Podsumowanie: zobacz gry czerwca, wybierz najlepszą
Czerwiec to w tym roku nie tylko targi E3, ale też pokaźna porcja solidnych gier, niejako przeczących rozpoczęciu sezonu ogórkowego. Zobaczcie podsumowanie recenzji tych tytułów, które udało nam się w minionym miesiącu przetestować.
01.07.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:44
W pudełkach:
Platformy: PS3, 360, PC
DiRT 3 nie jest doskonały i nie stanie się tytułem, w który będziecie grać latami. To nie Gran Turismo ani Forza, gdzie można ingerować w praktycznie wszystkie ustawienia samochodu, ciesząc się każdym detalem - cykać zdjęcia posiadanych w garażu pojazdów. DiRT 3 to kolejna bardzo dobra odsłona fajnej serii, która nie próbuje zmieniać gatunku, serwuje jednak masę najwyższej klasy samochodowych doznań. Na plus przemawia wiele elementów kojarzących się z serią Colin McRae, znalazło się jednak kilka pomysłów, które zostały wykonane niedbale, niejako na kolanie. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się przy DiRT 3 lepiej niż przy recenzowanym niedawno Shift 2: Unleashed. Fani serii będą zadowoleni, pozostali również powinni dać grze szansę. Tytuł serwuje masę świetnej zabawy zarówno dla amatorów, jak i miłośników bicia własnych rekordów czy trenowania w nieskończoność przejazdu po jednej trasie. Mocna rzecz, Codemasters sprostało oczekiwaniom. Solidna, zasłużona czwórka, z takim nawet, rzekłbym, nieśmiałym plusem. Ocena: 4
Platformy: PS3, 360, PC
Brink w języku angielskim oznacza krawędź i w przypadku produkcji Splash Damage jej tytuł okazał się samospełniającą przepowiednią. Gdy lagi nie zakłócają zabawy, a inni gracze potrafią wykorzystać zalety i wady poszczególnych klas, tak by zwiększyć szanse wykonania zadania, a nie tylko zdobyć jak najwięcej fragów, rozgrywka nabiera prawdziwych rumieńców. Jest trudna, zacięta i na tyle inna od pozostałych FPS-ów, by ominąć syndrom „kolejnej strzelaniny”. Widać, do czego dążyli jej autorzy, ale właśnie - zatrzymali się na krawędzi i ostatecznie nie udało im się zrobić kroku przenoszącego drużynowe mecze z Enemy Territory na kolejny poziom. Mapy są nie tylko małe, ale przede wszystkim ciasne, co odbija się czkawką na systemie poruszania się, który miał imponować parkurową swobodą. Wąskie gardła kaleczą również tempo rozgrywki, gdyż wymiany ognia za każdym razem odbywają się w tych samych miejscach. Brakuje tu ciekawych trybów, plansz, bo fabularna pseudokampania szybko się nudzi. Dobra wiadomość jest taka, że po wypuszczeniu łatki Brink wreszcie działa tak, jak powinien. Smutny jest natomiast fakt, że wciąż rozmija się on z jakością i rozbudowaniem, których powinniśmy oczekiwać od tytułu wydawanego w pełnej cenie. Sięgając po pieniądze, musicie mieć tego pełną świadomość. Ocena: 2
Platformy: PS3, 360, PC
W SBK 2011 mało jest elementów typowego arcade, nawet jeśli ustawimy najniższy poziom trudności i wspomożemy się całą masą systemów ułatwiających jazdę - tu liczy się symulacja i jak najlepsze odwzorowanie rzeczywistości. To gra dla miłośników wykręcania świetnych czasów i amatorów częstych treningów na torze. Wydaje mi się, że przypadkowy gracz raczej odłoży pada po pierwszym kwadransie, niż da się porwać zabawie. Plus to czy minus - oceńcie sami. Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie od wyścigów. SBK 2011 to przede wszystkim symulacja, a przy wyższych poziomach trudności gra wyłącznie dla fanów sportów motocyklowych. Ale czy Milestone w ogóle myślało o innym rodzaju odbiorcy? Szczerze wątpię. Ocena: 3
