Pół Wieku Poezji Później - relacja
Od fanów dla fanów - czyli Alzur's Legacy z długo oczekiwanym filmem na podstawie twórczości Andrzeja Sapkowskiego.
W środę w warszawskim kinie Wisła mieliśmy z Asią okazję zobaczyć przedpremierowy pokaz filmu "Pół Wieku Poezji Później", fanowskiego projektu opartego na cyklu Wiedźmińskim autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Jako że recenzje na dwa głosy przyjęły się na Polygamii całkiem nieźle, postanowiliśmy z Asią wymienić się spostrzeżeniami i uwagami. Ale co do jednego chyba obydwoje jesteśmy zgodni - podobało nam się.Bartek: Zacznę od może rzeczy oczywistej, ale wartej wspomnienia - bardzo spodobało mi się skupienie na pobocznych postaciach i prawie całkowity brak Geralta. Pół Wieku Poezji Później pokazuje, że można opowiedzieć ciekawą historię w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego, a Biały Wilk nie musi być w jej centrum. I, co ważniejsze, wcale nie potrzeba do tego dużego budżetu, bowiem koszt filmu to około 100 tysięcy złotych.Joanna: Koszt, faktycznie, niewielki jak na obecne czasy. Ale twórcy sprytnie obeszli niektóre ograniczenia. Przede wszystkim, nie próbowali na siłę wprowadzać potworów, więc żadne gumowe maszkary nas nie straszyły, zaś jedyne efekty specjalne ograniczały się do czarów sporadycznie rzucanych przez czarodziejki. Świetną robotę robiła gra świata i ujęcia. Kadry są przejrzyste, ładnie skomponowane. Ujęcia w nocy są wyraźne, ale nie ma wrażenia sztuczności. Jest też sporo ognia. Z lokacji najbardziej podobała mi się pracownia czarodziejki-renegatki Ornelli – wypisz wymaluj siedlisko nekromanty.Bartek: Tak, mi też się to spodobało. Mimo że film jest budżetowy, to w trakcie oglądania nie było to aż tak odczuwalne i niektóre sceny naprawdę robiły wrażenie. Zwłaszcza te kręcone w karczmach i wsiach, gdzie na ekranie znajdowało się naprawdę wielu statystów, a kamera sprawnie przemieszczała się pomiędzy nimi, co ładnie zarysowywało daną scenę. Na pochwałę zasługują również rekwizyty, kostiumy i charakteryzacja, które nadawały całości stylu filmów kostiumowych/przedstawień teatralnych, które naprawdę ciepło wspominam. “Ogniem i Mieczem”, “Stara Baśń” czy ten nieszczęsny “Wiedźmin” (polecam serial, film jest kiepsko pocięty) nawet dziś wyglądają fajnie i jak przymknie się oko na pewne bolączki, to ogląda się je z przyjemnością. Dokładnie tak samo jest z Pół Wieku Poezji Później - film ma wady wynikające głównie z braku budżetu, ale twórcy przez cały czas operują wokół tego samego stylu.Nie wiem jak Ty, ale na mnie mocne wrażenie zrobił początek, gdzie przedstawione jest Kaer Morhen. Tak jak w “Zabójcach Królów” zaczynaliśmy od sceny łóżkowej z przepiękną Triss Merigold, co tak naprawdę nadawało kontekst relacji dwójki kochanków i później całej gry, tak i tutaj mamy naprawdę mocne rozpoczęcie zarysowujące historie. Choć trzeba przyznać, że jest dość mocno wyeksploatowane i trochę nudne - oglądanie po raz kolejny tego samego motywu nawet w takim uniwersum i może znużyć.Joanna: Dopiero ta otwierająca scena uzmysłowiła mi, jak trudno jest kręcić sceny walki. Oraz do czego przyzwyczaiło nas kino – że słychać każdy cios, a ludzie fruwają jak kukiełki. W "Pół wieku..." walka bronią białą jest o wiele lepiej pokazana niż np. w "Ogniem i mieczem". Wojownicy zderzają się mieczami! I czasami krzeszą przy tym iskry. Wprawdzie kilka razy widać było, że miecz nie sięgnął celu, a przeciwnik i tak padał na ziemię, ale to szczegół. Lubię jednak, kiedy podczas starć walczący pokazani są z bliska – tutaj kadry i choreografia mogłyby być nieco ciekawsze.Bartek: Znów zapewne wynikło z ograniczeń budżetowych, ale to prawda, walki w filmach realizuje się bardzo ciężko i takie a nie inne ukazanie scen pozwoliło na zachowania przynajmniej minimum iluzji.
