Pracownicy DICE ostro krytykują zwiastun Infinite Warfare pokazując przy tym, jak nie powinno się pisać o konkurencji
Każdy może mieć własną opinię, ale czasem lepiej zachować ją dla wąskiego grona odbiorców. Widać, że panowie z DICE jeszcze nie dorośli do takich zachowań.
06.05.2016 | aktual.: 07.05.2016 12:40
Nie tylko graczom coś się nie podoba w zwiastunie Call of Duty: Infinite Warfare. Kilku pracowników DICE również postanowiło wyrazić swoje opinie, a co jest do tego lepszym miejscem niż portale społecznościowe? Roland Smedberg, który w DICE odpowiada za materiały wideo stwierdził, że gra Infinity Ward może pochwalić się grafiką z 2010 roku i montażem na poziomie szkoły podstawowej. Dodał też, że całość jest „urocza”.
W podobnym tonie utrzymane były tweety dwóch innych członków ekipy pracującej nad Battlefieldem. Julian Manolov napisał o 3 minutach animacji komputerowej pytając, czy gdzieś jest link do właściwej gry, a odpowiedzialny za zwiastuny Battlefieldów Randy Evans stwierdził wprost, że Infinite Warfare wygląda jak gra sprzed 10 lat.
To oczywiście nie spodobało się wielu osobom i jak serii Call of Duty nie lubię, tak muszę przyznać im rację. Jest w biznesie taka stara, niestety przez wielu zapomniana zasada: o konkurencji mówimy jak o zmarłym – dobrze, albo wcale. Jeśli twoja strategia, zamierzona bądź nie, opiera się na oczernianiu poczynań rywali oznacza to, że sam masz niewiele do zaoferowania i najzwyczajniej w świecie nie jesteś pewien swojej marki.
Pewnie, można powiedzieć, że to przecież prywatne opinie, tylko że nie do końca tak jest. Jeśli jesteś rozpoznawanym pracownikiem jakiejś firmy, a na dodatek umieszczasz publiczne wpisy, to odbiorcy jednoznacznie kojarzą cię właśnie z pracodawcą. To trochę tak, jakbym ja zamieścił u siebie na Facebooku publiczny post szkalujący inne serwisy o grach. Niby moje zdanie, do którego oczywiście mam prawo, ale jednocześnie mam zaznaczone, gdzie pracuję i czy mi się to podoba, czy nie – jestem kojarzony z redakcją.
Koniec końców pracownicy DICE usunęli negatywne tweety i przeprosili za swoje zachowanie. Pytanie, jak (i czy w ogóle) zareaguje ekipa Infinity Ward? W końcu dziś o 22:00 zaprezentowany zostanie nowy Battlefield i nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś postanowił wykorzystać sytuację i dać przykład, że z konkurencji można nabijać się z klasą.
Szczególnie, że się da, co widać choćby po „przepychankach” między facebookowymi profilami Xboksa i PlayStation. Co jakiś czas firmy wzajemnie dają sobie wirtualnego prztyczka w nos, ale zawsze zachowują przy tym umiar i nigdy nie krytykują się wprost. Czasem nawet wychodzi z tego coś fajnego.
Oby sytuacji jak opisana wyżej było jak najmniej, bo nie jest to wcale śmieszne i świadczy jedynie o dziecinadzie. Zakończmy jednak pozytywnym akcentem. Skoro im się udało, to dla Battlefielda i Call of Duty też jest nadzieja :)
Bartosz Stodolny
[Źródło: gamerick.com]