Piąteczek #16 - Polygamic Rim

Piąteczek #16 - Polygamic Rim

Piąteczek #16 - Polygamic Rim
marcindmjqtx
19.07.2013 14:19, aktualizacja: 15.01.2016 14:53

Marcin kupuje komiksy, Tomek został konkwistadorem, Paweł widział przyszłość, pół redakcji gra w Magica, a prawie wszyscy oglądają film o wielkich robotach. Piąteczek zdradza, co w Polygamii piszczy.

Redakcja

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Marcin Kosman: Dalej się urlopuje...

Marcin Jank: "Kto gra w karty ten ma łeb obdarty" mawiała moja pani od geografii w podstawówce. Pewno nie miała na myśli Magica, ale koniec końców łeb jest obdarty bo niewyspany. Wracam z fabryki i korzystam z tej godziny, może dwóch, żeby odblokować jakieś talie i karty nim online pojawi się reszta ekipy żądnej krwi. Kiedy już się pojawią zaczynają się pojedynki na śmierć i życie. Kończą się przyjaźnie, zaczynają waśnie. Licytujemy się tak przez dwie lub trzy godziny po czym wracamy do odgrywania nowych kart i składania talii na jutrzejsze pojedynki. Proces trwa już tydzień, a końca nie widać. Kiedy w końcu odejdziemy od Magica wracam do XCOMa - kolejnego pożeracza czasu. Dotarła do mnie również długo wyczekiwana paczka z komiksami o Batmanie. Nadrabiam zaległości (DKR, Hush) i przypominam sobie zeszyty, które czytałem będąc 15 czy 20 lat młodszym (Batman Venom). To skrupulatnie wybrana lista 13 zeszytów wiec o zawodzie nie ma mowy. Nie przebrnąłem jeszcze przez połowę, a już planuje zakup kolejnej partii. Zawsze bądź sobą, no chyba że możesz być Batmanem. Zawsze lepiej być Batmanem. W temacie Pacific Rim będę oszczędny w słowach. Powiem tylko, że to rewelacyjny film!

Paweł Kamiński: Nie mogę pisać Piąteczku, bo śpię. A śpię, bo nie śpię w nocy. A nie śpię, bo gram w Fallout: New Vegas, czyli jedną jedyną grę, jaką kupiłem na Steamowej wyprzedaży. Miało być Spec Ops, ale padło na Fallouta z kompletem dodatków. Trochę w ciemno, bo od trójki się boleśnie odbiłem po kilku godzinach. Zwyczajnie mnie znudziła. Tymczasem FNV od początku wciągnęło i na razie trzyma. Równolegle usiłuję kończyć Rogue Legacy i grać w Dota 2 czy LoL-a ze znajomymi. I dlatego nie śpię. Prawie, jakbym miał wakacje. Tylko, że rano trzeba wstać do pracy. Ale za to jaką mam postać - połączenie strażnika Teksasu i zmęczonego życiem profesora, wymierzającego sprawiedliwość w kowbojskim kapeluszu i z pistoletem laserowym. Tak, to okulary Google. Są niesamowite. Niestety bawiłem się nimi tylko kilka minut.

Maciej Kowalik: Nabyłem 1200 MSP przede wszystkim z myślą o dodatku do Metro: Last Light, ale to dokupiony "na doczepkę" Magic The Gathering 2014 sprawił, że nie śpię, bo chcę więcej kart do mojego decka. Taak, taaak - wiem, że ta zajawka ma już na karku ze 20 lat, ale dajcie mi się nacieszyć kopalnią frajdy, jaką okazało się granie tak w singlu, jak i (przede wszystkim) w sieci. Ileż tu knucia rozmaitych strategii, ile opcji w pojedynczej talii, a co dopiero w całej ich palecie! Z melancholią wspominam namiastkę MTG, którą było Arcomage w serii Might & Magic (mowa o RPG, nie o strategiach). Gdyby ktoś wtedy dał mi boostera "medżika"... Postanowiłem też powalczyć z nieuchronnym głupieniem, wynikającym z całodziennej lektury różnych zakątków internetu i postawiłem sobie zadanie - jedna książka na tydzień. Zaczynam od Kapuścińskiego.

Wojtek Kubarek: Sezon ogórkowy - tydzień #5. Wszystko zaczęło się się od Tartaqa. Tartaq zaraził mnie. Ode mnie złapały to dwie osoby. Od nich zarażą się zapewne kolejne biedne dusze. Mowa oczywiście o grze Magic 2014. W Magica gramy rano, w Magica gramy wieczorem. Karty i kolory talii śnią nam się po nocach. Pełen fanatyzm. Jest to moja pierwsza styczność z Magiciem. Nigdy nie grałem w fizyczną karciankę. Przed spróbowaniem zawsze powstrzymywał mnie strach przed zbyt skomplikowanymi zasadami. Polecam ściągnąć demo i przejść tutorial jeżeli macie podobne obawy. Ostrzegam jednak, wsiąkniecie tak jak ja. Pomimo uzależnienia znalazłem czas na inne gry. W ramach nadrabiania kupki wstydu doszedłem do Test Drive Unlimited 2. W pierwszej części spędziłem dziesiątki godzin, w drugiej wytrzymałem tylko 10 minut. Mógłbym wymienić wszystko co mi się nie podobało, ale prawda jest taka, że gra nie posiada kart, talii, kolorów, boosterów...

Tomasz Kutera: Nagle w moim życiu pojawiło się więcej czasu na granie i od razu nie wiem, za co się najpierw złapać. Kupiłem w ramach steamowej promocji Expeditions: Conquistador i choć na razie grałem niewiele, to już wiem, że gra jest absolutnie super. RPG w czasach konkwisty z taktyczną walką w stylu XCOM-a czy innego Final Fantasy Tactics, masą dialogów i niespotykanym klimatem? Rewelacja. Ale oprócz tego zacząłem jakiś czas temu The Last of Us i chciałbym je skończyć (choć na razie nie mogę się jakoś porządnie wkręcić). A do tego wreszcie też dorwałem się do tegorocznego Devil May Cry. I jakby tego było mało nagle zreaktywowała się moja LOL-owa drużyna. I co tu wybrać?

Paweł Winiarski: Choć skończyłem Assassin's Creed 2 zaraz po premierze, pobrałem go od razu kiedy ukazał się za darmo dla klientów Xbox Live Gold. I pewnie tak samo jak przy Fable 3, nawet go nie włączę. Miło, że MS odpowiada na ofertę Sony (PS+), ale z takimi starociami to raczej kiepskie pocieszenie. Na AppStore pojawiła się promocja Clash of Heroes, więc czym prędzej popędziłem je zakupić - może dam się wciągnąć na kilkanaście godzin jak niektórzy znajomi. W tym tygodniu próbowałem się ogarnąć po urlopie, więc nie było zbyt wiele czasu na granie. Widziałem Pacific Rim. Dzięki wielkim robotom wybaczam temu filmowi wszystkie bzdury jakie w nim widziałem (IMHO zamierzone). A muzycznie? Zachodzę w głowę jakim cudem ominąłem lub zupełnie nie pamiętam ostatniego, wydanego w 2009 roku, krążka szwedzkiego Unanimated - "In the Light of Darkness". Przecież to świetny album, którego mogę słuchać w kółko, wyszukując typowe dla mojego uwielbianego Dissection smaczki. A i nawiązań do Watain znajdzie się tu przynajmniej kilka. „Lord of darkness, prince of death - illuminate me of your darkness and might. Embrace me now wings of plague, lead me now into the endless beyoooooond!”