Za to wszelkie pozory znikały, gdy bohaterowie zaczęli ze sobą rozmawiać. Choć bardziej przypominało to wymianę “one linerów” znanych z książek czy gier, na dźwięk których publiczność niejednokrotnie wybuchnęła śmiechem. Ale nie był to śmiech politowania, a po prostu tego, że dana scena/tekst były po prostu zabawne. Nie wiem jednak na ile to zasługa scenariusza “Pół Wieku Poezji”, a na ile materiału źródłowego, w którym Sapkowski sprawnie stosuje wulgarny język i nie przesadza z nim zanadto.Joanna: Owszem, chociaż tych przekleństw było, jak na mój gust, za dużo. Niektóre dialogi pełniły rolę pustego wypełniacza, stanowiły takie typowe prostackie przekomarzanie się. Ale nie brakło momentów, w których scenarzysta puszczał do widzów oko: nawiązań do gier i książek było całkiem sporo. Pełen fanservice.
Za to świetna była ścieżka dźwiękowa. Co o niej myślisz?Bartek: Ścieżka dźwiękowa była zdecydowanie jednym z największych atutów filmu i stanowiła taką kropką nad “i”. Sam nie jestem jakimś wielkim fanem słowiańskości i po premierze Wiedźmina 3 nie zacząłem namiętnie słuchać Percivala i innych zespołów eksperymentujących z tego typu muzyką, ale utwory w “Pół Wieku Poezji Później” podobały mi się. Ballady o miłości i przemijaniu mieszały się z dynamicznymi kawałkami, które mogliśmy usłyszeć podczas walk.
Podobnie jak cała reszta stanowi, jak to słusznie zauważyłaś, fanservice, a jeden z ekranów początkowych, na którym widnieje sentencja “od fanów dla fanów” już na samym początku daje znać, że to jest po prostu film dla osób kochających Wiedźmina.Skoro już o nawiązaniach do gier i książek wspomniałaś, uważam, że było ich zwyczajnie za dużo. Już na początku jesteśmy raczeni przepisem na Białą Mewę, historyjkami o tym, co to Geralt z Jaskrem nie robili czy tekstami żywcem wyjętymi z gier. Najbardziej zapadł mi w pamięci “Stawajcie zawszone wsiury, uprzyjemnicie mi tylko dzień”, które rzuca Lambert w jednej z karczm. W pewnym momencie stało się to męczące, a twórcy w każdym momencie dawali znać, że lubią Wiedźmina, o czym widz doskonale wie i nie trzeba mu o tym przypominać. Ale to fanfik, choć bardziej pasuje tutaj trybut, dla twórczości Sapkowskiego i to do fanów kierowana jest ta produkcja.Joanna: Kolejna kwestia to aktorzy, a zwłaszcza świetny, charakterny, bardzo dobrze ucharakteryzowany Drężek w roli Lamberta. To jest wiedźmin, na jakiego zasłużyliśmy. Jego twarz o ostrych rysach, kocie soczewki, zawadiacki fryz, wszystko to składa się na bardzo przekonujący obraz. Tylko jego teksty są nijakie. Ale o scenariuszu już mówiliśmy. Bardzo mi się też podobała Kamila Kamińska w roli Ornelii. Miała w sobie i nieodzowny u czarodziejki seksapil, i niedobre spojrzenie kobiety o złych zamiarach.Bartek: Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, zwłaszcza fragment o Orenlii jest bardzo… trafny, ale o tym czytelnicy przekonaj się już w tę sobotę. Jedyne zastrzeżenia budziła tylko Triss Merigold grana przez Magdalenę Różańską, która przez całe półtorej godziny miała jedną miną. Ale to tylko narzekania i drobnostki, bo całokształt wypada naprawdę dobrze, a film jest po prostu na jednym, równym poziomie.Zatem Asiu, jak ostatecznie oceniasz “Pół Wieku Poezji Później”? Moim zdaniem stanowi idealny przedsmak przed netfliksowym Wiedźminem, który pojawi się już w grudniu tego roku. Biorąc pod uwagę to, że projekt z krótkiego metrażu rozrósł się do pełnoprawnego filmu, jestem szczęśliwy, że został ukończony i ostatecznie prezentuje się tak dobrze.Joanna: Nie jestem pewna, czy należy go w jakikolwiek sposób porównywać z Netfliksowym Wiedźminem. Lepiej po prostu traktować jako dowód na to, ile dobrego potrafią zrobić fani dla fanów. Ja ogólnie lubię twórczość fanów, te wszystkie piękne grafiki, opowiadania, klipy robione na podstawie trailerów, covery utworów. Wielokrotnie zdarza się, że poziomem przebija to rzeczy, które robią profesjonalne studia. "Pół wieku..." to wyraz uznania dla świata stworzonego przez Sapkowskiego, ale przede wszystkim, fajna historia. Oby to, co ujrzeliśmy pod koniec, stanowiło zapowiedź kontynuacji.Premiera filmu miała się odbyć w tą sobotę, 30 listopada w serwisie YouTube, jednak z nieznanych przyczyn publikacja została przesunięta na przyszły tydzień. Po więcej informacji zapraszamy na fanpage projektu – wiadomość o zmianie daty ma się pojawić po południu.
W sobotę w Warszawie, podczas Warszawskich Targów Fantastyki, odbędzie się pokaz filmu.