Poseł Wipler egzaminował potencjalnych pracowników ze znajomości... Baldur's Gate
A poza tym musi pokonać wreszcie Diablo.
20.02.2013 | aktual.: 05.01.2016 16:22
W ostatnim numerze (7/2013) tygodnika "Uważam Rze" pojawił się co najmniej zaskakujący, krótki wywiad z posłem Przemysławem Wiplerem. Okazuje się, że ten jest... zapalonym graczem. Już na samym początku zaznacza, że "już z tego nie wyrośnie". "Bardzo często zdarzyło mi się zarwać noc przy StarCraft 2 lub Mass Effect", dodaje.
Szkoda, że przy okazji podkreśla, że grając "zmienia się w małe dziecko" - brzmi to jak próba usprawiedliwienia "wiem, że gry są dla dzieci, ale i tak nie umiem się oprzeć". Wstydliwa przyjemność, coś jak zjedzenie paczki czekoladek samemu.
Przeprowadzający wywiad Daniel Orzechowski pyta wprost: "Nie wpływa to źle na pana pracę?". I tu Wipler udziela zaskakującej odpowiedzi:
Wręcz przeciwnie! Gry pomogły mi w podjęciu wielu słusznych decyzji. Gdy pracowałem w Ministerstwie Gospodarki, rekrutowałem pracowników, zadając im pytania z tematyki gier komputerowych, np. "Grasz w Baldur's Gate - musisz skompletować drużynę, z którą wyruszysz na wyprawę. Kogo wybierzesz? Odpowiedź na takie pytanie wiele mi mówiła o metodach zarządzania aplikanta. Bardzo jestem wobec tego ciekaw jaki był najlepszy z punktu widzenia Wiplera zestaw postaci, ale o to Daniel Orzechowski już nie zapytał. Na koniec wywiadu stwierdził tylko, że poseł "powinien się oderwać od monitora", na co ten odparł, że "ani myśli", a następną grą, która na niego czeka, jest Diablo 3.
Przemysław Wipler od listopada 2011 roku jest posłem Prawa i Sprawiedliwości. Abstrahując od osobistych sympatii politycznych, dobrze wiedzieć, że mamy w polskim Sejmie ludzi, którzy wiedzą, czym są gry i nie uważają ich za najgorsze zło tego świata.
Tomasz Kutera