Piąteczek #49 - Standby for Dark Souls Fall

Piąteczek #49 - Standby for Dark Souls Fall

Piąteczek #49 - Standby for Dark Souls Fall
marcindmjqtx
14.03.2014 21:25, aktualizacja: 15.01.2016 14:51

GRYYY! Marcowy wysyp gier jest naprawdę gruby, ale rządzi jedna. Która? Przekonajcie się czytając cotygodniową porcję mikroblogów redakcyjnych.

Redakcja

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)

Marcin Kosman: Patrzę na piąteczki kolegów. Każdy o Dark Souls 2... Ale i ja nie mogę napisać o czymś innym, zwłaszcza że to właśnie o tej grze, skrępowany embargo, wspominałem tu tydzień i dwa tygodnie temu. Dziełu From Software poświęciłem 60 godzin w ciągu 10 dni, grając do rana, aż oczy wypadały mi na podłogę. To był wspaniale spędzony czas - i tak naprawdę początek zabawy z tym tytułem. Gram znów, na nowo, tym razem pierwszych bossów kładąc w pierwszej próbie. A za moment Ground Zeroes i remake Final Fantasy X/X-2 (czyli kolejne mniej lub bardziej świeże odsłony moich ulubionych serii). Piękną mamy wiosnę tej zimy. Nawet jeśli w weekend znów ma padać śnieg. Jednym okiem zglądam też na IEM i bardzo imponuje mi to, co dzieje się w Spodku, choć komentatorzy LoL-a irytują już po 30 sekundach oglądania streamu, a otwierający imprezę człowiek wspomina, jak dużo kiedyś wymiotował przed turniejem Quake'a. Niemniej impreza takiego kalibru w Polsce to coś dużego. Paweł i Tomek będą się z Wami dzielić wrażeniami w weekend.

Marcin Jank: No więc South Park. Trzy czy cztery zarwane noce i gra skończona. Licznik wskazuje jakieś 13 godzin. Dla fana serialu, którym jestem, to pozycja obowiązkowa. Dla fana RPG... niekoniecznie. Dopiero po skończeniu gry uświadomiłem sobie, że: nie było żadnych opcji dialogowych do wyboru, zadania poboczne ograniczały się do absolutnie banalnych, nie było żadnych istotnych wyborów i decyzji, a w 2/4 gry osiągnąłem maksymalny poziom umiejętności i szedłem jak przecinak. South Park to raczej pełnometrażowy, dwunastogodzinny film, który płynie własnym tempem ścieżką, którą obrali twórcy. Było śmiesznie i wciągająco ale mało RPGowo.

Czekam na moją przesyłkę z Tytanem. jeszcze jest na wyspach i nie zanosi się żeby dotarła szybciej niż w połowie przyszłego tygodnia. Z opowieści już grających wynika, że przyjdzie mi mierzyć się przeciwnikami z potrójnym prestiżem. No cóż... keep calm and standy for titanfall.

Wciąż też odkładam wizytę w kinie i seans 300. Może w poniedziałek?

Paweł Kamiński: Dark Sooouuu... No w sumie to już wiecie. Naprodukowałem tyle materiałów o niej, że nie będę więcej zanudzał. Zwłaszcza, że zamówiona kopia się opóźnia i pogram sobie w środę. Recenzencką oddałem Tomkowi, wkręcił się, niech gra. A ja doradzam i planuję swojego krzyżowca na papierze. Znów rok grania jak nic. A jeszcze dobijam platynę w jedynce, może do środy dam akurat radę.

Tymczasem bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Titanfall - a nie jestem człowiekiem, który pasjami grywałby strzelanki. Chyba mieszanka szybkiego parkour, mechów i futurystycznego klimatu wyjątkowo na mnie działa. Pogram nie tylko do recenzji, zwłaszcza, że mecze długie nie są.

A skoro mowa o niedługich meczach - Blizzard zaczął dziś rozdawać zaproszenia do alfy Heroes of the Storm. Oglądałem stream TotalBiscuita i jestem bardzo ciekaw tej gry - czas, by na rynku Dotowatych pojawiło się coś nowego i mocnego. Jednocześnie swoją premierę ma niedługo Smite, a Infinite Crisis wychodzi z zamkniętej bety. Dzieje się - choć LoLowi i Docie nie zagrożą raczej, to dobrze, że pojawia się więcej alternatyw, które mogą przekonać do gatunku więcej graczy. Stąd tylko krok do dominacji nad światem.

No i IEM. Z góry przepraszam, ale Ścinki wyjątkowo będą w poniedziałek.

