PES 2014 - recenzja
Czy koniec generacji to moment, który zatrzęsie hierarchią gier piłkarskich?
Ocena: 3/5 Futbol w PES 2014 często jest przepiękny. Nowe serce nie rekompensuje jednak karykaturalnej, odbierającej frajdę z akcji, postawy obrońców, archaicznych trybów rozgrywki czy problemów z grą w sieci.
Trzeba pochwalić Konami za ambicję. Zmiana silnika napędzającego grę tuż przed powitaniem kolejnej generacji konsol to odważny ruch. Nie mam pewności, czy opłaci się firmie, ale jest przynajmniej czytelnym znakiem, że idzie nowe i PES nie składa broni. Fox Engine to kluczowa zmiana i element definiujący PES 2014.
Po części chodzi tu o wrażenia wizualne, ale nie tylko. Nowy silnik wymógł na grafikach stworzenie nowych modeli i twarzy zawodników, co odbiło się czkawką wielu drużynom niekoniecznie z piłkarskiego topu. Owszem, wybrani gwiazdorzy wyglądają świetnie, ale cenę za to zapłacili inni piłkarze, którym daleko do wierności wizerunku chociażby z zeszłorocznej edycji gry. W dodatku w trakcie meczu nie mamy jak zachwycać się pięknie wyrenderowanymi twarzami piłkarzy, bo akcję obserwujemy z daleka. Idealnym momentem do tego byłyby powtórki, gdyby nie fakt, że podobnie jak w demie, również w pełnej wersji gry fatalnie gubią one płynność, fundując pokaz slajdów zamiast sycącej oczy piłkarskiej uczty.
Zwinny niczym FOX
PES 2014
PES 2014 potrafi świetnie wyglądać na statycznych obrazkach, ale przez 90% spędzanego z grą czasu jedyną faktyczną zmianą na plus w oprawie, jaką będziecie doceniać, jest nowa animacja piłkarzy. Czasy drewnianych sprintów wreszcie minęły i każdy ruch, zwód czy przyjęcie piłki jest teraz powodem do mniejszego lub większego zachwytu, który w kolejnych godzinach gry wcale nie powszednieje. Rzecz jasna zawodnicy różnią się sposobem poruszania i prowadzenia piłki, więc ulubionych graczy rozpoznamy w ten sposób bez problemu. Nie ma gry piłkarskiej, w której od czasu do czasu nie działyby się rozmaite głupotki, gdy piłkarze wchodzą ze sobą w kontakt, ale w porównaniu do konkurencji liczba takich uchybień w PES 2104 jest w zasadzie pomijalna.
Ale Fox Engine to nie tylko oprawa. Najważniejsze w nowym kręgosłupie gry jest to, jak odmienił przebieg wydarzeń na boisku. Wagi nowej fizyki piłki i ruchu zawodników nie sposób przecenić. Wirtualni piłkarze jeszcze nigdy nie byli tak ludzcy w zmaganiach na boisku. To zresztą jeden z elementów, z którymi trzeba pogodzić się na samym początku przygody z nowym PES-em. To gra łaknąca miana wiernej symulacji tak bardzo, że gotowa jest na obdarcie futbolu z efekciarstwa. Zawodnicy nie są tu herosami, którym taniec z piłką przychodzi bez trudu. Jeśli chcecie pięknej piłki, musicie na to zapracować ucząc się chociażby powściągliwości w korzystaniu z przycisku odpowiedzialnego za sprint czy korzystania z nowego systemu zwodów. Zbyt banalny system łączenia zwodów w kombinację z „trzynastki” zniknął. Teraz wywołuje się je dużo bardziej naturalnie - odpowiednio operując oboma analogami. "Odpowiednio", czyli dobierając odpowiedni manewr do sytuacji na boisku, bo żaden zwód nie oznacza tu automatycznego minięcia przeciwnika. Prawa gałka umożliwia też wiele scenariuszy przyjęcia piłki; wychylając ją możemy zafundować obrońcy krótki pokaz pod tytułem "myślałeś, że pójdę w lewo, a właśnie obiegam cię z prawej". System wymaga sporego treningu, by czuć się z nim komfortowo, ale w zamian oddaje graczowi olbrzymią kontrolę nad tym, co i jak chce zrobić z piłką.
