Po co dorzucać dodatki do edycji kosztującej 100 dolarów?
Pewnie tak pomyślał sobie Microsoft przy Forza Horizon 3.
27.09.2016 11:48
Najwidoczniej wydawcy wcale nie reagują na sieciową krytykę. Jakiś czas temu pisaliśmy o edycji kolekcjonerskiej Battlefield 1, w której nie znajdziemy gry. Dziś warto poruszyć temat Forza Horizon 3 Ultimate Edition.
Najlepszą rzeczą w kosztującym 100 dolarów wydaniu gry była możliwość zagrania w nową Forzę 4 dni przed rozsądnymi graczami. Wydanie Ultimate zawiera kilka dodatków, ale okazuje się, że do tych najciekawszych dostępu nie da. Bo widzicie - w tym wydaniu dostajecie "Pakiet samochodowych gwiazd" i "Przepustkę samochodową", ale nie obejmuje on "Przepustki rozszerzającej".
A to właśnie ona zawiera w sobie dwa duże rozszerzenia zabawy. Jakie i kiedy zostaną wydane? Tego jeszcze nie wiemy. Ale fakt, że nie ma ich w najdroższej edycji gry zakrawa na kpinę. Niezależnie od tego jak znakomita Forza Horizon 3 jest. W pewnym sensie to nawet gorzej, że takie praktyki uskuteczniają wydawcy, którzy nie muszą bać się o swoje posady. Gdyby tak kombinowali mniejsi, pewnie łatwiej byłoby to zrozumieć. Przykład Forzy pokazuje, że pytanie "ile tak naprawdę kosztuje teraz gra" jest zasadne. W momencie premiery 60 dolarów, niektórych naciągnie się na 100 dolarów, żeby tę premierę przyspieszyć. A potem... Potem wciśnie im się dodatki.
Tylko nie traktujcie tej notki jako zachęty do kupna kota w worku. To kolejny dowód na to, że trudno jest być graczem.
Maciej Kowalik