Peter Molyneux chyba zostanie w "mobilkach"
"Jako projektant, jak mógłbyś nie czuć ekscytacji na myśl o tych wszystkich ludziach, którzy mogą zagrać w twoją grę."
03.04.2017 | aktual.: 03.04.2017 14:17
Wbrew pozorom wizyta w redakcji Glixela nie jest startem kampanii nakręcania oczekiwań wokół nowej gry. Molyneux wyciągnął wnioski i o nowym projekcie o (roboczej?) nazwie Legacy nie mówi prawie nic. Podobnie było zresztą przy okazji jego wcześniejszej gry - The Trail, która zadebiutowała na platformach mobilnych bez żadnego szumu w mediach. I nie wygląda na to, by było to problemem.
Godus? Ten się nawet nie zwrócił, przez co Bryan Henderson - zwycięzca niesławnego konkursu związanego z kostką Curiosity - nie zobaczył obiecanych pieniędzy.
'The Trail - A Frontier Journey' Trailer
Na obserwację dziennikarza, że The Trail jest nieobecne w mediach, Molyneux tylko przytaknął.
W ten sposób, nie bezpośrednio a między wierszami Peter Molyneux zdaje się wiązać swoją przyszłość, a przynajmniej przyszłość Legacy z platformami mobilnymi. Choć na pytanie wprost odpowiada wymijająco, twierdząc, że niedobrze jest zastanawiać się nad takimi rzeczami w pierwszej kolejności. Najpierw trzeba mieć grę, a potem myśleć o interfejsie i innych rzeczach. Jednym określeniem samego Legacy, którym dzieli się z dziennikarzem jest "inna". Później wspomina jeszcze o tym, że gry nie doczekały się "swojego" Roku 1984 G. Orwella. I że często o tym myśli.
Na pewno byłoby ciekawe, gdyby sam spróbował, ale jak już wspomniałem - Molyneux nie zdradza szczegółów. Gdyby jego własna historia była za małą przestrogą, wyciągnął też wnioski z fiaska z premierą No Man's Sky. Seana Murraya zna osobiście.
Winą za katastrofę obarcza w dużej mierze hype wokół gry, zapominając jednak, że nikt nie tworzył go wbrew Murrayowi, który - podobnie zresztą jak kiedyś Molyneux - nie umiał opowiadać o swojej grze przez pryzmat tego, co faktycznie się w niej znajdzie i snuł wizje, które nigdy nie miały się spełnić.
Molyneux ma za sobą gorszy okres, ale może dzięki The Trail znalazł dla siebie nowe miejsce w branży. Przyznaje co prawda, że nie ma pojęcia czy wszystkie decyzje, które musiał podjąć były dobre - odejście z Microsoftu, sprzedaż Lionhead, sprzedaż Bullfrog. Dodaje jednak, że choć bardzo przeżywał ostatnie lata, to nauczyły go one wiele. I nie chciałby cofnąć czasu.
Jeszcze nie tak dawno dawał jednak do zrozumienia, że gdyby Microsoft chciał stworzyć następne Fable - za co trzymam kciuki - to Molyneux ma w głowie masę pomysłów. Może więc po tej drugiej stronie czeka nie tylko smartfonowa drobnica. Z całym szacunkiem dla zarobków gier mobilnych, rzecz jasna.
Maciej Kowalik