Pomysły Bioware: Makeb - planeta dla homoseksualistów w Star Wars: The Old Republic
Firma chciała wyjść potrzebom graczy naprzeciw, ale chyba nie do końca to przemyślała.
16.01.2013 | aktual.: 05.01.2016 16:24
Gracze już się przyzwyczaili, że w grach Bioware nie tylko można romansować z kompanami z drużyny, ale też bohaterom często nie robi różnicy, jakiej partnerzy są płci. Miliony graczy pozwalały komandor Shepard obściskiwać się z Liarą, a jednocześnie narzekały na romantycznego Zevrana z Dragon Age: Origins.
W Star Wars: The Old Republic firma niespodziewanie zrezygnowała z tego rozwiązania. Jest tam aż czterdziestu towarzyszy, z których z dziesięcioma może romansować facet, a z dziesięcioma kobieta. I ani jeden związek nie dotyczy osób tej samej płci.
Bioware jednak obiecało, że romanse homoseksualne z towarzyszami zostaną do gry dodane. Nie wiadomo jednak kiedy - Jeff Hickman, producent wykonawczy, przepraszał ostatnio, że zajmuje to aż tyle czasu. Opóźnienie wynika m.in. z tego, że twórcy skupili się głównie na zmianach związanych z przejściem SWTOR w tryb free-2-play. Firma nie porzuca pomysłu, ale nie obiecuje, kiedy dokończy prace. Tworzenie postaci niezależnych trwa w tym MMO dużo dłużej, trzeba napisać i nagrać mnóstwo dialogów.
Dlatego wymyślono rozwiązanie "przejściowe" - planetę Makeb, na której można przeżyć ekscytujący romans z osobą tej samej płci. Tam i tylko tam.
...
Dodatkowo - jeśli już zapragniecie takich romansów, szykujcie kartę płatniczą. Planeta Makeb jest częścią płatnego dodatku Rise of the Hutt Cartel, a także trzeba mieć odpowiednio wysoki poziom.
Rozwiązanie to sprawia, że nikt nie jest szczęśliwy - gracze o odmiennej orientacji zostają dość wymownie zepchnięci na jedną planetę, a Ci, którzy niespecjalnie tolerują odmienności, zaczynają już narzekać, że ktoś zanieczyszcza im przestrzeń kosmiczną:
It will ruin the game and make a lot of people leave it. Z jednej strony szanuję Bioware za to, że konsekwentnie poruszają temat, o którym inni twórcy udają, że nie istnieje. Z drugiej - jedna jedyna planeta, na której można spotkać homoseksualistów, to chyba nienajlepszy pomysł.
Wystarczyło na początek wrzucić na znane już planety trochę postaci niezależnych o odmiennych preferencjach seksualnych. Bez wielkiego anonsowania i tworzenia specjalnej planety. Która oczywiście spełnia też inną rolę - jest ważnym światem w dodatku - bogatą planetą, która przez długi czas zachowywała neutralność, aż połakomił się na nią kartel Huttów. Mieszkańcy zwracają się o pomoc do Republiki. Makeb to nowe zadania zwykłe i heroiczne, bossowie, obszary i inne atrakcje.
Ale póki co przyklejono jej łatkę "gay planet".
Paweł Kamiński