Pół roku PlayStation 4. Co poszło dobrze, a co kiepsko?

Pół roku PlayStation 4. Co poszło dobrze, a co kiepsko?

Pół roku PlayStation 4. Co poszło dobrze, a co kiepsko?
marcindmjqtx
29.05.2014 16:56, aktualizacja: 15.01.2016 15:39

Dziś mija 6 miesięcy, odkąd Polak Polakowi wchodził na głowę próbując dopaść w Media Markcie pudło z pewną nową konsolą.

6 miesięcy temu do Polski zawitało PlayStation 4. Premierę poprzedzały doniesienia o niewielkiej liczbie sztuk rzuconych do sklepów, które w Dniu Zero okazały się prawdziwe - komitety kolejkowe, walka o małą liczbę egzemplarzy i interwencje ochrony przypominały najlepsze momenty z otwarcia Biedronki w Komornikach. Krótko później na Allegro zaroiło się od konsol w znacznie wyższych cenach. Polskie PKB poszło w górę, a ja skaleczyłem się znaczkiem PS4, który odpadł z konsoli przy odkurzaniu.

Premiera obyła się bez wielkich hitów. Był świetny Resogun, niezły Killzone i koszmarny Knack, a resztę gier przeniesiono z innych platform. Testy sprzętu były jednak pomyślne. Sam napisałem w recenzji: - PlayStation 4 wydaje się solidnym, dobrze przemyślanym sprzętem stworzonym dla graczy, ale w tej chwili jest tylko - i aż - obietnicą nowych wrażeń i emocji. Pół roku później PS4 wciąż pozostaje głównie obietnicą. Ale kto wie, może to jak w tym dowcipie o facecie, który w końcu zrobi to, o co prosi go kobieta i wcale nie trzeba mu co pół roku przypominać. Może i PS4 w końcu zachwyci zalewem dużych, niepowtarzalnych gier?

Maciej Kowalik: PS4 stoi u mnie od momentu premiery i nawet przez moment nie żałowałem kupna. Jestem realistą, na obietnice wydawców patrzę przez palce, a dzięki wykonywanej pracy mam okazję obcować z większością wychodzących gier. I co? I pstro - PS4 nie wykopało doznań na kolejny poziom, ale marudzić na to, że "na PS4 nie ma gier" mogą tylko ci, którym marudzenie sprawia fizyczną przyjemność. Osobiście nie mam czasu, żeby ograć to, co wychodzi. A najbardziej zadowolony jestem z potoku "indyków", który wreszcie zahacza o konsolowe rejony. Tego brakowało mi w poprzedniej generacji.

Ilość, nie jakość Na starcie PS4 dostępnych było blisko 30 gier, co było doskonałym wynikiem. Problem w tym, że nowych produkcji na wyłączność dla PS4 było wśród nich niewiele. Resztę stanowiły lekko podkręcone wizualnie produkcje znane z innych platform. Battlefield 4 czy Call of Duty: Ghosts wyglądały nieco lepiej, ale były w zasadzie dokładnie takimi samymi grami, jak na PS3. Najbardziej na plus odstawało NBA 2K14, które było wręcz jedną z najlepiej wyglądających startowych produkcji. Nie mogę się doczekać NBA 2K15.

Na PS4 trafiają też serie gier przeniesione ze starszej generacji. Zaczęło się od Tomb Raidera, w kolejce czekają The Last of Us i Metro. I znów - dobrze, że w fajne gry ma szansę zagrać więcej osób - zwłaszcza że np. w Polsce aż 40% nabywców PS4 nie miało wcześniej innej konsoli Sony. Problem w tym, że ileż można przenosić? Firmy zadowalają się recyklingiem, zanim zabrać się za coś nowego, świeżego i prawdziwie nowogeneracyjnego.

PS2 i PS3 również nie rozpuszczały swoich fanów przez pierwsze miesiące. Widać taka kolej rzeczy i nie każda konsola może być PSX-em, który już na starcie dostał pierwsze odsłony serii, które z czasem obrosły legendą.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto pamiętać, częściowo rozgrzeszając twórców. PS3 trafiło do Europy po 4 miesiącach od japońskiej premiery. PS2 - po 8 miesiącach. PSX - po 10. Tymczasem PS4 ukazało się w Europie nie po, lecz przed japońską premierą. Poprzednie konsole od Sony w momencie premiery na Starym Kontynencie miały większe szanse na konkretne, sprawdzone w Kraju Kwitnącej Wiśni portfolio. W przypadku PS4 nie było to możliwe. Również dlatego, że japońscy twórcy nie odgrywają już takiej roli jak kiedyś.

