zdrowia. Pod presją dodała też, że program medyczny prowadzony przez Dr. Yanga Yongxina nie polegał w całości na wstrząsach elektrycznych. Terapia miała wykorzystywać też inne, zarówno medyczne jak i psychologiczne elementy.
W zeszłym miesiącu, gazeta The China Daily doniosła, że ponad 3 000 młodych ludzi zostało namówionych bądź zmuszonych do odbycia czteromiesięcznego kursu z użyciem terapii. Aby zapisać swoje pociechy, rodzice lub opiekunowie prawni musieli podpisać oświadczenie, że są świadomi tego, że ich dzieciom będą zadawane wstrząsy elektryczne o sile poniżej 200 miliamperów. Terapia kosztowała 6 000 Renmibi (około 2809 zł) miesięcznie. Pacjenci zostali uznawani za 'uleczonych' w momencie kiedy przyznali się do swojego uzależnienia.
Według Guangdongskiej agencji prasowej Information Times, wstrząsy były stosowane jako kara za złamanie jakiegokolwiek z 86 zakazów centrum, między innymi takich jak jedzenie czekolady, zamykanie na klucz drzwi od toalety, branie tabletek przed posiłkiem, oraz siedzenie na krześle Dr. Yanga bez pozwolenia.
Pierwsze informacje o tej sprawie pojawiły się w Internecie, na blogach osób, które odbywały w tej placówce leczenie. Twierdzą one, że oprócz wstrząsów elektrycznych, nie mogli rozmawiać o niczym innym tylko o radzeniu sobie z uzależnieniem, musieli klęczeć przed swoimi opiekunami jako dowód posłuszeństwa oraz byli zmuszani do przyznawania się do 'złych uczynków'.
fot.: stock.xchng