Pokémon Go znowu ma sens - do gry wrócił radar
W ciemnym miejscu są ciągle osoby, które nie mają w okolicy PokéStopów, ale lepsze takie rozwiązanie niż żadne.
Niantic potrzebował ponad czterech miesięcy, podczas których baza graczy Pokémon Go znacząco spadła, ale w końcu jest. Radar powrócił do gry w odświeżonej formie - tej, która już jakiś czas temu była testowana w San Francisco. Namierzanie za pomocą metody "ciepło-zimno" i łapek zostało zastąpione przez system opierający się na PokéStopach. Jak to działa w praktyce?
Od teraz Pokémony, które są w okolicy, przydzielono do pobliskich PokéStopów. O, Pidgey przy tym piłkarskim graffiti na Mokotowie? Fantastycznie. Po kliknięciu ikonki dowiadujemy się, jak daleko znajduje się stworek (tylko w takiej formie przetrwały łapki), a potem dostajemy lokalizację na mapie, gdzie powinniśmy się udać.
Co, za łatwo? To już kwestia upodobań, na pewno lepsze to niż błądzenie bez żadnej wskazówki po całej dzielnicy. Teraz wiemy, dokąd iść. No i w ogóle idziemy, czyli wykonujemy tytułową czynność gry, a to chyba dobrze, nie? A jeśli Pokémon przez ten czas zdąży już uciec, dostaniemy stosowny komunikat, żeby nie drałować bez sensu. Trzeba przyznać, że nowe rozwiązanie jest przyjazne użytkownikom.
Pozostaje jednak pytanie: jak wielu graczy to doceni? Nie dość, że nadchodzi sroga zima i telefon wyjmuje się raczej w sytuacjach kryzysowych, to jeszcze aplikacja zdążyła się już wszystkim znudzić, a żart "pamiętacie jeszcze o takiej małej grze Pokémon Go?" nie jest już nawet specjalnie śmieszny. Niantic mógł się trochę spóźnić z implementacją nowego radaru, ale trzeba przyznać, że w ostatnim czasie przynajmniej próbuje przywrócić blask swojej grze.
W zeszłym tygodniu Adam pisał o pojawieniu się długo oczekiwanego Ditto, z którym wiązało się wiele teorii. Do 30 listopada gracze mogli też korzystać z podwojonych punktów doświadczenia i Stardusta za wszelkie akcje wykonane w grze. Poza tym po sieci chodzą plotki o drugiej generacji mającej zawitać wkrótce do Go, ale z tym akurat nic nie wiadomo. Tak czy inaczej: dzieje się i bez tego.
Przekichane mają ciągle osoby z małych miejscowości, gdzie PokéStopy są dwa albo nie ma ich wcale. Wtedy radar proponowany przez Niantic staje się trochę bezużyteczny. Wątpliwe jednak by po tylu miesiącach testów nowy system miał zostać zmieniony. Może w takim razie następny w planach jest jakiś potop świeżo dodanych PokéStopów? Oby. Jeśli natomiast aplikacją już dawno się znudziliście albo radar nic Wam nie daje właśnie z powodu niedoboru przystanków, to może skusicie się na Pokémon Sun & Moon? Adam mówi, że warto.
Patryk Fijałkowski