Marcin Kosman: Lipiec to najnudniejszy miesiąca w świecie gier i korzystając z tej nudy urlopuję się na trochę, zostawiając chłopaków samopas. Obkupiwszy się na GoG-u w furę staroci liczę na kilka deszczowych dni, ale wakacje to jednak wypoczynek na świeżym powietrzu. Jeszcze tylko nie wiem gdzie. Zresztą po obcowaniu z Unearthed: Trial of Ibn Battuta złapanie oddechu było mi zdecydowanie potrzebne. Oczywiście moglibyśmy ten tytuł olać, tak jak większość polskich serwisów (co również jest słusznym podejściem), ale raz na jakiś czas warto przypomnieć, że złych gier wychodzi bardzo dużo, a nudna mantra o tym, że skala ocen zaczyna się na 7/10, a kończy na 10/10, jest... cóż, nudną mantrą. | |
Marcin Jank: Now You See Me to film bazujący na modelu starym jak świat: banda charyzmatycznych złodziei pracuje nad skokiem życia, w czasie gdy policja depcze im po piętach. Te filmy są tak dobre jak ich zakończenie, w którym to dowiadujemy się jak tak naprawdę dokonano napadu, kiedy zamieniono worki z pieniędzmi i jak całej zgrai udało się uciec. NYSM gdzieś w połowie mnie zgubiło i musiałem uwierzy na słowo, że policja faktycznie musi ich złapać, a sami iluzjoniści absolutnie muszą dokonać napadu w tak wyszukany sposób. Zakończenie jest rozczarowujące. W idealnym wariancie wszystkie wskazówki powinny być widoczne, ale niezauważalne. W NYSM wskazówek nie ma, jest za to objaśnienie fabuły w formie obwieszczenia. Szkoda. Za dużo też niepotrzebnych efektów specjalnych przy pokazach iluzji. Z braku laku odpaliłem w tygodniu Metro Last Light i z miejsca się zakochałem. Odrobinę bałem się moskiewskiego klimatu gry, ale ten okazał się odświeżający. Metro serwuje „wspaniałą” wizję postapokaliptycznego świata, od którego nie mogę się oderwać. Do tego straszy lepiej niż pięć ostatnich residentów razem wziętych. Zaraz po skończeniu LL biorę się za 2033. | |
Paweł Kamiński: Nie wiem, co się działo w tym tygodniu. Mam tyle różnych rzeczy na głowie, że ledwo rejestruję, co się dzieje. Nie widziałem jeszcze kinowego Supermana, za to doczytałem do końca 16 tomów The Walkind Dead (muszę kupić 17.) - komiks przerasta serial i grę tak wielokrotnie, że nie wiem (który raz ja to mówię?). Nie skończyłem The Last of Us, przemknąłem za to przez Deadpoola i dawno nie było gry w którą miałbym tak bardzo ochotę zagrać znów od razu. Przypomniałem sobie też trochę różnych roguelike na potrzeby dzisiejszego raportu oraz odkurzyłem plan "Gram w DOTA 2". Na razie skończyło się na meczykach z botami, ale już widzę, które postaci chciałbym wypróbować. Po League of Legends (z którym wcale nie skończyłem) odświeżające i onieśmielające zarazem jest to, że mam od początku ponad setkę herosów do wyboru. Choćbym nie kupił żadnej gry do końca roku, to i tak miałbym co robić. Poniższe zadanie z podsumowaniem półrocza sprawiło mi nie lada kłopot, bo jak tu nie wspomnieć o The Incredible Adventures of Van Helsing , Bioshock: Infinite czy Tomb Raider, które też były dobre? W State of Decay jeszcze nie zagrałem, ale czuję, że też mój klimat. Zapisuję je sobie wszystkie, wyciągnę w podsumowaniu roku... Dobrze wiedzieć, że dopiero lipiec, a już tyle dobra wyszło. A przed nami Saints Row 4, GTA V, Shadowrun Returns i nowa generacja... | |