Maciej Kowalik: Wbrew temu, co sądziłem jeszcze tydzień temu. Wbrew doświadczeniu płynącemu z czterokrotnego kupowania pierwszej części, od której zawsze się odbijałem. Wbrew wszystkiemu czego się spodziewałem, napaliłem się na Dark Souls 2. I to tak fest - tydzień dłużył się i dłużył, liczony powtórzeniami ścieżki dźwiękowej z części pierwszej, w którą zresztą nurkowałem wieczorami. Jestem gotowy na śmierć. Szkoda tylko, że w wyniku kilku zawirowań wciąż nie mam najważniejszego - gry. Z wściekłości para ulatuje mi uszami, ale jest jeszcze szansa, że dzisiejszą noc spędzę w krainie, w której każdy ginie (wybaczcie rym). Sam siebie nie poznaje. Ostatni raz podobnie gorączkowo kręciłem się w miejscu czekając na PS4. Boli mnie trochę, że nie umiem w prostych słowach wyjaśnić, co mi się tak bardzo w Dark Souls podoba. Może kiedyś...

Wojtek Kubarek: Jak nie ma gier to nie ma w co grać miesiącami, ale jak zaczną wychodzić to wychodzą takie, w które grałbym 25 godzin dziennie i wychodzą jednocześnie. Pierwszą jest JesieńTytanów, który przyciąga mnie do siebie jedną, ale dla mnie przynajmniej bardzo ważną rzeczą - idzie mi w niej. Rozgrywka, która wspiera parkour rożni się na tyle od CoDów i BFów, że każdy zaczyna jakby od początku i musi uczyć się mechaniki od zera co sprawia, że szanse są bardzo wyrównane. Drugą grą jest oczywiście Dark Souls 2, który niczym pola marchewek w FarmVille, przejmuje moje życie i harmonogram zajęć. Mam wizytę u dentysty? - Dark Souls 2. Miałem odebrać kogoś z lotniska? - Dark Souls 2 (przepraszam). Miałem się ogolić i przebrać w końcu po 2 dniach z piżamy? - zgadliście, Dark Souls 2.

Tomasz Kutera: I ja wkręciłem się w Dark Souls 2. Prawdę mówiąc, pierwotnie zamierzałem wreszcie porządnie przysiąść do jedynki i ją skończyć, ale zagrałem chwilę w dwójkę i zobaczyłem, że jest bardziej przystępna. A to trochę odrzucało mnie od poprzedniej części. Nie zrozumcie mnie źle - nie chodzi o to, że jest łatwiejsza, bo nie jest. Spodobały mi się takie drobnostki jak czytelniejszy interfejs czy lepsze sterowanie. I szybka podróż, dzięki której nie trzeba się w nieskończoność przebijać przez tych samych wrogów. Poziom trudności poziomem trudności, ale ja kupuję tę grę przede wszystkim przez jej posępny klimat, wszechobecne niedopowiedzenia, poczucie osamotnienia i beznadziei. Kojarzy mi się trochę z klasycznym, kobiecym high fantasy - "Czarnoksiężnikiem z Archipelagu", "Mistrzem Zagadek" czy cyklem "Morgaine" C. J. Cherryh. Wkręcam się coraz bardziej i aż żałuję, że nie mogę poświęcić tego weekendu tylko na granie. Ale w końcu katowicki IEM za pasem, a tam nie wypada się nie pojawić.

Paweł Winiarski: Może zaśpiewamy piosenkę o mamie Kyle'a? Kupiony niedawno Call of Juarez: Gunslinger poszedł w odstawkę, bo pochłonął mnie South Park: Kijek Prawdy. Nie wierzyłem w tę grę, dziwiłem się nawet Maciowi, że tak mocno jej wyczekuje. Biję się w pierś. To jedna z najfajniejszych pozycji, w jaką ostatnio grałem, jestem oczarowany, choć trochę mi przykro - dziś albo jutro zakończę przygodę. I chcę więcej, nawet co roku. Ostatni raz regularnie South Park oglądałem dobre 12-13 lat temu, potem sporadycznie po kilka odcinków na rok. Ale obiecuję, że się poprawię, Kijek Prawdy na nowo mnie w tym świecie rozkochał. Muzycznie wciąż katuję japońskie Babymetal przygotowując się powoli psychicznie do kwietniowego koncertu diabłów z Watain. Większość albumów Szwedów znam na pamięć, co oczywiście nie przeszkodzi mi w przypomnieniu sobie całości raz jeszcze. Aha, nowa okładka cyfrowego wydania Edge to małe dzieło sztuki.