Porzućcie nadzieję na powrót do korzeni. Splinter Cell: Blacklist to w zasadzie Conviction 2

Porzućcie nadzieję na powrót do korzeni. Splinter Cell: Blacklist to w zasadzie Conviction 2

Porzućcie nadzieję na powrót do korzeni. Splinter Cell: Blacklist to w zasadzie Conviction 2
marcindmjqtx
10.06.2012 10:00, aktualizacja: 15.01.2016 15:42

A ja nie na takiego Splinter Cella czekałem

Wiecie co - nie podoba mi się ten nowy Splinter Cell. Myślałem o tym długo, doceniam, że będzie pewnie sprawnie zrealizowaną grą, i rozumiem, że ktoś może nim być zachwycony. Ale ja nie tego oczekiwałem.

Plotki o tym, że nowy Splinter zostanie zapowiedziany na ostatnich targach E3, słychać było już długo przed tym, zanim one same się zaczęły. I faktycznie: Blacklist pokazano po raz pierwszy na konferencji Microsoftu, w ostatni poniedziałek.

Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałem sobie, że nowa odsłona serii ma być powrotem do korzeni. To jest: mówili o tym, zdaje się, sami twórcy, ale przecież zbyt odważnym było zakładać, że nagle zrezygnują z tego, co zrobili chociażby w Conviction. Byłem na prezentacji gry na E3 i choć doceniam, jak sprawnie zrealizowano ją z technicznego punktu widzenia, to jednak, jako miłośnika pierwszych trzech części, ona w ogóle mnie nie przekonuje.

Nie wiem, może po prostu jestem zatwardziałym fanem, który pamięta tylko najstarsze gry z serii i tylko je ciepło wspomina. Wiecie, Metallica skończyła się na Kill 'Em All i tak dalej. Ale...

...ale nie kupuję jakoś tego, jaką maszyną do zabijania w ostatnich latach stał się Sam Fisher. Ja pamiętam go jako skradającego się w ciemnościach szpiega, a nie żołnierza sił specjalnych mordującego arabskich terrorystów jak muchy.

...ale nie podoba mi się, że twórcy taki nacisk kładą na zabijanie dużej ilości wrogów naraz. Co nowego, między innymi, pojawi się w grze? Otóż teraz, moi drodzy, będzie można wezwać wsparcie z powietrza i zbombardować jakiś teren. No naprawdę, bardzo cichy i subtelny sposób działania...

...ale coś jest nie tak, gdy po wejściu na prezentację gry twórcy ostrzegają mnie, że jest bardzo brutalna, uśmiechając się przy tym porozumiewawczo. Gdy ja grałem dawno temu w pierwsze części, wrogów nie zabijałem, tylko usypiałem. Z przekonania i dlatego, że była taka opcja. Chciałem być profesjonalnym agentem, a nie amatorem.

...ale czuję zawód, gdy podczas prezentacji twórcy mówią "wróciły stare ruchy Sama!", po czym pokazują tylko, jak rozcina nożem wejście do namiotu. Mało. A potem rzuca się na przeciwnika i zabija go nożem. To są te "stare ruchy"?

Co nie znaczy, jak już wspomniałem, że uważam Blacklist za grę beznadziejną czy słabą. Po prostu nie kupuję jej konwencji, ale rozumiem, że innym może się podobać. Oddajmy na chwilę głos Maćkowi Kowalikowi...

Też liczyłem na powrót do korzeni i też jestem zawiedziony, że Ubisoft woli dalej pchać serię drogą wytyczoną przez Conviction. Ale...Conviction nie było złe. Serio. Po początkowym rozczarowaniu i załamaniu rąk nad niskim poziomem trudności, potem grało mi się wybornie. I choć nie był to Splinter, na jakiego czekałem (Chaos Theory to jedna z moich gier "naj naj naj"), to akcje odstawiane przez Sama Bauera (Jacka Fishera?) wyglądały pierwszorzędnie.Tyle, że nie mogę z czystym sumieniem napisać, że jaram się Blacklist. To będzie Conviction 2, więc dokładnie wiem już czego mam się spodziewać. Zagram z przyjemnością, pewnie namówię jeszcze kogoś na kooperację, ale razem z M. Ironside'em odszedł już na dobre duch serii. To skradanie w mroku i bawienie się ze swoimi ofiarami tak, by nie miały pojęcia, kto i jak je załatwił. Tu mamy już otwartą wojnę. Prezentacja nie zachwyciła też Kamila Bogusiewicza:

Ogólnie mówiąc - pierwsze trzy części były świetnymi skradankami, które zapełniały niszę na pecetach. Conviction poszło w całkiem inną stronę, ale przy odrobinie samozaparcia można w nie było grać jak w skradankę, o wiele bardziej dynamiczną, ale jednak. Poza tym ta gra była czymś osobnym, miała swoje pomysły i potrafiła je nie najgorzej obronić. Z kolei to, co Ubi pokazało na E3, jest mieszanką Assassin's Creed, Conviction, Rainbow Six Vegas i Ghost Recona (z dodatkiem GoW-a i Kill Switcha), według mnie - sądząc oczywiście tylko po pokazanym fragmencie - prawie w ogóle nie ma wkładu własnego, przez co nie potrafi się obronić jako osobna gra - jest zlepkiem innych dzieł, niczym więcej. Gry Ubisoftu zawsze „pożyczały” sobie pomysły, ale teraz poszło to o krok za daleko. Liczyłem, że w Blacklist Ubisoft połączy styl trylogii z doświadczeniem zdobytym przy tworzeniu nieco bondowskiego Conviction, tym samym stworzy coś, co będzie miało swój własny charakter, a przede wszystkim - pazur. Niestety, zapowiada się na tysięczną, miałką strzelankę.

Z całej redakcji chyba tylko Paweł Winiarski przechodzi do zmiany charakteru serii bez większego marudzenia:

Doskonale pamiętam pierwszego Splinter Cella i przyjemność, jaką dawało mi atakowanie z ukrycia. O dziwo niedługo później zrozumiałem, że skradanki nie są moim ulubionym gatunkiem gier i żadna z kolejnych odsłon serii nie potrafiła mnie na dłużej zainteresować. Na dobrą sprawę do Splinter Cella powróciłem dopiero za sprawą Conviction, które przeszedłem z wypiekami na twarzy. Dlatego właśnie czekam na Blacklist, bo to będzie takie Conviction 2, mam nadzieję bigger, better and more badass. Nie boli mnie brak Ironside'a, ani zupełne pominięcie korzeni serii. Chcę dostać dobrą, emocjonującą grę sensacyjną i zapewne tak się stanie. Oby dopracowaną w każdym szczególe. No właśnie. Z serii został już tylko sam tytuł. Ze swoją rolą pożegnał się nawet wieloletni "głos" Fishera - Michael Ironside, co dla fanów jest na pewno szczególnym momentem. Takim, po którym mogą z czystym sumieniem przestać się nią ekscytować.

Tomasz Kutera

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)