Pióro może i jest potężne, ale Alan Wake wybiera pistolet na gwoździe
W samodzielnym dodatku American Nightmare czeka nas kompletna zmiana atmosfery oraz dodatkowy tryb. Odziany we flanelową koszulę Alan będzie miał pełne ręce roboty.
Nowy tryb nazywa się "Fight till dawn" i cóż, trzeba wrzucić go do jednego worka z hordą i jej kolonami. Remedy rozbudowało arsenał Alana i wrzuciło w sam środek inwazji cienistych koszmarów. Przebijając się przez ich kolejne fale, musimy doczekać promieni słońca, które przegonią je na dobre.
W jakiś sposób, Alan trafi do jednego z odcinków serialu Night Springs. Mrok, który tworzył specyficzną atmosferę pierwszej gry i atakował Alana, w American Nightmare przybierze bardzo realną formę - sobowtóra pisarza, a przy okazji także seryjnego mordercy z nadnaturalnymi mocami, który zamierza zapolować na żonę Alana.
Z pierwszych wrażeń zachodnich dziennikarzy wynika, że tempo akcji zostało podkręcone. Do rąk Alana trafiają nowe rodzaje broni, ale i sprytnie zaprojektowani przeciwnicy robią swoje. Zniknęły też niekończące się wędrówki przez lasy - akcja pięciogodzinnej opowieści toczy się głównie na terenie miasteczka.
O ile kolejna horda specjalnie mnie nie interesuje, to odwrócenie proporcji akcji i elementów fabularnych chętnie przetestuję. Oby tylko nie zabrakło odrobiny psychozy, ale maniakalny morderca z twarzą głównego bohatera chyba ją gwarantuje.
Premiera planowana jest na pierwszy kwartał przyszłego roku.
Maciej Kowalik