Po pokazie: Star Wars: The Force Unleashed 2
Jak tu zacząć opowiadanie o The Force Unleashed 2 bez psucia zabawy tym, którzy nie skończyli pierwszej części gry, skoro już na samym początku okazuje się, że... Umówmy się może, że przechodząc do dalszej części wpisu jesteście świadomi, ewentualnych konsekwencji, dobrze?
15.06.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:57
Dawno, dawno temu na Kamino Akcja gry będzie działa się pomiędzy trzecim a czwartym epizodem gwiezdnej sagi. Fanom Gwiezdnych Wojen wystarczy jedynie rzut oka na planetę Kamino, by wiedzieć, co szykują dla nas scenarzyści. Przecież to właśnie na niej z klonów Jango Fetta stworzono armię Republiki, która wyniosła na tron senatora Palpatine'a. Okazuje się, że również Darth Vader wykorzystywał wiedzę gospodarzy do eksperymentów, mających na celu stworzenie wojownika doskonałego. W świetle tych informacji widok zakutego w łańcuchy w podziemnych lochach Starkillera nie jest już tak wielką sensacją. Nawet, gdy pamiętamy jego koniec z ręki Imperatora w pierwszej grze.
Klon - jak zwraca się do niego Vader - jest jednak trapiony wspomnieniami Juno Eclipse i Generała Koty. Do tego stopnia, że nie jest w stanie ukończyć szkolenia i Vader spisuje go na straty, jako kolejną porażkę w serii eksperymentów.
The Force Unleashed 2 ma być mroczniejsze, bardziej skupione na Starkillerze i tym, co przeżywa, nie wiedząc kim jest i jaka jest jego rola w planach Vadera oraz generała Koty, który również zdaje się chcieć wykorzystać go do własnych celów. Jeśli pamiętacie pojedynek Luke'a Skywalkera z samym sobą w jaskini na Dagobah, to wiedzcie, że również i Galen Marek trafi do tego mrocznego miejsca. Co spotka go w "jaskini zła"? Tego nie powiedziałbym Wam, nawet jeśli sam bym to wiedział
O fabułę nie ma się co martwić - na pewno będzie trzymała odpowiedni poziom. Cotygodniowe konsultacje z Georgem Lucasem trzymają ekipę w ryzach, choć Haden Blackman - executive producer - bardzo chwali sobie dużą wolność w kreowaniu świata i postaci, które spotkamy w grze. Lucasarts stara się budować swoją opowieść na fundamentach stworzonych przez filmy, ale jednocześnie dodać do nich coś nowego. Stąd rozbudowanie wątku Kamino, odwiedziny Dagobah czy cały epizod na planecie Cato Neimoidia, która jedynie na krótką chwilę pojawia się na ekranie w Zemście Sithów. Haden wierzy w opowiadanie historii za pomocą trylogii, więc drzwi do kolejnej części The Force Unleashed stoją szeroko otwarte.
W następnym odcinku Na razie skupmy się jednak na dwójce i zmianach, które szykują dla nas autorzy. Pierwsza część rozeszła się w liczbie ponad 7 milionów kopii i stała się najszybciej sprzedającą się grą ze świata Gwiezdnych Wojen, ale chyba zgodzicie się, że kilka rzeczy w samej rozgrywce mogło być lepszych.
Pierwszą nowinką, która rzuca się w oczy jest oczywiście drugi miecz Starkillera, ale o wiele ważniejsza dla fanów slasherów zmiana kryje się w tle. W pierwszej części wielokrotnie denerwowałem się na system walki, który nie umożliwiał sprawnego przerywania kombinacji ciosów. Teraz został on zbudowany od podstaw i choć animacji ciosów wciąż brakuje płynności znanych z innych gier tego gatunku, to wygląda na to, że dzięki krótszym combosom będzie walczyło się przyjemniej i będziemy mogli szybciej reagować na nowe zagrożenia.
Na razie poznaliśmy dwie nowe umiejętności Starkillera - Force Fury, która maksymalnie dopakowuje każdą moc oraz Mind Trick. Nie jest to jednak zabawna sztuczka znana z filmów, a potężna moc sprawiająca, że przeciwnicy zaczną walczyć między sobą. W zależności od miejsca mogą też umyślnie robić sobie krzywdę na przykład wchodząc do kwasu, czy skacząc w przepaść. Korzystanie z mocy doczeka się również kilku mniejszych zmian, jak choćby poprawa celowania, na które często narzekali recenzenci części pierwszej.
Mniej, ale ciekawiej Lucasarts zamierza również zmienić nieco tempo gry i zmusić gracza do większego kombinowania. Mowa tu nie tylko o zagadkach, których w drugiej części ma być dużo więcej, ale również o zmianie filozofii tworzenia przeciwników. W pierwszej części mieliśmy ich około stu rodzajów, w The Force Unleashed ta liczba zostanie zredukowana do 20, ale wrogowie mają być ciekawsi i wymagać indywidualnego podejścia. Podobnie potraktowano walki z bossami - będzie ich mniej, ale staną się prawdziwie spektakularne i wieloetapowe. W ogóle gra ma być trudniejsza od części pierwszej, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Ostatnią zademonstrowaną nam nowinką, była jedna z wielu tak zwanych sekwencji „run for your life”. Kamera zmieniła w niej położenie tak, by Starkiller biegł korytarzem w stronę ekranu, a gracz mógł obserwować istną orgię zniszczenia rozpętywaną przez ostrzał z lecącego tuż za oknami TIE Fightera. Trudność polegała na tym, że wszystko na ekranie wybuchało, a w środku piekielnego chaosu, trzeba było jeszcze omijać przeszkody. Drugim etapem walki o życie był swobodny spadek na skraju kosmosu, w trakcie którego Starkiller musiał omijać wyładowania elektryczne, spadający gruz czy nawet myśliwce.
Przy okazji wcześniejszych scen nie zauważyłem, by gra wyglądała znacząco lepiej od pierwowzoru. To wciąż ten sam silnik, więc w trakcie zwykłych etapów nie ma co spodziewać się cudów. Na szczęście The Force Unleashed było śliczne, więc nie ma sensu denerwować się na to, że poza lepszym oświetleniem i shaderami, większość gry nie będzie mocno odstawała wyglądem od części pierwszej. W trakcie pokazu szczęka opadła mi tylko raz. Właśnie w trakcie opisywanego wyżej swobodnego spadku i liczę na to, że również i pozostałe momenty walki o życie Starkillera będą oferowały podobne wrażenia wizualne.
The Force Unleashed 2 nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Mimo upłynięcia dwóch lat od premiery poprzedniej części, zmiany na pierwszy rzut oka są minimalne. Mamy przecież nawet tego samego bohatera (czy aby na pewno?) i obsadę drugiego planu. Moc tkwi jednak w szczegółach. Nie mogłem co prawda własnoręcznie sprawdzić, jak spisuje się nowy system walki, ale zapowiadane zmiany mechaniki i postawienie na ciekawsze pojedynki z bardziej wymagającymi przeciwnikami spodobały mi się. Jeśli rdzeń rozgrywki zostanie dopracowany w oparciu o zarzuty w stosunku do części pierwszej, to o resztę zadba magia Gwiezdnych Wojen.
Maciej Kowalik