PlayStation Move - pierwsze starcie
Po masie reklamówek, targowych prezentacjach, przyszedł wreszcie czas na przetestowanie Move w warunkach domowych.
Niby miałem już kilka razy wcześniej Move w ręku, a dopiero teraz, po wyjęciu z pudełka pomyślałem, że naprawdę dobrze leży w dłoni. Jest ergonomicznym kontrolerem, a nie kanciastym pilotem do telewizora znanym z Wii. Lekki, odpowiednio wyprofilowany, jest wyższym przedstawicielem tego samego gatunku gadżetów. Tak samo jak swój starszy kuzyn wymaga założenia na nadgarstek ochronnej smyczy - znajdująca się na czubku kontrolera kulka może być pusta i wykonana z miękkiej gumy, ale nikt nie chciałby cisnąć Move'a w ekran telewizora.
Drugi element systemu, PlayStation Eye znany jest od dłuższego czasu i trudno coś dodać więcej na jego temat - jeśli macie wyjątkowo płaski telewizor, przygotujcie się na kombinowanie z odpowiednim zamocowaniem kamerki na jego szczycie. Na widocznym na poniżej telewizorze Piotrka nie było z tym jednak problemów.
W sumie zabawnie jest o tym mówić w tonie zaskoczenia, ale tak, PlayStation Move potrzebuje miejsca do komfortowego grania. Stanie w odległości metra-półtora od ekranu to żadna przyjemność w grach sportowych, zwłaszcza przy próbach gry w dwie osoby. Przygotujcie się więc na wygospodarowanie odpowiedniej przestrzeni.
O tym jak sprawuje się EyePet Move Edition pisaliśmy już w czerwcu
W dostarczonym nam przez Sony pakiecie znalazły się następujące gry: Sports Champions, Start The Party, Kung Fu Rider, EyePet Move Edition, oraz dodawana do startowych zestawów z Move płyta zawierająca dema trzech pierwszych tytułów, a także The Shoot, TV Superstars, Beat Sketchers, Tumble i Tiger Woods PGA Golf 2010. Jako, że miałem na razie stosunkowo mało czasu na zabawę, skoncentruję się na pierwszych trzech, dostępnych już w przyszłym tygodniu, pozycjach.
Sports Champions W Stanach Zjednoczonych Sports Champions wchodzi w skład startowego zestawu Move. Europejski oddział Sony postanowił jednak zastąpić go płytą z demami, najwyraźniej w celu zbicia podstawowej ceny urządzenia i zarobienia na tych, którzy będą chcieli kupić dodatkową grę. Sports Champions kosztować ma w Polsce 149 złotych i myślę, że prędzej czy później każdy, kto kupi Move postanowi nabyć i tę pozycję.
SC to zestaw składający się z sześciu minigierek sportowych: siatkówki, łucznictwa, pingponga, bouli, ”disc golfa” i średnio w sumie sportowego okładania się wielkimi mieczami. Minigierki sportowe jak to minigierki sportowe - samotna w nie gra to jedna z najsmutniejszych rzeczy na świecie. Nad kondycją fizyczną niby można przy ich pomocy pracować, ale na rynku niedługo pojawią się odpowiedniejsze do tego programy. Pozostaje więc wspólna gra ze znajomymi od czasu do czasu i do tego Sports Champions nadają się wyśmienicie.
Moje poprzednie starcie z minigierkami, pod postacią Wii Sports, pozostawiło po sobie głęboką traumę. I nie chodzi nawet o to, że oprawa graficzna sugerowała, że odbiorcami były Troskliwe Misie, względnie Teletubisie. Problem leżał w tym, że mając Wiilota w dłoni nie czułem zbytniej kontroli nad tym, co dzieje się na ekranie, zwłaszcza w boksie. Z Move jest już znacznie lepiej.
