Pierwszy Xbox mógł mieć naprawdę szalonego pada
Zobaczcie, co mogło trafić do sklepów z pierwszą konsolą firmy i zastąpić "ziemniaka".
Porównanie kontrolera, dostarczanego z konsolą do popularnej rośliny uprawnej, było w tamtych latach popularne wśród polskich graczy. Był wielki. Ale z drugiej strony, sam bardzo mile go wspominam. Dużo lepiej leżał mi w dłoniach, niż późniejszy model S, a duże przyciski pomagały w przechodzeniu Ninja Gaiden. Ale kontroler mógł być dużo bardziej zwariowany, czego dowodzą obrazki prototypów, którymi podzielił się ze światem Seamus Blackley, jeden z twórców pierwszego Xboksa.
Pierwsze skojarzenie jest jasne - Dreamcast. I oczywiście jest to trafna obserwacja, co przyznaje zresztą sam Blackley, stwierdzając, że w przypadku prototypowania projektanci często zaczynają od skopiowania tego, co mają przed oczami.
Wtedy, czyli w okolicach listopada 1999 roku. Oprócz inspirowania się konsolą Segi, wyczuwam też lekką nutkę zapatrzenia w kosmiczne myśliwce, bo każdy z tych padów wygląda jakby miał zaraz zerwać się z kabla i odlecieć. No i mają jakiś rodzaj wyświetlacza, którego ostatecznie w kontrolerze zabrakło. Z "memorki" też nie wyszło drugie, dreamcastowe VMU.
Fajnie, ale... może dobrze, że stanęło na nudnym acz wygodnym projekcie. Od samego patrzenia na te krzyżaki dostaję dreszczy. I szczerze mówiąc, jakoś nie umiem sobie wyobrazić wygodnego trzymania żadnego z nich. No, ale w gablotce kolekcjonera na pewno wyglądałby lepiej niż smutny "banan", który był nawet prezentowany razem z PS3 na E3 w 2005 roku, ale ostatecznie ktoś zreflektował się i do konsoli dodawano SixAxisa. Pamiętacie go jeszcze?
Maciej Kowalik