PES 2014
To bardzo ważne, bo bez pomysłu na przebieg akcji nie zdziałacie w PES 2014 nic. To pierwsza od dawna gra, która nie ciągnie gracza za uszy i nie pomaga mu w kreowaniu sytuacji. Jesteś rozkojarzony i nie wiesz jaką akcję chcesz zagrać? Trudno, przemęczysz się przez wirtualne 90 minut antyfutbolu z masą strat, niedokładnych podań i frustracji. Twojej, ale i drużyny, bo Konami zaimplementowało w tym roku system odpowiedzialny za dynamicznie zmieniające się w trakcie meczu morale zawodników. Ile razy słyszeliście trenerów narzekających na to, że dwie szybko stracone bramki podcięły skrzydła ich drużynie? W PES 2014 możecie poczuć to na własnej skórze. Głupie błędy bolą mocniej, gdy ma się świadomość, że podniesienie się z kolan będzie jeszcze trudniejsze. Na niższych poziomach trudności przełożenie morale na rozgrywkę jest ledwie odczuwalne. Na dwóch najwyższych to już ważny czynnik wpływający np. na potrzebę przeprowadzenia zmiany. Ktoś powie, że to niepotrzebna komplikacja. Dla mnie to kolejny krok do stworzenia symulacji piłki nożnej, która uwzględniałaby nawet małe niuanse prawdziwych zmagań. Cieszy mnie ten kierunek, choć wiele rzeczy nie przypadnie do gustu graczom, którzy do wirtualnej piłki podchodzą inaczej.
Wszystko w twoich nogach Chociażby powolność rozgrywki wynikająca z faktu, że zawodnicy nie wykonują tu obrotów z nadludzką prędkością. Każde wychylenie gałki warto przemyśleć, bo gdy władzę nad piłkarzem przejmie fizyka, będzie na to już za późno. Można się krzywić na liczbę idiotycznych strat piłki, gdy wpadniemy na innego zawodnika, ale pretensje trzeba mieć tylko do siebie. Oczywiście są gracze, którymi możemy spróbować pójść na żywioł, wcisnąć turbo i zabawić się z obrońcami, ale jak w prawdziwym meczu - skuteczność takich akcji jest raczej nikła. W PES 2014 wygrywa się chłodną głową i dobrym, dostosowanym do kierowanej drużyny planem. Zagrania one-two nie służą tu tylko do stanięcia oko w oko z bramkarzem. Warto wykorzystywać je także w środku boiska, by wywalczyć rozgrywającemu dość miejsca, by ten mógł zagrać skuteczniejszą piłkę do przodu. Jeśli w stronę bramki posyłacie tylko baloniki, to zadbajcie o więcej miejsca dla strzelca - od razu zobaczycie różnicę. Kilka opcji asyst przy podaniach pozwala znaleźć złoty środek pomiędzy dowolnością zagrań a ich skutecznością. Dzięki temu rozgrywanie akcji, przenoszenie jej ciężaru w różne sektory boiska i przygotowywanie okazji do strzału, który będzie miał realną szansę na zatrzepotanie w siatce, sprawia w PES 2014 olbrzymią przyjemność. To gra, w której możemy poczuć się jak prawdziwy generał. Konami pomyślało też o możliwości aktywowania kilku ustawionych zagrywek.
PES 2014
Będąc w wyznaczonym sektorze na murawie możemy wcisnąć dwukrotnie lewy spust, by koledzy z drużyny ustawili się do wyćwiczonego schematu. Napastnik może podejść pod drugą linię, by umożliwić zagranie na klepkę, obrońca obiec skrzydłowego, a pomocnik zejść na bok i przy odrobinie szczęścia "zabrać ze sobą" obrońcę robiąc więcej miejsca przed bramką przeciwnika. Bardzo fajny pomysł, ale nie myślcie, że zamienia on mecz w partię szachów, jaką przy dwóch obeznanych w zagrywkach graczach może stać się np. NBA 2K13. Bo plan trzeba jeszcze wykonać...
Pokrzykując z ławki Niestety, te zagrywki to za mało by pochwalić warstwę taktyczną gry. Ba, toporność funkcjonowania ekranu zarządzania drużyną trzeba ganić na każdym kroku. Czkawka w trakcie przeciągania nazwisk zawodników do zmiany jest niezrozumiałym dla mnie fenomenem. Zwłaszcza jeśli pamięta się płynność podobnych elementów rok temu. Jeśli jak ja lubicie majstrować przy najdrobniejszych ustawieniach swojej drużyny, to PES 2014 złamie Wam serce ubóstwem opcji. Odpowiadające za kilka elementów taktyki suwaczki są nieczytelne i nigdy na dobrą sprawę nie wiadomo, co oznacza przesunięcie ich ciut w dowolną stronę. Bardzo brakuje mi też opcji ustawiania każdemu zawodnikowi nastawienia na atak i obronę. Przecież to absolutne podstawy. Kilka wariantów na różny przebieg meczu można ustawić korzystając z dostępnych pod strzałkami d-pada alternatywnych ustawień, ale to tylko namiastka taktycznych możliwości, których bym sobie życzył.