Platforma: PS3
InFamous 2 jest bardzo podobny do poprzedniczki. Choć urozmaicono kilka drobnych rzeczy, to koniec końców dostaliśmy tego samego monotonnego nieSławnego, w którym 90 proc. misji sprowadza się do "pójdź tam i pokonaj wszystkich". Wybory pomiędzy dobrem a złem są na ogół kosmetyczne i pozbawione znaczenia, na dodatek mechanika wymusza opowiedzenie się na stałe po jednej ze stron, bo inaczej traci się dostęp do części umiejętności. Więc zamiast wybierać, odtwarza się jedną z dwóch przygotowanych przez twórców ról. Choć gra od strony technicznej jest bardzo sprawna, momentami wręcz widowiskowa, studiu Sucker Punch nie udaje się stworzyć wiarygodnego świata, za który chciałoby się walczyć. Lub sprowadzić na niego zgubę. Ocena: 3
Platformy: PS3, 360, PC
Hunted nie jest dobrą grą. Na łopatki rozkłada ją przede wszystkim monotonia rozgrywki i brak pomysłów, które sprawiałyby, że chce się przeć naprzód. Po pierwszych trzech godzinach widziało się w zasadzie wszystko, co autorzy mieli do zaoferowania. Owszem, gdy kod przestanie sabotować poczynania graczy, zdarza się, że walka wygląda efektownie, a eksterminacja kolejnych fal przeciwników sprawia przyjemność. Niestety, prędzej czy później coś znowu idzie nie tak, a człapanie po bliźniaczo podobnych korytarzach zwyczajnie przynudza. To pozycja tylko dla największych fanów gatunku, ale nawet im radzę poczekać, aż cena znacznie spadnie. Ocena: 2
Platformy: PS3, 360, PC
Nieważne, że Duke wrócił po piętnastu latach. Nieważne, że ta gra stała się legendą jeszcze przed swoim powstaniem. To naprawdę nie ma znaczenia. Premiera już się odbyła i teraz jedyne, co się liczy, to fakt, że Duke Nukem Forever leży na półce w sklepie i kosztuje niemało. Czy kupić brzydką, nudną, archaiczną i źle zaprojektowaną produkcję tylko z uwagi na powrót kultowej postaci? Każdy musi odpowiedzieć sobie na to pytanie sam, ja uważam, że nie. Jest tyle lepszych gier na świecie, na DNF po prostu szkoda czasu. Ocena: 1
Platforma: Wii
Do Conduit 2 można podchodzić dwojako. Albo z perspektywy osoby, której jedyną platformą do grania jest Wii i która nie ma zbyt dużego wyboru w temacie strzelanin, albo z punktu widzenia kogoś, kto gra także na PS3, 360 albo PC, kogoś, kto na brak FPS-ów nie może narzekać. W pierwszym przypadku proponuję zaopatrzyć się np. w GoldenEye 007, Red Steel 2 czy Call of Duty: Black Ops albo pogodzić się z faktem, że Wii to nie sprzęt dla fanów strzelanin, w drugim - nie dotykać gry kijem. Dlaczego? Ano dlatego, że w stosie różnorakich FPS-ów leży ona na samym dnie, nie potrafiąc zaoferować niczego, czego już wcześniej growy świat nie widział. To liniowa, odtwórcza, monotonna i słabo brzmiąca produkcja. I gdyby nie solidny tryb wieloosobowy oraz fakt, że z jakiegoś powodu przyjemnie mi się w niej strzelało, postawiłbym jej najniższą z możliwych ocen. Ocena: 2
