Po pierwszych meczach w Tribes: Ascend mogę powiedzieć tylko jedno - wow
Czy "darmowa" strzelanka może być fajna? Może.
14.04.2012 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Tribes: Ascend to próba przywrócenia do życia dawnej marki przez studio Hi-Rez. Pełna wersja "darmówki" wyszła w tym tygodniu, uznałem więc, że warto sprawdzić, czy ta gra jest interesująca. Po kilku meczach zrozumiałem, dlaczego m.in. Total Biscuit tak ciepło się o niej wypowiadał - to świetna wręcz gra.
Rozgrywka nie przypomina dzisiejszych strzelanek. Żołnierze są całkiem wytrzymali, zaś pociski broni docierają do celu ze sporym opóźnieniem. Przypominają się więc starsze pozycje pokroju Quake'a 3, gdzie liczył się nie tylko refleks, ale także umiejętność celowania z poprawką na ruch przeciwnika. W Tribes sprawy dodatkowo komplikuje fakt, że samo bieganie nic nam nie da - musimy się ślizgać. Ślizganie aktywujemy spacją, dzięki czemu wszelkie pochyłości nadają nam pędu. Przemieszczając się tak nasza manewrowość jest ograniczona, a wszelkie wzniesienia musimy pokonywać plecakiem odrzutowym, jeśli nie chcemy zatrzymać się w miejscu. Niemniej jeśli nauczymy się wykorzystywać każdą napotkaną pochyłość, to wnet rozpędzimy się do absurdalnych prędkości szybko pokonując całe połacie mapy.
W efekcie musimy często celować z naprawdę dużą poprawką, jeśli chcemy upolować jednego ze ślizgających się przeciwników. Równocześnie sami musimy się przemieszczać, bo stanie w miejscu lub powolny ruch gwarantuje nam śmierć na miejscu. Czy jest to fajne? I to bardzo. Przede wszystkim jest to świeże (!), odmienne od tego, co oferują nam twórcy na blaszakach w ostatnich latach.
Z kwestii rozgrywki warto poruszyć jeszcze trzy rzeczy. Po pierwsze, klasy - są i spełniają podobną rolą, co w innych grach. Na początku mamy dostęp do trzech podstawowych, później w miarę postępów będziemy mogli odblokować kolejne. No chyba że postanowimy się specjalizować w jednej dziedzinie i będziemy wydawać wszystkie zdobyte punkty doświadczenia na ulepszenia broni i ekwipunku. Po drugie, baza - typowym trybem w Tribes: Ascend wydaje się tryb przejmowania flag. Flagi są w bazach, a bazy mają cały osprzęt, który ma za zadanie pomóc nam w ich obronie - wieżyczki, radary i inne. Drużyna musi dbać o ich ochronę i może je ulepszać. Po trzecie, pojazdy - jeśli graczom idzie dobrze, to mogą je sobie wykupić. Dostępny jest szybki skuter, wytrzymały czołg i dziwaczne latadło. Piszę dziwaczne, bo kompletnie nie pojmuje, jak się nim powinno sterować.
Pomijając jednak mój nieszczęsny brak zdolności pilotażu futurystycznych wynalazków, to muszę przyznać, że wszystkie elementy wydają się ze sobą współgrać. Widać, że długi okres beta-testów nie poszedł całkowicie na marne. No i warto wspomnieć, że tytuł jest naprawdę ładny. Trochę to zaskakujące, bo przecież to produkcja "darmowa". No właśnie, czy ta "darmowość" razi? Trochę. Większość rzeczy możemy wykupić za punkty doświadczenia, które nie spływają jakoś upierdliwie wolno. Mam tylko nadzieję, że twórcy nie wpadną na pomysł przedmiot płatnych tylko za prawdziwe pieniądze. Wydali co prawda paczkę Cloak & Dagger, ale broń z niego można wykupić także za punkty doświadczenia, więc na razie wydaje się, że polityka studia jest ok.
Grę znajdziecie tutaj (link referencyjny, wesprzecie tym sposobem autora tekstu). Mój nick to dpawel, jeśli będziecie zagrać wspólnie.