Popularność Battlefronta maleje. Czy dodatek Zewnętrzne Rubieże coś tu zmieni?
O fabularną kampanię upomniał się nawet aktor grający w "Przebudzeniu Mocy" Finna. To by było coś, ale raczej nie warto się napalać.
04.03.2016 10:11
Kinowa premiera "Przebudzenia Mocy" pomogła rozkręcić sprzedaż Star Wars Battlefront po słabym początku. 13 milionów sztuk gry wysłane do sklepów pokazuje tylko, jak wygłodniali growych Gwiezdnych Wojen są gracze. Ale serwery pustoszeją. Jeśli wierzyć stronom zliczającym graczy, w Battlefronta grywa już mniej ludzi, niż w Battlefielda 4 z 2013 roku. I to zawężając liczby tylko do PC, PS4 oraz Xboksa One.
W marcu do sprzedaży trafi dodatek Zewnętrzne Rubieże, który może polepszyć sytuację. Doda on tryb Konwój, Greedo i Nien Nunba w roli grywalnych bohaterów oraz nowe, najprawdopodobniej cztery, mapy no i oczywiście uzbrojenie, dodatki czy karty. To pierwsze z czterech zapowiedzianych rozszerzeń, które będą pojawiać się w bieżącym roku i jeszcze na początku przyszłego.
Pytanie czy ktoś będzie wtedy jeszcze grał wydaje się zasadne, ale EA przy każdej strzelaninie powtarza ten sam schemat, a dział księgowości powodów do narzekań nie ma. Odpowiedzialny za finanse Blake Jorgensen podzielił się z inwestorami informacją, że wszelkie dodatki, season passy i mikrotransakcje w grach EA co roku zasilają budżet firmy przychodem rzędu 1,3 miliarda dolarów. Kopalnią złota są oczywiście tryby Ultime Team w grach sportowych.
Na moment wrócił też wczoraj temat fabularnej kampanii w Battlefroncie. Upomniał się o niego John Boyega, grający w ostatnim filmie Finna. Potem dodał, że tryb misji to jego zdaniem za mało.
Gdybym patrzył na świat przez różowe okulary stwierdziłbym, że to początek akcji marketingowej z gatunku "patrzcie - chcieliście kampanii, to Wam ją damy!". Ale przecież nie ma na to szans. Battlefront od początku był projektowany jako multiplayerowa strzelanka przyjazna świeżakom. Kinowa premiera za nami, Battlefield 5 przed nami. EA nie wyłoży teraz kasy na sklecenie nawet krótkiej kampanii. Po co, skoro gra i tak sprzedała się fenomenalnie?
Maciej Kowalik