Pingwinek trochę będzie kosztował Sony
Linux jest darmowy, ale na Linuxie zarobić może teraz prawie każdy użytkownik pierwszego modelu PS3. O ile mieszka w Stanach.
Co się dzieje, to my nawet nie. Być może pamiętacie, że siedem czy osiem lat temu można było na PlayStation 3 zainstalować Linuxa. Mało tego, było to nawet jedno z (mniejszych) haseł reklamowych Sony. W 2010 roku update systemu usunął jednak tę kompatybilność. I tyle - w teorii.
Bo rzeczywistość przeniosła sprawę na salę sądową, a proces trwał wiele lat, kończąc się w zeszły piątek. Sony pertraktowało z prawnikami reprezentującymi 10 milionów posiadaczy konsol. Na mocy porozumienia, jak donosi Ars Technica, gracze, którzy używali Linuxa na swojej konsoli, mogą odebrać 55 dolarów odszkodowania. Przez sędziego ma również zostać rozpatrzona "opcja pocieszenia", czyli 9 dolarów dla każdego, kto kupił PS3 z myślą o jej możliwościach uruchamiania innych systemów operacyjnych.
Kto może ubiegać się o odszkodowanie? "Wszystkie osoby ze Stanów Zjednoczonych, które w Stanach Zjednoczonych kupiły model Fat konsoli PS3 pomiędzy 1 listopada 2006 roku a 1 kwietnia 2010 roku". By dostać te prawniczą krwią wywalczone 55 dolarów, gracz musi zeznać pod przysięgą, że kupił konsolę i zainstalował na niej Linuxa, dodatkowo pokazać dowód zakupu lub podać numer seryjny konsoli oraz podać swoje PSN-owe ID i w jakiś sposób udowodnić, że ten Linux tam rzeczywiście był. By upominać się o (wciąż niepewne, przypominam) 9 dolarów, wystarczy powiedzieć, że kupiło się PS3 z wiedzą o możliwości instalowania na niej odmiennych systemów i takowym zamiarem.
I człowiek zaczyna się zastanawiać, po co w ogóle usuwali taką opcję z PS3. Oficjalnie - w obawie przed piractwem. Sony uważało, że Other OS (bo tak się to zwało) może być używane przez hakerów do kopiowania albo kradzieży zawartości. Wkopali się stwierdzeniem, że update 3.21 nie jest "obowiązkowy", bo bez jego instalacji gracz nie mógł połączyć się z PlayStation Network, grać online w gry (darmowo! huh, były czasy!), ani odtworzyć filmów Blu-ray, które wymagały nowej łatki et cetera, et cetera. A przecież sprzęt był reklamowany jako "centrum domowej rozrywki".
Jeszcze nie wiadomo, ile ta sytuacja będzie kosztować japońską firmę, ale ona sama spodziewa się wypłacić w wyniku porozumienia grube miliony. Dla nas to w ogóle abstrakcja, bo żyjemy sobie na mniej ekstremalnym kontynencie, jednak cała akcja pachnie mi scenariuszem z jakiegoś starszego filmu braci Coen. Chyba że Amerykanom bardzo zależy, aby za to odszkodowanie kupić sobie jakąś nową grę na PS4.
BTW: ilu z Was ma jeszcze sprawnego Fata? Mój wciąż bryka!
Adam Piechota