Platformy: PS3, 360
Zabawa w MX vs ATV Alive zwyczajnie mnie zmęczyła, choć kilkakrotnie próbowałem się do niej przekonać. Nie znalazłem tu przyjemności z jazdy, odrzucił mnie sztywny model prowadzenia pojazdów i nuda, jaka wkrada się do zabawy w związku z małą liczbą dostępnych na początku wyścigów. Słaba, nieprzystająca do dzisiejszych gier wyścigowych oprawa, odrzuca już na początku. Fanów gitarowej muzyki zainteresuje ścieżka dźwiękowa, choć warto pamiętać, że od słuchania muzyki są płyty, a nie gry na konsole. Jeśli jesteście fanami tego typu pozycji i graliście w poprzednie odsłony, to doskonale wiecie, czego się spodziewać. Inni powinni zwyczajnie omijać ten tytuł szerokim łukiem, bo nie znajdą tu nic ciekawego. Macie ochotę na przygodę z quadami? Kupcie nail'd lub Pure - te zapewnią Wam zdecydowanie więcej frajdy. Jest jednak jedna bardzo pozytywna rzecz dotycząca MX vs ATV Alive. Gra ma niższą od typowych konsolowych pozycji cenę - na aukcjach internetowych nówkę w foli kupicie za niecałe sto złotych. I to zarówno w wersji dla 360, jak i PS3. Nie skaczcie jeszcze jednak ze szczęścia pod sam sufit, bo to nowy pomysł THQ na sprzedaż niektórych gier, o czym pisaliśmy jakiś czas temu. Bardzo mi przykro, ale tak słaby tytuł raczej mnie do tego nie zachęci. Ocena: 1
Platformy: PS3, 360, PC
Alice: Madness Returns sprawiło mi dużo przyjemności i dlatego polecam ją również wam. Ze świecą można szukać równie ciekawie zaprojektowanych plansz, w których co chwilę uwagę przyciągałaby inna ciekawostka. Na pewno warto zwiedzić tę krainę i spotkać jej nienormalnych mieszkańców. Jednak choć wizualia się zmieniają, rozgrywka w dużej mierze jest taka sama od początku do końca. W walkach dochodzą jeszcze nowe bronie i przede wszystkim nowi przeciwnicy, ale schemat zagadek i ich elementy po kilku godzinach nie potrafią już zaskoczyć. Przynajmniej pozytywnie, bo minigierki wyglądają na dodane w pośpiechu i frustrują zamiast bawić. A szkoda, bo akcja gry toczy się przecież w krainie stworzonej w wyobraźni. Krainie, w której Alicja toczy walkę na śmierć i życie ze swoim szaleństwem. Trudno mi pogodzić się z faktem, że może ją wygrać w dużej mierze skacząc z jednego strumienia powietrza na drugi. Ocena: 3
Platformy: PS3, 360
W momencie, w którym piszę te słowa, za Child of Eden trzeba zapłacić około 160 złotych. Nie lubię przeliczać czasu spędzonego z grą na jej cenę, ale równowartość 50 dolarów za rozgrywkę z minionej epoki ubraną w sześć ładnych wizualizacji to zdecydowanie za dużo. Radziłbym poczekać, aż gra stanieje o połowę i wtedy spokojnie kupować - produkcja Q Entertainment nie ma konkurencji w swojej kategorii. Child of Eden wygląda jak gry, które wyobrażali sobie ludzie żyjący w latach 80. XX wieku, że takie będą właśnie produkcje z wieku XXI. Główny nurt elektronicznej rozrywki poszedł w stronę fotorealizmu i wojennego bumbumbum, ale Q Entertainment udało się spełnić tamte wizje. Ocena: 3
Platformy: PS3, 360, PC
