Pierwsze wyniki sprzedaży Star Wars Battlefront 2 pokazują, że Disney wkroczył do akcji zbyt późno

Pierwsze wyniki sprzedaży Star Wars Battlefront 2 pokazują, że Disney wkroczył do akcji zbyt późno
Maciej Kowalik

20.11.2017 11:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Potwierdzają się informacje o tym, że EA wylądowało na dywaniku.

Jeśli ostatnie ruchy EA w temacie Battlefront 2 wydawały się desperackie, to pewnie dlatego że takie po prostu były. Obniżenie cen bohaterów aż o 75% dziwiło, ale nie aż tak, jak tymczasowe zablokowanie w grze mikrotransakcji w dniu jej premiery. Kolejne źródła informują, że za dwoma dramatycznymi skrętami stoi Disney.

Wszystkie zgadzają się, że właściciel praw do Gwiezdnych wojen miał już po dziurki w nosie obsmarowywania najnowszego wykwitu tej marki. Gdy tłumaczenia EA dotyczące mikrotransakcji wyniosły nowy rekord najbardziej znielubionego posta w serwisie na absurdalne wyżyny (niziny?), sprawą zainteresowały się również media głównego nurtu. Gracze nie narzekali już tylko w swoim gronie. W świat szedł przekaz, że z Gwiezdnymi wojnami coś jest nie tak. A przecież już za moment premiera nowego filmu, któremu negatywna prasa wokół marki może zaszkodzić.

Wall Street Journal pisze, że te obawy spowodowały interwencję Disneya. Jimmy Pitaro, szef działu Consumer Products w Disneyu, miał przekazać Andrew Wilsonowi, że CEO wytwórni jest niezadowolony z sytuacji wokół Battlefront 2.

Źródła MP1ST dodają, że zamrożenie mikrotransakcji było wynikiem wypracowanego między firmami kompromisu, który miałby zakończyć falę negatywnych artykułów. By nie zagrozić premierze Ostatniego Jedi kojarzeniem marki z hazardem i działaniem na szkodę konsumentów. Ale na tym doniesienia serwisu się nie kończą:

"Elektronicy" odmówili skomentowania sprawy serwisowi. Nie komentują też plotek opublikowanych przez Venturebeat. Proszące o anonimowość źródła winę za burzę wokół Star Wars Battlefront 2 zrzucają częściowo... na Disneya. Konkretniej - na jego oddział Lucasfilm. Ponoć pierwotna wizja studia Dice zakładała rozgrywkę w stylu Overwatcha i podobny model biznesowy. Czyli owszem - skrzynki, ale jedynie z kosmetycznymi dodatkami. Bez ulepszeń, umiejętności i broni.

Tymczasem pojawiają się pierwsze wyniki sprzedaży po premierowym weekendzie Star Wars Battlefront 2. Warto pamiętać, że póki co mówimy tylko o sprzedaży pudełek, ale jak na grę, która miała być we wszystkim lepsza, sequel rozczarowuje. Na GI.biz czytamy, że z półek w Wielkiej Brytanii zeszło aż o 61% pudełek z nim mniej niż w przypadku pierwszego Battlefronta w 2015 roku. I o połowę mniej niż rok temu Battlefield 1. Cyfrowa dystrybucja na pewno zmniejszy te różnice, ale zignorować ich nie sposób.

Maciej Kowalik

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (7)
Zobacz także