Piąteczek #47 - sezon na gry rozpoczęty

Piąteczek #47 - sezon na gry rozpoczęty

Piąteczek #47 - sezon na gry rozpoczęty
marcindmjqtx
28.02.2014 20:20, aktualizacja: 15.01.2016 14:51

Każdy chyba doczekał się czegoś, na co czekał. I o tym między innymi poczytacie w copiątkowym cyklu miniblogów.

Redakcja

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)

Marcin Kosman: Tydzień temu pisałem o pewnym zawodzie dotyczącym gry, ale nie zdradziłem jej nazwy ("bo embargo"). Chodziło oczywiście o Castlevanię 2. Teraz dla odmiany chciałbym podzielić się z Wami pozytywnymi emocjami na temat innej produkcji... no ale znów embargo. Tytuł zdradzę nawet nie za tydzień, lecz później. Sezon w pełni, a będzie przecież coraz lepiej. Serialowo również przyjemnie - True Detective dostarcza, dał radę drugi sezon House of Cards, choć finał nieco rozczarował.

Marcin Jank: W tym tygodniu panowała monokultura growa - nic tylko Banished. Chodzę cały tydzień niewyspany, a po nocach śnią mi się przepisy na efektywne zarządzanie pracą chłopów. Gra bez celu, bez etapów, bez końca jest jak klocki LEGO: chodzi o proces i budowanie, a nie o efekt końcowy. Sprawnie funkcjonująca wieś z trzema setkami mieszkańców zaczyna... nudzić. Nic prostszego: nowa mapa, wyższy poziom trudności i nowe klęski!

Mówią, że to ostatni tydzień jak muszę się uciekać do nieczystych kontaktów z PC w poszukiwaniu rozrywki. W marcu ma być w co grać. Na mojej liście w tej kolejności: Kijek Prawdy, Jesień Tytanów i MGS: GZ. Łamię się odrobinę na myśl o kupowaniu dema ostatniego z tych tytułów, ale z drugiej strony to MGS wiec pewno ulegnę.

Swoją drogą co to za bzdurna decyzja o cenzurowaniu Kijka Prawdy? Naprawdę? Bez jaj!

No i niech już zaczną grać hity w kinie bo jeden odmóżdżacz na miesiąc (Robocop) to stanowczo za mało. Gdzie są moi bohaterowie w rajtuzach? Gdzie wielkie potwory i roboty?

Paweł Kamiński: Nastał ten moment w roku, na który czekałem. Jeden z niewielu tych, na które naprawdę czekam w branży gier. I nic mi nie wolno powiedzieć... Ale robi mi to dobrze po traumie, jaką był Rambo. Tak to czasem jest, są gry, w które trzeba zagrać i potem jak najszybciej o tym zapomnieć.

Na szczęście mam jeszcze prywatnie nieco czasu na gry i poza standardami (Dooota 2, LooooL) sięgnąłem sobie po Brothers: A Tale of Two Sons. I jak pragnę zakwitnąć - jeśli nie graliście, a kochacie gry piękne i dobre, to koniecznie zagrajcie. Perełka, absolutna. Następny planowany zachwyt to Dust: An Elysian Tail, które w bundlu za śmieszną kasę wyrwać można. Też wygląda na śliczne maleństwo.

W tymczasem w LCS wymiata polski Team Roccat - chłopaki zaorali większość europejskiej czołówki i wylądowali na szczycie tabeli. I wiele wskazuje na to, że zostaną tam do końca tej połowy sezonu. Aż przyjemnie ogląda się ich mecze.

Maciej Kowalik: W końcu! Koniec gadania o tym, że nie ma w co grać. Teraz problemem jest raczej co odpalić najpierw. Ale przecież o to właśnie chodzi w tej pracy. Najpierw świetny Strider, potem śmieszne Lego, a teraz lepszy niż się spodziewałem po recenzjach Thief. Czasu na złapanie oddechu nie będzie, bo za moment śmigam do pewnego miasteczka w stanie Kolorado. Dobrze, że dni robią się coraz dłuższe. I tylko drugiej porcji prawdziwie nextgenowych gier ciągle brak. Wydawcy nie mają na to ciśnienia, bo to PS3 i 360 dzielnie stoją pod telewizorami ponad 80 milionów graczy, choć i tak nie rozumiem decyzji EA o ominięciu nowych sprzętów przy grze o Mistrzostwach Świata. Ale to MS i Sony powinny dostarczać klientom nowych powodów do kupna ich produktów. W marcu Titanfall zmierzy się z Infamous. Szkoda, że żadna z tych gier mnie nie interesuje.

