Plotki się potwierdzają - remaster Call of Duty: Modern Warfare dostaje skrzynie z lootem
Póki co, to tylko elementy kosmetyczne.
14.12.2016 10:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wreszcie nadszedł ten słodki dzień, w którym remaster Call of Duty: Modern Warfare wzbogaci się o sześć nowych-starych map z oryginału oraz dwa nowe tryby rozgrywki. Activision dorzuca nawet zimową wersję Crash, z dwoma świątecznymi kamuflażami, by było zabawniej. Jest jednak pewne "ale".
Pamiętacie spekulacje o tym, że do gry trafią skrzynie z lootem, po tym, jak gracze dobrali się do plików remastera i znaleźli w nim bronie z innych gier?
Activision zapowiedziało "zrzuty" już oficjalnie. Wraz z dzisiejszą aktualizacją do gry trafi tona rozmaitych przedmiotów kosmetycznych. Coś, z czego seria jest znana obecnie, a na co pierwsze Modern Warfare się nie załapało. Przyznam, że nie tęskniłem za tym zalewem tandetnej pstrokacizny na ekranie.
Przedmioty można tworzyć z zarabianych w rozgrywce części, wyciągać z otrzymywanych skrzyń lub otrzymywać za zaliczanie nowych wyzwań. Serwis CharlieIntel dodaje, że skrzynie można kupować też za Punkty Call of Duty. To waluta, która pojawiła się w Call of Duty: Black Ops 3 jakiś czas po premierze, oznaczając dodanie mikrotransakcji.
Activision i studio Raven zaklinają się, że wszystko to jest czystą kosmetyką. Nawet nowe rodzaje broni białej (m.in. bagnet, czekan, saperka) są tylko nowymi skórkami noża i w żaden sposób nie zmieniają balansu rozgrywki. Jednak gracze nie mają wątpliwości, że to dopiero początek rozkręcania kramiku w grze, która go nie potrzebowała i nie potrzebuje. Myślę, że możemy zacząć już odliczać czas do momentu, gdy w skrzyniach zaczną pojawiać się już nie tylko czysto kosmetyczne elementy, ale i nowe rodzaje broni.
Infinite Warfare nie bije rekordów sprzedaży, więc wydawca próbuje zarabiać na wszelkie możliwe sposoby. Pewnie wielu zrazi to do remastera, ale...
Dobrze, że przynajmniej kampanię zostawili w spokoju.
Maciej Kowalik