Modyfikowany plastik Sony spełniło część obietnic - wyłączyło HDCP ułatwiając życie osobom nagrywającym rozgrywkę z gier (czego efektem jest choćby nasz materiał z Watch Dogs), znacznie ułatwiło zgrywanie obrazków z gier, wreszcie pozwoliło na zmianę natężenie światełka w kontrolerze. Dziesiątki małych usprawnień trudno nawet zauważyć, ale gdyby znów dostać PS4 w premierowej, surowej formie, szybko można by to odczuć. Do naprawy jest jeszcze funkcja Share do nagrywania rozgrywki bezpośrednio na PS4. Zwrócił na to uwagę jeden z naszych czytelników.

Co ja gram: Watch_Dogs - zlikwidujmy kryjówkę gangu Inny z naszych czytelników pisał też o przejściach z autoryzowanym serwisem Sony. Chodziło o gałki analogowe i faktycznie - wciąż pozostają one piętą achillesową Dual Shocka 4. Jeśli je pominąć, to po 6 miesiącach korzystania wciąż jestem kontrolerem zachwycony. Panel dotykowy jest miłym, przydatnym dodatkiem, podobnie jak głośniczek. Szkoda jedynie, że wciąż tak niewielu twórców decyduje się na ich wykorzystanie.

Wiele obietnic pozostaje jednak w sferze marzeń. Wciąż czekamy na obiecane godzinne dema każdej gry. No i PS4 cały czas nie ma wiele wspólnego z multimedialną maszyną - streaming danych wciąż się odwleka.

PlayStation Plus w odwrocie Krokiem w tył jest natomiast PS+. Usługa zrobiła taką furorę na PS3, że gracze bez zgrzytania zębami znieśli fakt, że na PS4 będzie wymagana do gry online. Nie spodziewali się jednak, że zamiast hitowych gier, będą co miesiąc dostawali w dzierżawę średnie gry niezależne. Jeśli najlepszymi produkcjami w usłudze są Resogun i Outlast, to coś jest na rzeczy. Miał być DriveClub, no ale wzięło i mu się spóźniło.

Ktoś powie - "no ale skoro nie ma dobrych, dużych gier, to co mają w tym PS+ udostępniać?". Szczerze mówiąc nie miałbym żadnego problemu z udostępnianiem tych gier, które w PS+ były lub są na PS3. By wspomnieć Tomb Raidera lub właśnie ogłoszone NBA 2K14.

Jeśli jednak spojrzymy szerzej, to na PS+ trudno narzekać posiadaczom wszystkich trzech platform Sony. W końcu miesięcznie Sony udostępnia aż 5 gier, z których 2-3 są zazwyczaj na bardzo wysokim poziomie. Jeśli ktoś gra na PS4, PS3 i Vicie, zapewne nie ma problemu. Jeśli ktoś ma tylko PS4, to i tak płaci tyle samo co szczęściarze z poprzedniego zdania i powody do narzekań może mieć.

Poślizgi Wspomniane opóźnienia to zresztą zmora PS4. Poślizgnął się DriveClub, do przyszłego roku przyjdzie czekać na The Order: 1886. O grach multiplatformowych (Wiedźmin 3, The Division, The Club) nawet nie wspominam. Do tej pory to Xbox One wypada lepiej jeśli chodzi o gry na wyłączność (choć oczywiście co kto lubi...) i już na jesieni może dojść do ciekawego starcia, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nagle okazało się, że konsola Microsoftu potrafi sobie radzić bez Kinecta.

Zanim jednak nastąpi jesień, już za 2 tygodnie będziemy emocjonować się E3. Rok temu elektryzowała nas sama konsola, teraz to zadanie będzie udziałem gier. Lepiej, żeby Sony miało ich w rękawie więcej niż w przypadku PS Vity, która uparcie nie spełnia oczekiwań graczy i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. PS4 jest liderem rynku i wreszcie powinno pokazać, że to pozycja zasłużona.

Marcin Kosman

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)