PlayerUnknown ich nienawidzi! Jednym prostym trikiem przekroczyli 20 milionów graczy!
No dobra, Fortnite zrobiło to dwoma prostymi trikami.
Wybaczcie clickbaitowy tytuł, ale strasznie pasował mi do tematyki i stylu, w jakim Epic Games chwali się popularnością Fortnite. Żeby było jasne, jakieś tam powody do radości są, bo gra osiągnęła już zawrotną liczbę 20 milionów graczy, zatem udało się niemal potroić wynik z października.
Wynik niesamowity tym bardziej, że powstawanie Fortnite było swoistą drogą przez mękę, włącznie ze zmianą modelu biznesowego na free-to-play (i późniejszym powrotem do pay-to-play). Ostatecznie wyszło całkiem nieźle, ale nie ma się co oszukiwać, że to dodanie darmowego trybu battle royale przyciągnęło najwięcej graczy.
I choć, mimo obaw twórców PUBG-a, Epic nigdzie nie mówi, że chce otwarcie konkurować z grą Brendana Greene’a, to da się w tym wszystkim wyczuć przynajmniej delikatną rywalizację. Wszak jeszcze niedawno głównym tematem było, w ilu milionach egzemplarzy PUBG się sprzedał albo jak to pobił kolejny rekord Steama pod względem grających jednocześnie.
Tylko trzeba mieć na uwadze dwie kwestie. Pierwsza to wspomniana już „darmowość” Fortnite: Battle Royale, podczas gdy PlayerUnknown’s Battlegrounds kosztuje 30 dolców. Druga sprawa to fakt, że gra Epic Games dostępna jest nie tylko na PC, ale też na obu konsolach, co znacząco zwiększa liczbę odbiorców.
A jak radzi sobie PUBG? Ostatnie oficjalne dane pochodzą z początku września, kiedy Greene chwalił się 10 milionami sprzedanych kopii. Z kolei pod koniec września na Bloombergu ukazał się wywiad, w którym mowa o 13 milionach, jednak brak ich potwierdzenia. Natomiast nieoceniony w takich sytuacjach, ale też nie do końca precyzyjny, SteamSpy mówi o niemal 20 milionach posiadaczy PUBG-a.
Niezależnie od tego, przed PlayerUnknown’s Battlegrounds przyszłość raczej świetlana. Już 12 grudnia gra trafi do programu Game Preview, czyli microsoftowej wersji wczesnego dostępu na Xboksie One, a do końca tego roku pecetowcy mają dostać ukończoną wersję. I dopiero wtedy zacznie się prawdziwy pojedynek na najbardziej popularne battle royale.
Bartosz Stodolny