Polygamia + Instagram = Polystagram
Wbijamy się w nowe medium i chcemy Wam o tym powiedzieć.
Polygamia już kiedyś miała swojego Instagrama. Nie chcieliśmy zatem usuwać starych rzeczy, nawet jeśli dotyczą wspomnień okołoagorowych, w myśl zasady, że ten portal to „ludzie, którzy go tworzą, oraz ludzie, którzy go czytają” i mamy cholerny szacunek do naszych poprzedników. Ale uznaliśmy, że tam wrócimy. I poprowadzimy mniej więcej zgodnie ze współczesnymi standardami („mniej więcej”, bo dziesięciu hasztagów w stylu #gaming to nawet nie chciałoby nam się codziennie powtarzać). A osobny wpis na ten temat po to, żeby wyjaśnić Wam, co właściwie chcemy tam robić.
Podejrzewam, że spora część naszych czytelników ma nas polajkowanych na Facebooku. Tam widzicie wszystkie najważniejsze wpisy każdego dnia (chociaż Aśka nie wrzuciła mojej recenzji Baba Is You, za co z pewnością nie spotka się po śmierci z V). Nie chcielibyśmy tego powtarzać na Instagramie. Chodzi o stworzenie zupełnie nowego kanału komunikacji między Wami a nami. To fajna inicjatywa, jeśli na Poly wpadacie przede wszystkim ze względu na czynnik ludzki. Jego tam ma być najwięcej.
Polystagram (a co!) to miejsce, w którym pokazujemy Wam Polygamię „od kuchni”. Tylko tam zobaczycie, jak wygląda codzienna praca w redakcji (oraz jej zamiennikach), jakie wypasione edycje prasowe wysyłają nam wydawcy, kto w co obecnie gra, gdzie jeździmy, jakie mamy domowe stanowiska, jak łączymy pracę z resztą życia. O dużych tekstach na portalu informujemy głównie za pomocą instastory, które możecie sobie ewentualnie wyciszyć, żeby nie zaburzało Wam reszty influencerskiego potoku. A zatem jesteśmy tam w stu procentach sobą - w różnych miastach, z różnymi datami w dowodzie, swojscy, niepoważni. I gustujemy w arcydurnych hasztagach.
Zapraszamy Was do podpisania elektronicznego cyrografu (przycisk „obserwuj”), komentowania, oznaczania, szukania zaczepek. Jesteśmy tam cały czas. O ile, oczywiście, korzystacie z Instagrama. To naprawdę fajne medium, więc może warto spróbować, jeśli do tej pory unikaliście jak ognia?
Nie ukrywamy, że to kolejny po blogach 2.0 krok w naszym planie rozwojowym na 2019 rok. Nie ostatni, wiadomo. Niemniej traktujemy go równie poważnie, jak resztę. Nawet jeśli piszemy „#pifpaf”.
Adam Piechota