PES 2018 - recenzja. Gwiazdy świecą jasno
Ale gdzie jest jasne światło, tam pojawiają się cienie.
Recenzowanie nowej edycji gry piłkarskiej jest jak mecz - składa się z dwóch części. Pierwsza to konfrontacja z poprzedniczką z danej serii i wyniesionymi z niej przyzwyczajeniami. W becie, w demie, a potem w pełnej wersji sklepowej - już po odpaleniu serwerów. I wiecie co? PES 2018 schodził do szatni po tym starciu pokonany. Przeciwnik był trudny, bo grałem w niego praktycznie do dnia, w którym PES 2018 wylądował w mojej konsoli. Rzadkość. Zwykle "piłeczki" porzucam wcześniej, ale to tylko świadczy o tym, jak udaną grą był PES 2017.
Platformy: PC, PS4, Xbox One (tych wersji dotyczy recenzja) oraz PS3 i 360
Producent: PES Productions
Wydawca: Konami
Dystrybutor: Techland
Data premiery: 14.09.2017
PL: Brak
Graliśmy na PS4. Grę do recenzji udostępnił dystrybutor, zdjęcia pochodzą od redakcji.
Nie ma dla fana gier piłkarskich gorszego uczucia, niż rozczarowanie nową edycją. A to od niego zaczęła się moja przygoda z PES 2018. Grą wolną, lubiącą pokazać graczowi, że lepiej od niego wie o co mu chodzi, a jednocześnie każącą dbać o najdrobniejsze detale. Przegiętą w stronę ofensywy. Ale każdy mecz ma dwie połówki.
Pobłażanie w kwestii braku nowych trybów w PES-ie skończyło się, gdy rok temu FIFA wprowadziła na boisko Huntera w swojej namiastce fabularnej kampanii. Liczyłem, że Konami zareaguje. Utarło się, że PES to doskonała gra do grania z innymi, ale kompletnie ignoruje samotników. Kto czytał ostatni wywiad z ojcem Tekkena, ten wie, że serii pewnie już by nie było, gdyby nie decyzja zadbania o tych, dla których w bijatyce najważniejszy jest - o, zgrozo! - tryb fabularny. PES stoi pod tym względem w miejscu, więc tak naprawdę się cofa.Przemeblowane menu sezonu czy Master League nikogo nie oszuka, gdy znów oglądamy dokładnie te same scenki, co rok i dwa lata temu. Prawdziwi piłkarze po kilku latach w jednym klubie często mówią, że odchodzą, bo szukają świeżości. Odpalając tu nowy sezon ML i robiąc pierwsze transfery musiałem przed sobą przyznać, że też mam już trochę dość tego zastoju. Fan PES-a stroniący od multiplayera jest jak Syzyf. Co sezon zaczyna tę samą drogę. A konkurencja nie tylko oferuje inne ścieżki, ale nawet odświeża co roku sam interfejs. Tymczasem w PES-ie jednolinijkowy komunikat dalej zajmuje okno na pół ekranu, a przez każdą taką bzdurę trzeba się po kolei przeklikiwać.Fajnie, że jest tryb Challenge, który niezależnie od poziomu trudności samego meczu sprawia, że szefostwo klubu stawia przed managerem rozmaite wyzwania, piłkarze częściej wpadają zapytać czemu nie grają, a i transfery na początku sezonu nie są już tak przyjemną sprawą. Ale w ogólnym serwowaniu trzeci raz tego samego koleta samotnikom, to tylko obowiązkowa szczypta przypraw.
Nasza reprezentacja wreszcie doczekała się pełnej licencji. Tylko chwalić trzeba z umiarem, pamiętając co Konami odstawiło w kwestii naszych orłów rok temu. Tegoroczny ruch traktuję jako udane przeprosiny za tamtą farsę. Choć wpływ na niego miał pewnie nieszczęsny ranking FIFA, który mocno zawyżył naszą pozycję. Ale gdy już zdejmiemy biało-czerwone okulary, okaże się, że z resztą licencji jest tak samo źle, jak co roku. Znowu nie ma Bayernu i nawet udawanej Bundesligi. Kluby, z którymi udało się Konami podpisać umowę, to pojedyncze rodzynki w morzu zmyślonych firm. Nazwy, stroje i emblematy znów trzeba importować na własną rękę, a braki i tak pozostaną.Ale muszę przyznać, że serce Polaka rośnie widząc tak mocną i oferującą mnóstwo taktycznych opcji kadrę. Fani innych reprezentacji czy klubów, które nie załapały się na względy Konami, mają czego zazdrościć. Marka jaką wyrobili nam na świecie Lewy, Glik, Zieliński czy Szczęsny procentuje, bo grając w sieci zdarza mi się trafić właśnie na Polaków, którymi grają wybitnie niepolskie ksywki.