Każdą z gier można obsługiwać przy pomocy jednego kontrolera, część zyskuje jednak dodatkową głębię, jeśli na gracza przypadają dwie różdżki. Sympatycznie wypada walka na miecze, myślę, że mechanika dobrze by się sprawdziła w pełnowartościowej grze akcji lub rpgu. W siatkówkę na Move byłem lepszy niż w prawdziwym życiu, łucznictwo było w porządku, a boule, czy też bocca, nudziło straszliwie. Demony Wii-przeszłości powróciły jednak aby straszyć mnie przy tenisie stołowym i ”dyskowym golfie”. Co bym nie robił, to miałem wrażenie, że na ekranie dzieją się zupełnie losowe rzeczy. Problem jednak musiał leżeć po mojej stronie, po Piotrkowi szło znacznie lepiej. I pewnie dlatego wygrał. A może po prostu mu na to pozwoliłem? Nigdy się nie dowie.
Start The Party Piotrek na widok STP machnął ręką mówiąc, że wszystko to już widział przy EyeToyu. Mi jednak zestaw przeznaczonych dla dzieci minigierek trafił do gustu. Było coś odprężającego w waleniu packą wielkich robali, malowaniu chmurek czy ratowaniu spadających pisklaków. Nie żebym chciał to robić częściej niż raz na miesiąc, ale myślę, że dzieciaki będą zachwycone, a i rodzic nie będzie się nudził podczas wspólnej zabawy.
Gry są szybkie, wymagają to koncentracji i precyzji, to maniakalnego machania. Oprawa graficzna cieszy oko i nieźle w roli narratoro-prowadzącego sprawdził się Krzysztof Ibisz. Teksty napisano mu zabawne i odgrywa je z odpowiednią werwą.
Cena Start The Party, wynosząca 149 złotych, sprawia, że w sytuacji dysponowania ograniczonymi funduszami, trzeba się przy zakupie Move zastanowić, który zestaw minigierek wybrać. Start The Party to obowiązkowa pozycja dla dzieciaków, która może jednak szybko znudzić starszych graczy. Sports Champions są bardziej skomplikowani i wymagający, mogą więc być za trudni dla pierwszych, ale wpadną dokładnie w gusta drugich.
Kung Fu Rider Kung Fu Rider kosztuje 139 złotych i chyba jedynym powodem, dla którego ktoś byłby w stanie zapłacić za ten tytuł wyjściową cenę jest ślepa miłość do wszystkiego co japońskie. 50 złotych na PSN-ie to absolutne maksimum.
W teorii wszystko brzmi świetnie: sterowana przez gracza postać dosiadając krzesła pędzi na złamanie karku po ulicach wykonując różne triki. Na reklamówkach prezentowało się interesująco. Niestety w praktyce jest to tak nudne, że niemalże usnąłem i nie dotrwałem do punktu, w którym zaczyna się na ekranie dziać coś ciekawego.
Aby rozpędzić bohatera trzeba kontrolerem potrząsać. Aby podskoczył - podnieść, aby skręcił - wychylić. Za triki odpowiadają zaś znajdujące się na Move przyciski. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gra równie dobrze poradziłaby sobie na Sixaxisie.
Oczekiwałem czegoś równie rozrywkowego co dawne Tony Hawki. Zamiast tego otrzymałem powolną jazdę w dół po wąskim torze i omijanie różnych przeszkód. Nuda, absolutnie nie warta swojej ceny. Warto przed zakupem zapoznać się z demem, może się jednak spodoba. Ale i tak radziłbym się wstrzymać, aż gra stanieje.
Zaledwie rozgrzewka Pierwsza fala, falka, dedykowanych Move tytułów bez dwóch zdań przeznaczona jest do niedzielnego grania od czasu do czasu i na właściwe gry trzeba jednakże jeszcze chwilę poczekać - choć wykorzystujący różdżkę R.U.S.E. do sklepów wchodzi w tym tygodniu. Sports Champions dobrze pokazują drzemiące w kontrolerze możliwości i precyzję, ale sami w sobie nie stanowią szczególnie porywającej produkcji.
Polski oddział Sony zapowiada, że do końca roku na rynku pojawi się 20 tytułów obsługujących Move, więc coś ciekawego na pewno się znajdzie. Sports Champions i Start The Party to tytuły startowe, które i tak pewnie wszyscy z rozpędu kupią, aby przetestować nowe urządzenie.
Jeżeli macie jakieś pytanie czy konkretną fotkową zachciankę, to piszcie, postaramy się odpowiedź i dostarczyć odpowiednią dokumentację fotograficzną. Obawiam się jednak, że nie mamy na stanie innych modelek.
Konrad Hildebrand