Poznań Game Arena 2012 okazało się być skromniejszą imprezą, niż niektórzy się spodziewali
Osoby, które spodziewały się, że nagle w Poznaniu odbędzie się drugi Gamescom, rzeczywiście, mogły się zawieść.
27.10.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:30
Byłem na PGA 2012 podczas pierwszego, zamkniętego dla szerszej społeczności dniu dla "mediów", "branży" i wszystkich różnych znajomych królika. A także graczy, którzy przyszli na zawody esportowe. Dominującym pytaniem w rozmowach było "ale zaraz, to już wszystko?". No tak, wszystko.
Nie byłem na poprzednich edycjach, ta z 2009 była najczęściej przywoływana jako najlepsza. Tegoroczna mieściła się w praktycznie jednej hali. Techland miał swoje duże stoisko w drugiej, ale nie było jeszcze w pełni rozstawione w piątek, w trzeciej hali była tylko scena, na której odbywały się różne rzeczy. Stoiska wydawców (Microsoft, CDP, producentów sprzętu i akcesoriów (MSI, Hama), producentów gier (Hi-Rez Studios), esportowe rozgrywki ligi Cybersport.pl, sklep z koszulkami Level77, świetna strefa Retro i kilka pomniejszych stoisk. I to w gruncie rzeczy tyle, całość można było obejść spokojnym krokiem w 15 minut.
Jeśli oczywiście przyszło się tylko po to, aby zwiedzać. Ci, którzy przyszli pograć, mieli gdzie usiąść i wziąć udział w różnych mniejszych lub większych turniejach. W końcu skądś ta "Arena" w tytule imprezy się bierze.
Rozumiem zawód osób, które spodziewały się, że będą mogły na imprezie pograć w najnowsze lub jeszcze niewydane gry. Ale obecność na tego rodzaju targach kosztuje i najwyraźniej budżety marketingowe wydawców zostały przeznaczone na inne rzeczy. Zamiast nowości jest rewelacyjna strefa Retro, na której można poznać cały kawał historii gier, prowadzący je są niesamowicie sympatycznymi ludźmi, i choćby dla tego jednego stanowiska warto się przejść i zapłacić za bilet.
Dopiero po weekendzie będzie można w pełni ocenić, jakie naprawdę zainteresowanie wzbudziła impreza. Na terenie MTP odbywają się też równolegle targi turystyczne i targi "hobby", dla akwarystów, modelarzy i planszówkowców. Kupując jeden bilet można się przespacerować od jednego do drugiego, więc ludzie będą się przelewać i mieszać.
Konrad Hildebrand