Podsumowanie e‑sportowych starć w czasie Blizzconu
Koreańczy są tym razem smutni, bo...
Poza zapowiedziami nowych gier, Blizzcon jak co roku dopisał pod kątem e-sportu. Podczas imprezy miały miejsce starcia w aż sześciu dyscyplinach. Podczas World of Warcraft Areny zmierzyło się ze sobą 12 najlepszych zespołów z regionalnych eliminacji. Turniej rozgrywano w formie standardowej drabinki (przegrany wypada), z czego 4 zespoły walczyły dopiero od drugiej rundy. Po niej stworzono też drabinkę pocieszenia, do której trafiały drużyny wyeliminowane w kolejnych fazach. Zwycięstwo odniosła tu ekipa Method Orange z Ameryki Południowej, która rok temu zatrzymała się na półfinałach.
Drugim wydarzeniem związanym z World of Warcraft było Mythic Dungeon, gdzie dwie pięcioosobowe drużyny walczyły przemierzając mityczne podziemia. Turniej był raczej symbolicznych rozmiarów, bardziej chodziło tu o zaprezentowanie widzom o zaprezentowanie nowej aktualizacji do WoW-a. Po zaledwie dwóch fazach turnieju zwycięstwo odniosła ekipa Free Marsy.
W turnieju Heroes of the Storm najpierw odbyła się faza grupowa, dwie grupy po sześć zespołów, walczył każdy z każdym. Następnie pierwsza czwórka z każdej grupy stworzyła finałową drabinkę i tu zwyciężyła ekipa Gen.G z Korei Południowej, specjalizująca się w różnych grach. Turniej Overwatcha to już mocno analogiczna formuła, tylko grup było dwa razy więcej, ale awansem premiowane były tylko dwie ekipy. Drużyna z Polski pożegnała się niestety z turniejem w podobnym stylu, co nasi piłkarze z mundialem. Ostatecznie po play-offach najbardziej Overwatchową nacją okazała się Korea Południowa po pokonaniu Chin w finale 4:0.
Chiny z kolei odbiły sobie to niepowodzenie w turnieju Hearthstone'a, gdzie też grano rundę grupową. Z tym, że już w formie play-offów, ale przegrany z pierwszej i drugiej rundy miał jeszcze szansę ocalić swój udział w turnieju barażami.
I najciekawsze na koniec. Turnieju Starcrafta 2 nie wygrał tym razem reprezentant Korei Południowej - nacji, gdzie gra jest w zasadzie dyscypliną narodową. Dotychczas niewiele było nawet przypadków, że jakiś obcokrajowiec dostał się do półfinału, a tu Serral z Finlandii najpierw w półfinale, a następnie w ostatecznym starciu stawił czoła niekwestionowanym mistrzom tej dyscypliny.
Jeżeli zatem ktoś śledzi e-sport, na brak emocji nie mógł tym razem narzekać.
Krzysztof Kempski