PES 2014
Najgorzej sytuacja wygląda w linii defensywnej. Nie sposób zapanować nad obrońcami, którzy wbrew taktycznym nakazom podchodzą pod napastników przeciwnika, jakby rzucali im wyzwanie do sprintu. Można cofać ich ręcznie, ale jeśli nawet zdążą się wtedy ustawić, to zwyczajnie zignorują napierających przeciwników i będą się cofać do bramki do momentu, gdy piłka wyląduje już w siatce.
Kto obroni obrońców? Gra obrońców i golkipera to olbrzymie rozczarowanie. Nigdy nie była to silna strona serii, ale już dawno tak często nie rwałem sobie włosów widząc, co wyprawiają moje "tyły". I dawno nie byłem tak bezsilny, by cokolwiek z tym zrobić. PES 2014 potrafi grać fenomenalny futbol. Taki, który zmusza do wzięcia po meczu głębokiego oddechu, ochłonięcia i powspominania fantastycznych akcji. Problem w tym, że oglądając tnącą powtórkę fenomenalnej bramki zauważamy obrońcę, który kilka razy mógł zapobiec golowi, ale zamiast wykazać się ambicją, po prostu stał jak kołek. Krok do realizmu? Nie tym razem. Co weekend przyklejam się do telewizora oglądając kolejne mecze, wiem do jakich głupot są zdolni obrońcy, ale ich odpowiednicy w PES-ie zawstydzają nawet prawdziwych antygeniuszy. Przez pierwsze godziny z grą byłem nią oczarowany. Teraz wiem, że wiązało się to z faktem, że miałem olbrzymie trudności z przedostaniem się pod bramkę. Im lepiej poznawałem nową mechanikę i im częściej zbliżałem się do bramkarza przeciwników, tym mocniej krwawiło moje serce, gdy widziałem stan gry defensywnej. Uwierzcie mi, że nie przesadzam.
PES 2014
Liczyłem na to, że będę mógł wystawić PES-owi wyższą notę, ale lista wad jest dużo dłuższa niż farsa, w jaką zmienia się rozgrywka na ostatnich metrach przed bramką. Z jednej strony obrońcy-idioci, a z drugiej bardzo losowe strzały i kompletnie nieprzydatne uderzenie finezyjne. W zeszłym roku pozwalało strzelać sprytne bramki, w tym najczęściej jest podaniem do bramkarza. Nawet wciskając zwykły przycisk strzału nigdy nie można być pewnym tego, co zrobi piłkarz. W sytuacjach, w których obrońca dyszy mu za plecami to zrozumiałe, ale mówię tu też o chwilach, w których aż prosiłoby się o uderzenie w pajęczynkę, a zamiast tego rasowy łowca bramek wypluwa z siebie niegroźnego farfocla. Zmiana ustawień strzałów na zaawansowane nic w tej materii nie zmienia. Konami ułatwiło w tym roku strzelanie z rzutów wolnych - można włączyć sobie namiastkę celownika, który pozwala "złapać" odpowiedni kierunek. Zdobycie bramki po stałym fragmencie gry jest teraz prostsze niż kiedykolwiek, ale sędziowie jakoś nie chcą ich gwizdać. Mnóstwo meczy kończy się tu bez jednego faulu. No, chyba że ktoś nie nauczył się jeszcze, że ze wślizgów absolutnie nie warto korzystać - wtedy kartek nie brakuje, bo zawodnik dosłownie rzuca się na piłkę lub nogi przeciwnika. Przedziwnie nieprzydatna sprawa...
