Później mówiono, że kobieta ta nadeszła z północy...
*beep* czy jak to tam było.
04.04.2019 19:26
Co nie do końca jest prawdą, bo w rzeczywistości przybyła z południa. I nie tam, że na Płotce od jakiejś bramy powroźniczej, tylko tak normalnie: najpierw metrem, potem od stacji Racławicka pieszo jakieś 400 metrów, następnie domofon i już. Niby nic wielkiego, ale jednak dla nas ważnego.
W każdym razie, po latach dobijania się. Po setkach maili. Po dziesiątkach wykonanych telefonów i po bardzo twardych negocjacjach, w końcu się udało. Polyspołeczności, oto ona. Ale nie jakaś tam zwykła ona, tylko ONA. Tatiana! (W tym miejscu musicie wyobrazić sobie dużo eksplozji).
Co tu się...
No dobra, a teraz trochę poważniej. Wiem, że większość z was woli nas czytać. I to jest super, bo teksty pisane nadal są główną formą naszej działalności. Ale jednocześnie cały czas kombinujemy, co jeszcze można zrobić. Czasem wyjdzie, czasem nie - to normalna rzecz.
Natomiast naprawdę wszyscy się ucieszymy, jeśli dacie szansę temu przedsięwzięciu. Zostało w nie włożone dużo pracy, momentami łez, ale też sporo mieliśmy przy wszystkim naprawdę dobrej zabawy. Dziś krótka zajawka, jutro odcinek premierowy. Do zobaczenia.
Bartek Stodolny