Potwierdzone: nowy Assassin's Creed i Destiny 2 pojawią się w 2017
Tak, dobrze czytacie. Ja też nie wierzę, ciągle poszczypując sobie rękę, ale naprawdę w tym roku nie zagramy w kolejną, dużą odsłonę Asasyna. I przyznacie chyba, że to najlepsze co Ubisoft mógł zrobić w tym momencie ze swoją ukochaną kurą.
Niewiele jest serii tak wymęczonych i wyeksploatowanych jak Assassin's Creed. Pierwsza część broniła się świeżym pomysłem, ale była nieco uboga w kwestii różnorodności rozgrywki. Ezio wszystko naprawił i sequel okazał się strzałem w dziesiątkę oraz sztandarowym przykładem tego, jak można nauczyć się na własnych błędach. Potem, mimo obaw, szybko wydany Brotherhood podniósł poprzeczkę jeszcze o jakiś centymetr, a później... Później to już każdy wie. Jedni bronią Assassin's Creed 3, inni uważają, że to Black Flag był najlepszą odsłoną, wielu powie, że po Assassin's Creed 2 nic nie już nie było takie dobre... Wszyscy są chyba jednak zgodni, że po części z czwórką w tytule seria przestała już nawet udawać, że ma jakikolwiek pomysł na siebie i swoją fabułę.
Każdego roku musiał wyjść jakiś Assassin's Creed. Ba, w 2014 wyszły nawet dwa: zmiażdżone krytyką Unity i przeciętny Rogue. Z kolei 2015 upłynął Asasynom w wiktoriańskim Londynie; Syndicate został przez nas uznany za pozycję "na wskroś nijaką", otrzymując jedną z najniższych ocen. Sam od czasu niezłego Black Flag straciłem zupełnie zainteresowanie tym skrytobójczym kotletem, a i przygody Edwarda poznałem tylko dlatego, że dostałem je w prezencie. Assassin's Creed stał się tak wyeksploatowany, że zaczął funkcjonować w branży jako żart, synonim tasiemca. I właśnie dlatego największe pobudzenie i nadzieje w kwestii tej marki wzbudziły plotki o tym, że w 2016 mielibyśmy odpocząć od wysokobudżetowej walki Asasynów i Templariuszy.
Teraz plotki stały się faktem i Ubisoft rzeczywiście potwierdził, że na kolejną odsłonę Assassin's Creed poczekamy do 2017 roku. Włożyłem taki scenariusz do szuflady pobożnych życzeń na 2016 rok - teraz okazuje się, że nawet takie mogą czasami się spełnić. I czy ktoś nie zgodzi się, że to najlepsze, co mogło się stać z tą serią? Twórcy mają szansę odzyskać przychylność starych fanów, zaostrzyć apetyt tych niestrudzonych, a przede wszystkim stworzyć o wiele lepszą, ciekawszą i bardziej przemyślaną grę. AC jak chyba żadna inna seria potrzebuje zmian, nowych rozwiązań, powiewu świeżości.
Jest szansa, że w końcu to wszystko dostanie. A jeśli plotki o umiejscowieniu akcji w starożytnym Egipcie się potwierdzą, to apetyt graczy wzrośnie - w końcu to jedna z najbardziej upragnionych przez fanów miejscówek, pewnie tuż obok feudalnej Japonii. Ci, którzy natomiast od AC są najzwyczajniej w świecie uzależnieni, wciąż mogą grać w mini-serię Assassin's Creed: Chronicles i jeszcze w tym roku w grudniu obejrzą adaptację filmową z Michaelem Fassbenderem w roli głównej.
Ciągle jesteśmy na początku 2016 roku, ale 2017 zasilił właśnie kolejny duży tytuł, o którym plotkowano za kulisami - Destiny 2. Raport fiskalny Activision za rok 2015 zdradza, że sequel popularnej i kontrowersyjnej gry Bungie pojawi się za rok. A w tym czeka nas jeszcze jeden duży dodatek do pierwszej części. Jeśli będzie na takim poziomie co The Taken King, to pierwsza odsłona przygód Strażników (Galaktyki?) odejdzie z hukiem. Zresztą, o dosłownym odejściu Destiny raczej nie będzie mowy.
No i, oczywiście, w 2016 pojawi się jeszcze nowe Call of Duty, bo jakżeby inaczej. Assassin's Creed może odpoczywać, ale wiecie, jak jest, wojna, wojna nigdy się nie zmienia (intro z Fallouta 4 było ostatnio tak uprzejme, by przypomnieć mi o tym chyba z trzy razy). Gdyby jeszcze i CoD wziął wolne, doprawdy mielibyśmy osobliwy rok. Zresztą, aż dziwię się, że to przyznam, ale Call of Duty ze swoją intensywną cyklicznością radzi sobie lepiej niż seria o skrytobójcach i stogach siana.
[źródło: VG24/7, blog Ubisoftu]
Patryk Fijałkowski