Pierwsze wrażenia: Split/Second: Velocity

Pierwsze wrażenia: Split/Second: Velocity

Pierwsze wrażenia: Split/Second: Velocity
marcindmjqtx
27.04.2010 16:01, aktualizacja: 15.01.2016 15:48

Krótkie demo Split/Second: Velocity wylądowało wczoraj na Xbox Live* i bardzo dobrze, bo po weekendzie spędzonym z pełną wersją nie wiedziałbym co z sobą zrobić. A tak żal za przerwaną przygodą z grą mogę osłodzić sobie pogrywaniem w kółko w ten sam jeden wyścig.

Jakie znaczenie ma to, że akcja gry toczy się w trakcie fikcyjnego programu telewizyjnego? Niewielkie. Stanowi doskonałe wytłumaczenie, czemu w Velocity wszystko wybucha, wali się i rozpada, ale nie stoi za tym nic więcej niż w Smash TV, w żadnym wypadku nie jest też karykaturą telewizyjnej rzeczywistości w rodzaju The Devil Inside.

Grę podzielono na sezony pomiędzy którymi wyświetlane są typowo telewizyjne zapowiedzi z lektorem dramatycznym głosem czytającym "w następnym odcinku Split/Second" etc.  Tradycyjnie dla gatunku, gracz nie ma dostępu od razu do wszystkiego, więc musi przebijać się przez kolejne wyścigi, po drodze zdobywając coraz mocniejsze samochody. Standard. Wraz z postępami w grze zdobywa się kolejne osiągnięcia czy trofea, które w Velocity występują pod postacią naklejek pojawiających się na karoserii prowadzonego przez gracza samochodu. Im więcej naklejek, tym bardziej doświadczony kierowca. Jest to przyjemny zabieg, który w prosty sposób komunikuje graczowi, jak dobrze sobie radzi.

Oglądając zwiastuny produkcji Black Rock Studios można dojść do wniosku, że różnego rodzaju pułapki są umieszczone na trasie dosłownie co pięć metrów. W praktyce jest inaczej i gra  pozostawia dość miejsca na jeżdżenie samochodem i nie przemienia się w chaotyczną serię wybuchów i eksplozji. Choć bywa gorąco - pierwsze miejsce od ostatniego potrafią dzielić zaledwie dwie celne pułapki, po wpadnięciu w które ponownie trzeba walczyć o swoje miejsce na trasie.

Wersja Velocity do której miałem dostęp podzielona była na 12 sezonów i gdzieś w okolicach piątego pojawiły się dość szybkie samochody, abym mógł powiedzieć, że zaczyna się prawdziwa zabawa. Wrażenie prędkości jest wyraźniejsze, wpasowywanie się w zakręty dostarcza masę frajdy, a trasy przestają być takie obce.

Wcześniej obawiałem się, że oskryptowane wybuchy szybko mogą się znudzić. Po kilku godzinach spędzonych z grą zamiast nudy czułem satysfakcję, że coraz lepiej radzę sobie z pułapkami i wiem, jak która działa i w jaki sposób mogę ją wykorzystać aby wygrać wyścig. Będąc na prowadzeniu czułem się jak kaczka na strzelnicy.

Zbliżam się do stojącego na nabrzeżu okrętu, o którym wiem, że w razie detonacji ładunków wybuchowych będę mógł ominąć tylko na jeden sposób. Wybuchu nie widzę, zaczynam mijać statek, nic się nie dzieje, wiem, że nie mam już odwrotu. Po sekundzie opuszczam zasięg rażenia pułapki, tym razem się udało, nadal jestem pierwszy. Następnym? Kto wie.

Ukrywanymi wcześniej trybami gry okazały się bardzo podobne do siebie Air Strike i Revenge. W pierwszym gracz ścigany jest przez helikopter i omijając wystrzeliwane przez niego rakiety musi jak najdłużej utrzymać się na trasie. Całkiem przyjemne. Drugi niestety jest zbyt podobny: gracz omija rakiety, dzięki czemu może odbijać następne w stronę śmigłowca. Im szybciej to zrobi, tym lepiej. Szkoda, myślałem, że będzie to coś zupełnie innego. Oprócz tego Split/Second oferuje tradycyjne wyścigi, eliminacje, przejazdy na czas oraz Survival, czyli opisywaną już wcześniej pogoń za miotającymi wybuchowe beczki ciężarówkami.

Nie miałem możliwości przetestowania trybu dla wielu graczy, więc nie wiem, czy opracowany przez Black Rock Studios model rozgrywki sprawdza się przy zabawie z innymi ludźmi. Wiem natomiast, że jeśli chodzi o grę w pojedynkę bawiłem się znakomicie. Brakowało mi z początku możliwości rozkwaszania samochodów przeciwników o ściany, ale szybko o tym zapomniałem poznając kolejne trasy i kierując coraz szybszymi pojazdami.

Zupełnie jak kiedyś w Burnout: Revenge, który jest dla mnie punktem odniesienia dla zręcznościowych gier wyścigowych. Nie powiem, że bawiłem się przy Split/Second lepiej, ale znowu poczułem te same emocje, których na próżno szukałem w Burnout Paradise czy becie Blur.

*Usługa Xbox LIVE nie jest oficjalnie dostępna w Polsce. Nie wiesz, co to oznacza?Dowiesz się tu.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)