Pies zabity przez Wiilota... przeżył
Mało które akcesorium konsolowe jest zabójcze, wszak padem-piłą z serii Resident Evil nie można nawet pokroić chleba. Prawdziwy zabójca ma twarz dziecka, prawdziwy zabójca to Wiilot. Przekonały się o tym setki telewizorów (jak na przykład ten), szyby, wazy z dynastii Ming i osoby przypadkowo znajdujące się w zasięgu trajektorii ruchu Wiilota. Tym razem padło na psa pani Kathy White, Ozzy'ego. Mama wraz z córką cieszyły się świątecznym prezentem od dużego "N", grając w kręgle, w najlepiej sprzedającej się grze na świecie - Wii Sports. Gdy przyszła kolej pani domu, wzięła zamach i... przebiegający akurat obok Ozzy dostał "gonga" na tyle solidnego, że padł na ziemie w bezruchu. Przerażona Kathy czym prędzej wezwała swoją sąsiadkę, Pene Honey, aby przyszła z pomocą. Choć puls zwierzęcia przestał być wyczuwalny, pani Honey desperacko zaczęła reanimować Ozzy'ego metodą zahaczająca o "usta-usta". Pies zmartwychwstał i czym prędzej został zabrany do weterynarza.
Wszystko skończyło się dobrze, tylko postawa pani White jest naganna - zamiast bardziej uważać podczas zabawy, zabroniła psu wchodzić do pomieszczenia, w którym gra. Zwierzę było przez chwile w stanie śmierci klinicznej i ponosi za to karę. Pieskie życie. Maciej Czerniawski [via Slashgamer]