Pokaz inFAMOUS 2, czyli prądem? Bohatera?!
Ludzki transformator, Cole MacGrath, wraca. Jest potężniejszy, bardziej zabójczy i ogólnie napakowany. Czy może właściwie - naładowany. Czeka na niego nowe miasto, nowi przeciwnicy i nowe wyzwania. I podobny styl rozgrywki.
19.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Co to jest? Sandboksowa strzelanina o rażeniu prądem, doprawiona masą parkouru. Cole MacGrath to superbohater, który potrafi kontrolować przepływ prądu i używa go jako broni. Zwinny jak małpa, niebezpieczny jak przewód bez izolacji, a do tego bardzo zaangażowany w ratowanie świata przed zagładą. Albo w rozwalanie wszystkiego dookoła. Wrażenia Gdy druga część inFamous została zaprezentowana po raz pierwszy, gracze nie szczędzili autorom słów krytyki. Najbardziej nie podobał się nowy wygląd Cole'a - bohater nie był wystarczająco podobny do swojej wcześniejszej wersji. Zmasowany atak najwyraźniej zrobił wrażenie na ludziach z Sucker Punch (autorów tej gry, a także bardzo lubianej serii o szopie Slyu Cooperze). Bruce Oberg, jeden z założycieli firmy, zaczął więc od pokazania nam nowego Cole'a, znacznie bardziej przypominającego swój pierwowzór. Jest odpowiednio mroczny, a na jego twarzy widać imponującą szramę - pozostałość po starciu z Bestią, przerażającym monstrum, o którym wspominał Kessler, arcywróg MacGratha. Bestia pojawi się na samym początku inFamous 2 i ostro skopie Cole'owi zadek. To właśnie to stworzenie będzie głównym przeciwnikiem gracza w drugiej części.
Choć MacGrath zachował swoje moce, to jednak okazują się one niewystarczające, by stawić czoła przeciwnikowi. Cole rusza do położonego na południu miasta New Marais (wzorowanego rzecz jasna na Nowym Orleanie), gdzie nauczy się lepiej kontrolować swoje umiejętności i zwiększy siły. Zwiększy do poziomu, o którym mógł tylko pomarzyć w trakcie swoich przygód w Empire City. Pierwszą nowość mogliśmy zobaczyć już po E3 - to The Amp, dziwaczna broń do walki wręcz, która wykorzystuje elektryczność do rażenia uderzonych przeciwników. Przy jej pomocy Cole wykonuje wariackie sekwencje ciosów, okładając gangsterów terroryzujących mieszkańców New Marais. Wybija ich w powietrze, ściąga z hukiem na ziemię, przekręca, wykręca, a na koniec dokańcza kopniakiem. System walki wręcz w pierwszej części był dość ubogi, więc ulepszenia przyjmuję z radością, choć w moim osobistym odczuciu The Amp nie wygląda za dobrze - wolałbym coś bardziej przypominającego miecz albo przynajmniej maczugę, a nie podrasowaną procę.
Pokazywana nam walka z gangsterami bardzo przypominała klasyczną inFamousową strzelaninę. Cole przyklejał się do osłon, raził prądem, rzucał granatami i tworzył fale uderzeniowe odrzucające przeciwników daleko w tył. W odróżnieniu od pierwszej części tym razem znacznie więcej elementów otoczenia ulegało zniszczeniu - autorzy twierdzą wręcz, że w drobny mak można rozwalić większość przedmiotów znajdujących się w okolicy. Patrząc na rozróbę, którą Cole zrobił w kilka sekund, jestem w stanie w to uwierzyć. Animacja ruchu została poprawiona - autorzy tym razem sięgnęli po technikę motion capture, która zastąpiła animacje ręczną. Sam nie dostrzegłem znacznych różnic, bo już w pierwszej części ruchy postaci robiły na mnie duże wrażenie.
Usmażonych prądem gangsterów zastąpił nowy przeciwnik - z ang. corrupted creature. Sporych rozmiarów potwór okazał się godnym przeciwnikiem dla Cole'a. Zaczął od szarży, a gdy MacGrath zaczął go razić prądem, natychmiast zakopał się pod ziemię, by po chwili wyskoczyć kilka metrów dalej. Stworzenie dysponowało kilkoma różnymi rodzajami ataków, z których najbardziej wkurzający był ostrzał zarodnikami - grad pocisków zasypał bohatera i chyba tylko ułatwienia, pozwoliły mu przeżyć bez większych uszczerbków na zdrowiu.
Na szczęście Cole pokazał, że też ma kilka nowych sztuczek w zanadrzu. Jeden z samochodów nagle uniósł się w powietrze i z wielką prędkością poszybował w kierunku wroga. Chwilę później dołączył do niego drugi i stworzenie znowu zapadło się pod ziemię. Gdy wyłoniło się znowu, czekało na nie kilkanaście granatów, które osłabiły je na tyle, by dało się je dobić normalnymi strzałami. Na tym pokaz się zakończył.
W trakcie krótkiej sesji pytań i odpowiedzi dowiedzieliśmy się jeszcze, że tym razem wybory moralne mają być mniej jednoznaczne i mocniej wpłyną na rozwój opowieści. Miasto ma żyć także po zakończeniu gry - będzie po brzegi wypełnione pobocznymi zadaniami, jednak Oberg nie chciał powiedzieć, czy w rozgrywce znajdzie się jakiś rodzaj metagry (w stylu przejmowania dzielnic z pierwszej części). Zapewnił jednak, że inFamous 2 będzie sandboksem z prawdziwego zdarzenia, a New Marais to nie tylko dekoracja dla opowieści.
Najfajniejsze: - rzucanie samochodami,
- corrupted creature i jego różnorodne ataki,
- władanie prądem. Najsłabsze: - widoczne spadki płynności (za które obwiniamy wczesną wersję kodu),
- jak na razie - nic nowego. Werdykt: Jestem fanem pierwszego inFamousa, a część druga zapowiada się przynajmniej równie dobrze. Na razie nie widać tu zbyt wielu zmian, ale z drugiej strony pokazano nam bardzo mały fragment gry. Za to w demie z E3 pojawiły się sceny, których w "jedynce" nie uświadczyliśmy. Miłośnicy sanboksów i superbohaterów będą zadowoleni.
Tadeusz Zieliński