Niechlubne tradycje PES 2014 często błyszczy na murawie, ale jeśli przyjrzymy się reszcie gry, trudno nie załamać rąk. Licencyjne braki godzą we frajdę z rozgrywania ligowych rozgrywek w Anglii, o rodzimej Ekstraklasie możecie zapomnieć. Ligi hiszpańska, francuska, holenderska czy włoska mają pełne licencje, więc ich fani mogą odetchnąć z ulgą. Przynajmniej częściowo, bo w kwestii stadionów nie wygląda to już tak wesoło - udostępniono tylko 13 prawdziwych aren, a z gry wyleciał ich edytor. Niemiłą niespodzianką są też wciąż nieaktualne składy Ozilem wciąż w Realu i bez innych transferów minionego okienka. Wspaniała oprawa meczy Ligi Mistrzów czy Ligi Europy przestała to rekompensować, a Konami spoczęło na laurach w kwestii rozwoju trybów rozgrywki, ograniczając się do kosmetycznych zmian. A przecież formuła Become a Legend aż prosi się o zmiany, by rok w rok nie powtarzać w kółko tego samego schematu. Dodanie możliwości stworzenia sobie bramkarza pominę milczeniem, bo to chyba najmniej atrakcyjny sposób na spędzanie czasu z grą piłkarską, jaki mogę wymyślić.
Znów najlepszą opcją jest nieśmiertelne Master League rozbudowane o możliwość pracy z reprezentacją, razem ze swoją sieciową odsłoną. Przynajmniej w teorii.
PES 2014
W praktyce próba zagrania w PES 2014 online to najkrótsza droga do kolejnego zawodu. Wyszukiwanie meczy trwa wieki, a nawet jeśli znajdziemy chętnego, to rozgrywka będzie trapiona przez lagi. Nie udało mi się zagrać na PS3 ani jednego meczu bez migającej na ekranie ikonki informującej o tragicznej jakości połączenia. Uprzedzam, że w innych grach wszystko działa niezawodnie - to nie wina łącza. Konami szykuję aktualizację, która pozwoli grać w sieci 22 graczom - każdy będzie kierował innym zawodnikiem, ale jakoś tego nie widzę przy infrastrukturze sieciowej, która nie radzi sobie nawet z dwoma chętnymi. Co ciekawe - Konami nie zrezygnowało z Online Pass. Zabawny jest tez podział drużyn na grupy. Gram Liverpoolem... tzn. Merseyside Red, chciałbym więc trafiać na przeciwników o podobnym poziomie zespołów. Według podziału na klasy w PES 2014 są to m.in. Brazylia, Niemcy, Anglia, Bayern czy... Kolumbia. Zgadnijcie, którą z drużyn najczęściej wybierali moi przeciwnicy.
Atmosfera się ulatnia Można narzekać na Szpakowskiego i Szaranowicza w Fifie, ale ich kwestie to i tak majstersztyki przy dukaniu Jona Championa i jego kolegi. Nie rozumiem, jak co roku można zapraszać ich do odwalenia kolejnej fuszerki. Podejrzewam, że panowie pojawiają się tylko po wypłatę, a kwestie nowych nazwisk czy dogrania kilku kwestii Konami załatwia syntezatorem mowy. Nie żartuję, jest aż tak bezpłciowo.
PES 2014
Komentarz na przemian usypia i wkurza banalnością obserwacji czy myleniem nazwisk. Nie lepszy jest stadionowy konferansjer, który z braku wgranych nazwisk mniej popularnych piłkarzy często anonsuje zmiany wypowiadając tylko numery. W ten sposób nie da się stworzyć atmosfery piłkarskiego święta.
Werdykt Byłem gotowy przymknąć oko na wiele, bo futbol w PES 2014 często jest przepiękny. Tak jak prawdziwy sport - niby prosty, a wymagający od gracza skupienia, planu oraz umiejętności by go przeprowadzić i poczuć w nagrodę wielką satysfakcję. To, za co kochamy piłkę nożną, jest najmocniejszym elementem gry. Jej nowe serce nie rekompensuje jednak karykaturalnej, odbierającej frajdę z bramki gry obrońców, archaicznych trybów rozgrywki czy problemów z grą w sieci. Konami odważnie postawiło wszystko na jedną kartę. Nowy silnik spisuje się świetnie, ale jednocześnie pokazuje ubóstwo pozostałych elementów gry. Trzeba wybaczyć jej zbyt dużo, bym mógł z czystym sumieniem wystawić wyższą ocenę, ale na pewno nie pozwolę PES-owi na zbieranie kurzu na półce. Bo gdy wszystko działa jak trzeba, można się w tej grze na chwilę zakochać.
3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)
Maciej Kowalik
- Data premiery: 19.09.2013
- Producent: Konami
- Wydawca: Konami
- Dystrybutor: CDP.pl
- PEGI: 3
Grę do recenzji dostarczył dystrybutor. Testowano na PlayStation 3
Pro Evolution Soccer 2014 (PS3)
- Gatunek: sportowa
- Kategoria wiekowa: od 3 lat