Wojtek Kubarek: Zrób sobie trzy tygodnie wolnego - Spróbuj to odrobić w tydzień. Tak w skrócie wygląda moje życie w tym momencie. Mało czasu, mało snu, coraz więcej gier. Nie wspomnę już o filmach w kinie (ponoć RoboCop niezły?) czy serialach do nadrobienia. Nie ma jednak co płakać tylko trzeba się brać za nadrabianie. Kupiłem nowego Stridera, w którego pograłem może z 30 minut więc ciężko nawet powiedzieć, że mam go rozgrzebanego. Kupiłem też „Flora vs Nieumarli: Rabatkowe Działania Wojenne”. Z tym tytułem spędziłem dużo więcej czasu bo aż godzinę! Po tym oszałamiającym czasie wiem już jedno: jestem najlepszym słonecznikiem na północ od Teksasu. Leczę, strzelam i pale promieniami słonecznymi jak nikt inny. Ludzie po skończonej grze przysyłają mi wiadomości, w których dziękują za pomoc. Jutro może spróbuje zagrać na poziomie Normal, a nie Easy

Tomasz Kutera: Nie chce mi się wierzyć, że Heroes of Might and Magic III ma już piętnaście lat. Pamiętam, jak próbowaliśmy ze starszym bratem uruchomić tę grę na naszym pierwszym komputerze... Był za wolny i ruchy komputera trwały kilka minut. Samo wejście do miasta zajmowało kilkadziesiąt sekund. Grafika powodowała opad szczęki, ale nie dało się za bardzo grać, szybko wróciliśmy do dwójki. Dopiero jakiś czas później dostaliśmy nowy komputer i mogliśmy w pełni cieszyć się "trójką". Spędzaliśmy całe wieczory na toczeniu bitew. Czy wyjdę na starego, jeśli powiem, że dziś takich gier już nie ma? Pewnie tak, więc tego nie powiem. Poza tym: są, tylko nie aż tak popularne.

Paweł Winiarski: Nadrabiam zaległości z poprzedniej generacji (dziwnie to brzmi). Po pierwsze ostatni Tomb Raider, który moim skromnym zdaniem zgniótł trzecie Uncharted. Nie zrozumcie mnie źle, ja bardzo lubię serię od Naughty Dog, ale to, co zrobiła z jej ostatnią odsłoną młoda Lara jest takie fajne. Świetnie poprowadzony scenariusz, do tego emocje, które nie pozwalają mi odpocząć nawet chwili, trzymając na brzegu kanapy praktycznie cały czas. Drugą grą jest Dark Souls. Tak, odważyłem się wreszcie zakupić tę produkcję, w dodatku za jakąś symboliczną kwotę. I nie odpadłem, przez co spora część znajomych jest mocno zdziwiona. Ja chyba jeszcze bardziej, bo pierwsze 2 godziny z grą były straszne. Jak się przemogłem? Otóż wpadłem na pomysł, żeby wyznaczać sobie konkretne cele, a następnie wykonywać je przy jednej, dwóch sesjach z grą. Potem czekać do następnego wieczora i realizować nowy plan. A przez cały dzień myśleć jak to zrobić - do tego w wolnej chwili czytać, w najgorszym wypadku oglądać podpowiedzi w sieci. Przejdę Dark Souls? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, cieszę się jednak, że gra w pewnym stopniu mnie wciągnęła. Muzycznie coraz bardziej przekonuję się do ostatniego albumu Morowe „S”, który dopiero przy 10 przesłuchaniu zaczyna nabierać dla mnie sensu. Choć wciąż uważam, że debiut radzi sobie koncertowo zdecydowanie lepiej od dwójki.