Red Faction: Armageddon to strzelanina bez ambicji bycia czymkolwiek więcej (a jeśli jednak takowe ma, to niech o nich jak najszybciej zapomni!). Nie szokuje grafiką (wręcz przeciwnie, czasami jest trochę zbyt szaro-buro-rudo-czarno, ale to też kwestia gustu), nie szokuje muzyką, ma pomijalną fabułę, ale... Ale przez kilkanaście godzin, które przy niej spędziłem, bawiłem się bardzo dobrze, choć nie sądzę, bym za parę miesięcy w ogóle cokolwiek z tego pamiętał. I takie gry światu też są potrzebne. Ocena: 3
Platforma: 3DS
Odgrzanie „okarynowego” kotleta było w pewnym sensie ułatwione. Nintendo dysponowało grą przez wielu uważaną za najlepszą pozycję wszech czasów, tytuł absolutnie fantastyczny - nie dało się więc zepsuć modelu rozgrywki, walk, fabuły i wszystkiego, co składa się na „miodność” tej produkcji. Z drugiej natomiast strony praktycznie te same aspekty były dla firmy kulą u nogi i największym problemem. Dlaczego? Bo ludzie mieli przeogromne oczekiwania, którym trudno było sprostać. Czy Nintendo się udało? Absolutnie tak - to najlepszy odgrzewany kotlet, jaki przyszło mi smakować i absolutnie wszyscy powinni uczyć się na tym przykładzie, jak odmładzać dawne hity, dodając im do tytułu popularne w dzisiejszych czasach „3D”. The Legend of Zelda: Ocarina of Time mogę polecić każdemu, niezależnie od tego, czy interesuje się japońskimi RPG-ami, wyścigami, bijatykami czy strzelankami - tu prawie wszystkiego jest po trochu. I pomyśleć, że archaiczne rozwiązania z 1998 roku tak dobrze przyjmą się po trzynastu latach. Brawo Nintendo - trójwymiarowa Okaryna czasu to w tej chwili najlepszy tytuł na 3DS-a i naprawdę solidny powód, by zakupić tę konsolę. Ocena: 5
Z cyfrowej dystrybucji:
Platformy: PS3, 360
Daggerdale to trapiona problemami technicznymi, monotonna i ogólnie rzecz biorąc po prostu nieciekawa gra, której zakup odradzałbym wam nawet, gdyby kosztowała 800 MSP. Po Torchlight i przed Dungeon Siege 3 nie musimy rzucać się na każdego hack&slasha, który pojawi się na konsolach. Może gdyby Atari nie chciało dzielić gry na trzy części i należycie rozbudowało i dopracowało jedną, sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale tak się nie stało więc dobrze wam radzę - omijajcie tę miernotę szerokim łukiem. Dodatki:
Platformy: PS3, 360, PC
Ocenę Escalation Pack najlepiej rozbić na dwa elementy. Pierwszym z nich jest oczywiście Call of Dead - nowa przygoda do trybu Zombies. Treyarch pokazał, że zmiana reguł potrafi mocno ożywić rozgrywkę. Do tego mapka jest naprawdę wielka i nie skąpi sekretów, oferując mnóstwo zabawy. Jeśli chodzi już o standardowe mapki, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za mało w nich świeżości i nowych pomysłów. Stockpile cierpi na brak jakiegokolwiek charakteru, Hotel powtarza po Highrise i tysiącu innych mapek do trybów Capture the Flag i nawet Zoo - moim zdaniem najciekawsza lokacja - wygląda, jakby autorzy trochę za długo grali w dodatek do Modern Warfare 2. Activision, wyceniając dodatkowe mapy na poziomie 15 dolarów, wysoko ustawiło poprzeczkę jakości, którą powinny pokonać. Moim zdaniem Escalation najzwyczajniej w świecie się to nie udało. iPhone:
Reasumując, gra od Miniclipu jest naprawdę solidną produkcją. Za 79 eurocentów, jakie przyjdzie nam zapłacić za tę grę wydaje się być opłacalną inwestycją. Bowiem razem z grą dostajemy od groma poziomów, a co za tym idzie, długie godziny zmagań z Fraggerem. Adrian Palma