Maciej Kowalik: "Polski" Wimbledon przypomniał mi jak świetną grą był Top Spin 4. Jeśli wyskakujące z każdego kąta wieści z kortów sprawiły, że zapałaliście chęcią rozegrania kilku wirtualnych gemów, to lepiej trafić nie możecie. Aż dziwne, że żaden sklep nie odpalił okolicznościowej promocji. Sezon ogórkowy odganiam najmocniejszą bronią - zacząłem przygodę z The Last of Us i zamierzam delektować się nią baaardzo powoli. Bo po prostu warto. Gdy odpalam grę, wyłączam laptopa, telefon odkładam poza zasięg wzroku i upewniam się, że zwierzyniec ma pełne miski. Byle tylko zminimalizować szansę, że będę musiał z jakiegoś błahego powodu przerwać zabawę. Tylko kilka gier w roku może liczyć z mojej strony na takie traktowanie. | |
Wojtek Kubarek: Sezon ogórkowy - tydzień #3. Ku uciesze Maćka Kowalika odpaliłem w końcu Raymana Origins. Ku niezadowoleniu Maćka Kowalka wyłączyłem Raymana Origins po 30 minutach gry. Gra Ubisoftu mimo tego, że wygląda i brzmi nieziemsko to niestety po 10 minutach aktywuje moje ADHD i nie jestem w stanie w to dłużej grać. Wiem dzięki temu, że następnego Raymana mogę raczej skreślić z listy zakupowej. Na kupce wstydu następny był za to Dead Space 3. I tu duże zaskoczenie. Martwa Przestrzeń to wciąż świetny survival horror w kosmosie. Demo gry nie oddaje zupełnie tego czym jest pełna wersja (przez to wylądowała na KW). Dalej jednak twierdzę, że nie miałbym ochoty grać w to w kooperacji, która popsułaby tylko immersję z grą. Najlepiej gra mi się jak jest ciemno w mieszkaniu, a dźwięk tak głośno, że sąsiedzi biorą udział w całej zabawie. Polecam. | |
Tomasz Kutera: Dobry tydzień - pracowałem do wtorku, a od środy grzeje się w Babich Dołach na festiwalu Open'er. Ale chyba jestem jakiś dziwny, bo jak na razie w ogóle nie interesują mnie koncerty na głównej scenie... Za to Savages w namiocie weszło na poziomy absolutnie magiczne, Alt-J zagrało jeden z lepszych koncertów jakie widziałem, a Junip występowało oblane żółtym, mlecznym swiatłem na tle ogromnego namalowanego jelenia - i tak to mniej więcej brzmiało. Z kolei Matisyahu zniszczył system, pod koniec koncertu wpuszczając ludzi na scenę, co zaowocowało przerażeniem ochroniarzy i jakąś setką ludzi za barierkami. Masakra. Dzisiaj jeszcze QOTSA i i Disclosure, wiec ciągle jest na co czekać. No i boska RiRi w niedzielę. | |
Paweł Winiarski: Początek tegorocznego lipca spędzam z rodziną nad morzem. Junior (2 lata) jest jeszcze za młody na zagraniczne eskapady. I choć jest nad Bałtykiem już drugi raz, to dopiero teraz docenia frajdę z wielkiej piaskownicy. Chociażby dla tego uśmiechu warto było tłuc się po fatalnych polskich, nadmorskich drogach, walczyć z komarami i kleszczami i przekąpać się w zimnym, póki co, morzu. A skoro urlop, to granie przenośne, głównie wieczorami lub w czasie juniorowej drzemki. Skończyłem Hotline Miami na Vicie i choć całkowicie mnie ten tytuł wcześniej nie interesował, to przełamałem się i nie żałuję. HM mnie zauroczyło, choć przy okazji napsuło trochę nerwów. Wczoraj na AppStore pojawiło się Limbo na iOS i nie zastanawiałem się nawet chwilę - sterowanie na dotykowym ekranie daje radę, a po trzech latach od premiery na 360 wciąż mam ciarki na plecach. Muzycznie męczę debiut Negator i dwa krążki black metalowców z Sargeist. Aha, jest ładna pogoda, co mnie samego zaskoczyło. Do tego stopnia, że pierwszego słonecznego dnia niczyms ię nie smarowałem i wyglądam teraz jak rak. | |
Piąteczek #14: Podsumowanie pierwszego półrocza w grach
Trzy gry z ostatnich 6 miesięcy, które najbardziej pozamiatały każdym z nas. Oraz standardowa porcja plotek z życia redakcji.
marcindmjqtx