Miło. I... trochę dziwnie.Czas wyjść na boisko, gdzie PES 2018 ma do rozegrania jeszcze jedną połowę. Nie zamierzam trzymać Was dłużej w niepewności - rozgrywa ją koncertowo. Ba, rozciągnę tę metaforę na kolejne zdanie - początkowe wątpliwości były etapem strojenia instrumentów przed symfonią, która nie tylko zadowoli, ale czasem wprawi w osłupienie prawdziwego fana futbolu. Tak, nawet tego, który gra rok w rok. PES ma wiele braków, które niby coraz mocniej wkurzają, ale tak naprawdę zapominamy o nich, gdy 22 piłkarzy wybiega na zieloną murawę.
Sygnalizowałem to dwa lata temu, zachwycałem się w zeszłym roku - PES 2018 jeszcze mocniej stawia na charakter. Charakter drużyn - rozumiany jako styl rozgrywania pojedynczych akcji, wyjściową taktykę w meczu oraz to, jak jest ona modyfikowana w zależności od wydarzeń na boisku. Ale - i to najmocniej odczuwalna nowinka w PES 2018 - charakter piłkarzy. Jeśli w zeszłym roku dano im pokazać prawdziwych siebie w jakichś 90%, to w PES 2018 są sobą na 110%. W poruszaniu się po boisku, ustawianiu, w zagraniach które najlepiej im wychodzą.W drobnych animacjach, dzięki którym Robert Lewandowski przyjmuje piłkę na klatę jak w rzeczywistości. Gdy zastawi się, odgradzając potężnym udem obrońcę od piłki, przeciwnik może o niej zapomnieć. A on i pozostali jeszcze w grze silni, klasyczni napastnicy będą zastawiać się często, bo fizyczność znów odgrywa tu większą rolę. Może dlatego gra czasem wydaje się wolniejsza. Piszę "wydaje się", bo po tygodniu grania to uczucie w większości zniknęło i to PES 2017 po testowym odpaleniu przypominał przebieżki z Benny'ego Hilla. Nie chcę już do niego wracać, za dobrze mi z osiemnastką, choć są też momenty rwania z głowy reszty włosów.Te 110% indywidualności i charakteru jest super, gdy piłka jest nasza. Gdy bez większego trudu i sztuczek, samym balansem ciała Coutinho łamie kostki obrońcy, by zaraz wystrzelić sprintem w kierunku bramki. Gdy odpalona dla hecy bomba Pogby znajduje drogę do bramki z 35 metrów. Albo kiedy Arsenal wrzuca najwyższy bieg i krótkimi podaniami rozklepuje obronę, praktycznie wchodząc z piłką do bramki. Gorzej, gdy w tych scenariuszach to my jesteśmy mijani i ośmieszani, mimo rzetelnego wypełniania obowiązków.
