Piękny i magiczny świat Bastionu wzywa
Choć lata za oknem raczej nie poczujecie, na Xbox Live Arcade właśnie rozpoczęło się Summer of Arcade. Trudno było oczekiwać lepszego startu wakacyjnej akcji - Bastion zachwyca i oczarowuje.
24.07.2011 | aktual.: 08.01.2016 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pięknie i klimatycznie Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas obcowania z Bastionem, to niesamowicie kolorowa oprawa wizualna. Wszystko wydaje się być ręcznie rysowane i przez pierwszy kwadrans nie mogłem oderwać oczu od ekranu. Zachwyca dbałość o szczegóły, choć to przecież dwówymiarowa produkcja z widokiem izometrycznym. Ciepła, soczysta kolorystyka powinna przypaść do gustu każdemu. Płynna i na swój sposób urocza animacja doskonale ożywia ślicznie opracowane obiekty i miejscówki. Wyobraźcie sobie, że często podłoże tworzy się (lub ucieka) przed naszymi nogami, co pokazuje, z jak bardzo magicznym i niesamowitym światem mamy do czynienia. Na równi ze śliczną grafiką, pierwsze skrzypce gra w Bastion oprawa dźwiękowa. To przede wszystkim świetna ścieżka dźwiękowa, która doskonale pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. Polecam założyć słuchawki, bo szkoda pozwolić umknąć choćby jednej nucie. Nie mogę doczekać się, aż ktoś wyda ścieżkę dźwiękową - jestem więcej niż pewien, że będzie się ona odbijać echem w mojej głowie jeszcze przez długie miesiące. Mówiąc o Bastion nie sposób nie wspomnieć o charakterystycznym narratorze. Przez całą grę towarzyszy nam głos opowiadający nie tylko historię zniszczonej krainy, ale także komentujący nasze poczynania. Nie spotkałem się wcześniej z takim towarzyszem i byłem nim wręcz zachwycony. Głos jest niezwykle przyjemny i czuć, jakby opowiadał nam wciągającą baśń. A w końcu to właśnie my jesteśmy jej bohaterem. Zostaliśmy oczarowani Do pięknego świata Bastionu bez chwili namysłu udali się również Paweł Kamiński i Wojtek Kubarek. Wygląda na to, że zakochali się w nim obaj. Nie ma się nad czym zastanawiać Bastion to w tej chwili jeden z najlepszych pomysłów na spożytkowanie 1200 punktów Microsoft. Niesamowita, magiczna przygoda oprawiona ślicznymi wizualizacjami i wciągającą muzyką spodoba się nawet osobom, którym z tego typu grami jest nie po drodze. Czy jednak Bastion odniesie sukces na rynku Xbox Live Arcade? Trudno jednoznacznie stwierdzić, w końcu ambitne, pomysłowe gry nie zawsze trafiają do czołówki produkcji dostępnych w tej usłudze. Ja jednak życzę Bastionowi jak najlepiej, bo równie mocno podobało mi się tu ostatnio tylko Limbo - a od jego minął już przecież rok. Wielka katastrofa niszczy krainę Caelondia. Jednym z ocalałych jest nasz bezimienny bohater, nazwany „Dzieciakiem” ("the Kid"). Nie wiemy tak naprawdę kim jest ani dlaczego mamy uważać go za ważną postać. Rzeczywistość stawia przed nim jednak odpowiedzialne zadanie - ma odbudować zniszczony świat i jego społeczeństwo. Nie uda się to jednak bez przedzierania się przez hordy wszelkiej maści przeciwników. Bo poza budowaniem tytułowego bastionu, przyjdzie nam pacyfikować napotkanych wrogów, którzy nie chcą wcale na tę rekonstrukcję pozwolić.
Baśń, w której niejednemu wrogowi złoimy skórę Dzieciak nie jest mięczakiem i podczas swojej przygody będzie zdobywać kolejne bronie i związane z nimi umiejętności. Jest tego naprawdę sporo, a budowane w bastionie budowle pozwolą udoskonalać nowe moce. Szybko wybierzecie dla siebie odpowiedni zestaw - zarówno w kwestii bezpośredniego kontaktu z wrogiem, jak i pasującą broń długodystansową. Bo Bastion to w pewnym sensie klasyczny hack'n'slash, w którym brniemy przed siebie, testując na napotkanych przeciwnikach swoje umiejętności.
Podczas zwiedzania kolejnych krain będziemy musieli odnaleźć rdzenie, które umożliwią postawienie własnych budowli. Poza tym znajdziemy na mapie przeróżne misje, których zaliczenie będzie się wiązało z odblokowaniem nagród. Na przykład odpieranie ataków kolejnych fal przeciwników - w zależności od końcowego wyniku, dostaniemy mniej lub więcej nagród. Misje w dużej mierze można wybierać samodzielnie, a do wyzwań po jakimś czasie wrócić.
