Płeć w grach - wolisz erpegową swobodę czy ukartowany przez deweloperów brak wyboru? [Klub Dyskusyjny]
Przy wejściu prosimy wyrzucić wszelkie ostre narzędzia.
29.09.2018 12:00
Więc załóżmy, że chcę przeżyć przygodę w sposób jak najbardziej osobisty, oklepane słowo imersja wybija się na pierwszy plan, protagonista ma być mną, mam czuć, że mnie obchodzi jego dobro tak, jak obchodzi mnie dobro mnie samej. Jeśli grę traktować jak książkę, to wtedy mamy ten sam problem, co w większości powieści przygodowych (czy to fantasy, czy science-fiction) - główni bohaterowie często są everymenami, bo z takimi łatwiej się utożsamić. Wiecie, na zasadzie - to taki gość jak ty czy ja, ani zbyt przystojny, ani jakoś specjalnie szpetny, średniego wzrostu, średniej postury, taki jakby szatyn, oczy niby niebieskie, ale w sumie jak spojrzeć pod odpowiednim kątem, bo może nawet bursztynowe. Ma pospolita pracę, szuka dziewczyny, czasami popije piwo z kumplem (koniecznie kumplem wyjątkowo barwnym, żeby na jego tle tym bardziej wyraźna była szaro-burość protagonisty). I nagle ten oto zwykły człowieczek zostaje wrzucony w sam środek niezwykłych wydarzeń i odkrywa w sobie moc/potencjał/nieuświadomione pokłady inteligencji/cokolwiek, czego od tej pory zazdroszczą mu inni. To taki oklepany schemat, w którym sierota przygarnięta przez drwala okazuje się zbawcą magicznej krainy, który jako jedyny może władać jakimś tam prastarym mieczem.
Rozumiem ten zabieg, lubię go nawet z tych samych powodów, dla których nie przepadam za postaciami, które są super z racji tego, że takie się urodziły. Lubię motywy biednych sierot, które ciężką pracą osiągają więcej, niż ich bogaci koledzy.
Ale nie lubię, jak postać jest zbyt rozmyta. Musi mieć w sobie coś konkretnego, jakiś defekt najlepiej. Nie musi też być mną, bo od gier i książek oczekuję czegoś innego niż to, co widzę na codzień w lustrze (a ja żadnych defektów nie mam, co jest, uważam, nudne).
Dlatego wybór kobiety w grze nie jest dla mnie jakąś szczególną zachętą. Jak już taki się trafia, to owszem, gram laską. Ale gdy zdarza się, że mam z góry narzuconą postać męską, to z tego powodu nie płaczę. Skąd się w ogóle wziął argument, że różnicowanie postaci w grach wideo pod względem płci podyktowane jest chęcią poszerzenia grona odbiorców o przestawicielki płci pięknej? Jakbym miała do wyboru grac Quiet albo Big Bossem, to oczywiście wybrałabym jego, bo jest NAJBARDZIEJ MĘSKĄ I POCIĄGAJĄCĄ POSTACIĄ W GRACH i po prostu lubię na niego patrzeć. O. Powiedziałam to na głos.
Ale to nadal nie jest kwestia wyboru, bo tam też postacie są narzucone. Jeśli ten już jest w grze, to raczej mi nie przeszkadza, bo co to zmienia w takim Assassin's Creed? Każdy wybierze sobie kogo będzie chciał i tyle. Po co doszukiwać się sensu w działaniu Animusa? Tak samo choćby z większością RPG-ów. Rozmawialiśmy wczoraj na ten temat z Asią i ona stwierdziła, że jednak nie bardzo, bo nie da się napisać dobrej postaci uniwersalnej.
Dobrze wyszło to w Mass Effekcie czy Divinity: Original Sin 2, a już w takich Falloutach czy Elder Scrollsach, jak powiedziała Asia, "kompletnie nie obchodzi cię twoja postać". I z tym się nie zgodzę. W większości RPG-ów, szczególnie tych otwartych, sam kreujesz swoją postać, a twórcy dają ci tylko pewien jej zarys. Płeć postaci nie ma na to żadnego wpływu i tylko od ciebie zależy, jak się z bohaterem lub bohaterką zżyjesz.
Więc tak, jestem za opcją wyboru w zdecydowanej większości gier. I nie, bo pewnie ten argument zaraz padnie, nie chciałbym grać albo wiedźminem Geraltem, albo wiedźminką Gertrudą z dokładnie tych samych powodów, o których pisałem na początku.
UNCHARTED: The Lost Legacy – PS4 Story Trailer | E3 2017
Dla mnie gry to przede wszystkim sztuka i rozrywka. To drugie w żaden sposób nie bierze udziału w rzekomej kontrowersji, przynajmniej w granicach mojego gustu (rzadko gram w FPS-y choćby). Czy wybór płci ma jakiekolwiek znaczenie w platformówkach lub wyścigach? Tylko gdyby chciały wyjść z wora "rozrywka" - Celeste to dobry przykład, którego już w tym roku odrobinę nadużywam. Ale zazwyczaj bardzo rzadko.
Skoro zaś sztuka, to najbardziej szanuję wizję Autora (tutaj raczej "Autorów"). Jeśli Asasyn to historyjki zainspirowane historią, czytam je jak Sienkiewicza - z odpowiednim przymrużeniem oka, zrozumieniem, że autor ma ostateczne zdanie. Jeśli dostaję wyśmienitą fabułę o określonej postaci, wierzę, że gram dokładnie taką postacią, jaką Autorzy chcieli nakreślić. Gdy zaś mam wybór, przygotowuję się do "tworzenia własnej narracji". Ło rany. Rozpalać stosy.
Ta sama myśl, co przy SKACZĄCYCH CYCKACH w Fortnicie - zwolnijmy. Pędzimy tak mocno z każdą kolejną medialną awanturą, że (nie żartuję, na pewno też to czujecie) coraz mniej w ogóle i gramy, i cieszymy się grami. Idę przejść trzeci odcinek Life is Strange. Nie wyobrażam sobie tutaj mężczyzny w roli głównej. No i co? I tak, gdy gra daje mi ten wybór, nie zawsze gram facetem. Tak po prostu.
Kirby's Gender Controversy
Hormony płciowe zabuzowały u
Redakcji obojga płci