W piłce nie ma obrony nie do sforsowania. Są gracze-potwory, co nawet wczoraj Messi pokazał z Eibarem. Konami nie wyrównywało szans na siłę, więc jeśli skrzydłowy jest szybszy od obrońcy, to ten go po prostu nie dogoni. Dobrze, bo nie o takie fair-play w piłce chodzi. Ale mimo to w PES 2018 proporcje są zaburzone. Ofensywne gwiazdy gwiazdorzą bardziej niż na prawdziwych boiskach, bo nie da się tu wbić Messiemu łokcia w żebra przy rożnym, żeby się trochę uspokoił. Dobry gracz ofensywny wnosi tu do rozgrywki więcej niż dobry obrońca czy defensywny pomocnik. Nie do przesady, nie na tyle byśmy mieli karykaturę sportu. Ale jednak fani średnich drużyn pewnie to odczują.A sędzia znów im nie pomoże. Nie sugeruję żadnych układów. Ot, Konami wreszcie w rzutach wolnych wróciło do klasyki i pożegnało wskazujące kierunek strzałeczki. Strzelania konkretnym zawodnikiem trzeba się uczyć jak kiedyś. Frajda z udanego rogala jest wielka, a po strzale kamera zostaje jeszcze chwilę za plecami uderzającego, pokazując strzał z jego perspektywy. Stałe fragmenty gry to często najskuteczniejsza broń słabszych i średnich drużyn, które poza nimi umieją tylko się bronić. Ale w PES-ie wolne znów są gwizdane od wielkiego dzwonu. Tak offline jak i w sieci, gdzie każdy już wie, że wślizg nie nadaje się do niczego. Zamieniłbym wszystkie opcje dotyczące rozgrywania rożnych za porządne sędziowanie.Zamieniłbym też jęczące utwory ze ścieżki dźwiękowej za nowy komentarz. Z ręką na sercu - nie wiem czy poza myClub usłyszałem choćby jedną nową linijkę. A przecież już rok temu można było powiedzieć to samo.
Przestaliśmy gadać o tym, co na murawie i znów robi się smutno. Więc na nią wróćmy. Z kolegami, albo obcymi graczami. Prawdą jest, że PES 2018 nie ma nic nowego dla samotników, ale pewna smaczna nowinka wzbogaciła tryby online. Bo skoro PES najlepiej smakuje z kumplami na kanapie, to czemu nie połączyć sił, by na trzy pady zagrać w sieciowym meczu z trzema innymi graczami, w nowym trybie? Obejdzie się nawet bez kumpli w domu, bo działa matchmaking, a na serwerach można zakładać pokoje dla chętnych do wspólnej zabawy. Wspólnie grać można też przeciwko komputerowi/konsoli. Oczywiście w takich meczach nie brakuje chaosu, ale ma on raczej przyjemne zabarwienie. W klasycznych meczach PES potrafi szargać nerwy meczami na 0-0, w których pozornie nic się nie działo. I za to też go kocham. 3 na 3 przydaje się dla spuszczenia z pary. Choć oczywiście każdy jest w trakcie meczu oceniany, a tryb oferuje i rankingi, i mecze klanowe, więc można podchodzić do niego na poważniePoza nowym trybem, PES w sieci to po prostu PES. Znów mogę napisać, że jeśli gra dwóch graczy o podobnych umiejętnościach, to nie zmienia się on w arcade'ową karykaturę samego siebie. Jest nawet ciekawszy. Bo choć siłą serii od lat jest fascynująca nieprzewidywalność boiskowych wydarzeń, to jednak żywy przeciwnik zawsze może zaskoczyć bardziej niż SI. Od samego rozstawienia piłkarzy poczynając. Dlatego jestem podbudowany faktem, że nie odnotowałem jeszcze w sieci żadnych lagów ani innych gorszych historii. Jest dobrze jak nigdy wcześniej.Ostatecznie to samo powiem o rozgrywce, nawet jeśli wyciągnę zaraz Szczęsnym z bramki piłkę po hattricku Ronaldo. Gwiazdy gwiazdorzą, ale zamiast oferować im Snickersa, wolę po prostu samemu czerpać z tego radość. Dzięki wyrazistości piłkarzy, sama gra zyskuje charakter. Jeśli jest w niej twoja ulubiona drużyna, to uwierz, że będzie grało ci się nią lepiej niż u konkurencji. Nawet jeśli nie jest to klub z samego topu. I nawet jeśli będziesz musiał zatroszczyć się o import ich strojów i całej reszty (opcja dostępna tylko na PC i PS4).Ale nie ma co ukrywać - od ilości kurzu w trybach i całej pozaboiskowej (choć w komentarzu też) reszcie można dostać pylicy płuc. Słowo "żenada" samo ciśnie się na usta. Chciałbym, żeby Konami dało mi wreszcie jakiś powód do odpalenia trybu solowej kariery. Chciałbym nie czuć znużenia po godzinie wciąż tego samego myClub, w którym usypia już sam "przeklikany" interfejs.
Przebogaty na boisku, z roku na rok PES jest w mi w stanie zaoferować coraz mniej poza nim. Bo nowinek nie ma, a tym co jest zaczynam być znużony.