Pięknie i klimatycznie Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas obcowania z Bastionem, to niesamowicie kolorowa oprawa wizualna. Wszystko wydaje się być ręcznie rysowane i przez pierwszy kwadrans nie mogłem oderwać oczu od ekranu. Zachwyca dbałość o szczegóły, choć to przecież dwuwymiarowa produkcja z widokiem izometrycznym. Ciepła, soczysta kolorystyka powinna przypaść do gustu każdemu. Płynna i na swój sposób urocza animacja doskonale ożywia ślicznie opracowane obiekty i miejscówki. Wyobraźcie sobie, że często podłoże tworzy się (lub ucieka) przed naszymi nogami, co pokazuje, z jak bardzo magicznym i niesamowitym światem mamy do czynienia.
Na równi ze śliczną grafiką pierwsze skrzypce gra tutaj oprawa audio. To przede wszystkim świetna ścieżka dźwiękowa, która doskonale pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. Polecam założyć słuchawki, bo szkoda pozwolić umknąć choćby jednej nucie. Nie mogę doczekać się, aż ktoś wyda ścieżkę dźwiękową - jestem więcej niż pewien, że będzie się ona odbijać echem w mojej głowie jeszcze przez długie miesiące. Mówiąc o Bastionie nie sposób nie wspomnieć o charakterystycznym narratorze. Przez całą grę towarzyszy nam głos opowiadający nie tylko historię zniszczonej krainy, ale także komentujący nasze poczynania. Sam nie spotkałem się wcześniej z takim towarzyszem i byłem nim wręcz zachwycony - choć podobny pomysł zastosowano w wydanym kilka lat temu The Bard's Tale. Głos jest niezwykle przyjemny i czuć, jakby opowiadał nam wciągającą baśń. A w końcu to właśnie my jesteśmy jej bohaterem.
Zostaliśmy oczarowani Do pięknego świata Bastionu bez chwili namysłu udali się również Paweł Kamiński i Wojtek Kubarek. Wygląda na to, że zakochali się w nim obaj.
Bastion zauważyłem już rok temu na targach PAX i 15 minut z grą przekonało mnie, że warto czekać. Miałem nosa. Rozgrywka przywołuje wspomnienia baśni, jakich słuchało się w dzieciństwie. Głęboki głos narratora sprawia, że zapominam się w opowieści, zaś bajecznie kolorowy i pięknie namalowany świat jest tajemniczy, obcy i zachęca do eksploracji. Nie skończyłem jeszcze gry, jednak jak na razie bardzo podoba mi się, jak moje działania wpływają na otoczenie i narrację. To po prostu bardzo ładna gra, a przy tym prosty, ale wciągający hack'n'slash. Mam nadzieję, że jak najprędzej pojawi się na wszystkie inne platformy. [P.K.]
Bastion to jedna z tych gier, w których ważniejsza od samej rozgrywki jest oprawa audiowizualna. Świat, po którym się poruszamy, jest bajecznie kolorowy, pełen zieleni. Z biegiem czasu widzimy jednak zniszczenia, jakie przyniósł Kataklizm, wędrując po krainach spalonych na popiół czy całkowicie skutych lodem. Siła Bastionu to przede wszystkim narrator. Grubym, basowym, jednostajnym głosem opisuje to, co robimy w grze. Czasami miałem wrażenie, jakby siedział w mojej głowie i czytał moje myśli. Nie jest on jednak sztywny. Często humorystycznie relacjonuje nasze błędy i potknięcia, wywołując uśmiech na twarzy. Dla mnie największą zaletą gry jest jednak ścieżka dźwiękowa. Dawno nie słyszałem tak idealnie dopasowanych utworów do tego, co dzieje się na ekranie. Jest to także powód, dla którego soundtrack nie pojawił się jeszcze w sprzedaży. Według Supergiant Games, sama muzyka spoilowałaby tym, którzy nie grali uczucia, jakie wywołuje gra. To pokazuje jak mocnym jest elementem Bastionu. Polecam wszystkim. [W.K.]
Nie ma się nad czym zastanawiać Bastion to w tej chwili jeden z najlepszych pomysłów na spożytkowanie 1200 punktów Microsoft. Gra nie należy również do najkrótszych - tryb opowieści powinien zająć Wam nie więcej niż 10 godzin. Dla tych, którzy będą chcieli zostać jeszcze w tym pięknym świecie, jest tryb Game +. Zaczniemy z tym, co wcześniej odblokowaliśmy, a przejdziemy go w 3 godziny. Niesamowita, magiczna przygoda oprawiona śliczną grafiką i wciągającą muzyką spodoba się nawet osobom, którym z tego typu grami jest nie po drodze. Czy jednak Bastion odniesie sukces na rynku Xbox Live Arcade? Trudno jednoznacznie stwierdzić - w końcu ambitne, pomysłowe i niesztampowe gry nie zawsze trafiają do czołówki produkcji dostępnych w tej usłudze. Ja jednak życzę Bastionowi jak najlepiej, bo równie mocno oczarowało mnie swego czasu tylko Limbo - a od jego premiery minął już przecież rok.
Paweł Winiarski