PES 2013 - recenzja

Trzy lata temu dało się zauważyć, że forma Konami zaczęła rosnąć i firma wreszcie zaczęła mieć pomysł na swoją grę. PES 2013 jest świetnym zwieńczeniem tych zmian.

PES 2013 - recenzja
marcindmjqtx

Ocena 4/5 "Brakuje kilku ostatecznych szlifów i przede wszystkim rozbudowania trybów, ale na tej generacji konsol lepszego PES-a jeszcze nie mieliśmy."

Na papierze tegoroczne nowinki w grze nie prezentowały się szczególnie ekscytująco. Trudno było wskazać, coś, co powinno nas podgrzać przed premierą. Konami zaczęło już przebąkiwać o tym, że lepiej będzie dopiero na przyszłej generacji konsol, a Jon Murphy opowiadał, jak trudno robić piłkarską grę w Japonii. To wszystko nie nastrajało optymistycznie, tymczasem sama gra pozytywnie zaskakuje już od pierwszych chwil na boisku. No, może nie tak dosłownie od pierwszych, bo najpierw warto podkręcić tempo gry. „Fabrycznie” ustawiono je na 0, ale to ustawienie sprawia, że zawodnicy poruszają się jak muchy w smole, kalecząc wrażenia wizualne i emocje, płynące z akcji. Może miało to czynić rozgrywkę bardziej realistyczną, ale efekt jest tak kiepski, że po zaledwie kilku minutach postanowiłem podkręcić tempo.

Szczęśliwa trzynastka Podobały mi się poprzednie dwie wersje, ale wydarzenia na boisku były trapione kilkoma problemami, które zawsze wpychały gdzieś do głowy myśl, że „to jeszcze nie to”. W trzynastce prawie wszystko jest już na swoim miejscu. Znajduję tu wiele elementów, które dawno temu sprawiły, że przesiadłem się z Fify na International Superstar Soccer Pro - gra jest szybka, otwarta, nieprzewidywalna i diabelnie efektowna. Ale nie tylko. W końcu doszlifowano też wprowadzane od lat nowinki tak, że w końcu tworzą współgrający ze sobą zarówno w ataku jak i w obronie system.

Rozgrywka wciąż nastawiona jest na atak. Sterowani przez konsolę zawodnicy jeszcze chętniej wyrywają do przodu, szukając sobie odpowiedniej pozycji do przyjęcia podania. Robią to też mądrzej, niż rok temu, a dodatkowo możemy prawą gałką wskazać partnera, który powinien ruszyć do przodu. To bardzo, BARDZO przydatne. Zwłaszcza, kiedy przeciwnikiem jest żywy gracz, który zagrania „one two” potrafi odczytać w ciemno. Dzięki możliwości wskazania zawodnika, który postara się wyjść na pozycję, możemy co rusz zaskakiwać i łamać oczywiste schematy rozgrywania akcji. Kontrą na takie zagrania są nowe opcje w defensywie. Możemy na przykład automatycznie biec równolegle do przeciwnika, a lewą gałką decydować o ustawieniu naszego obrońcy względem zawodnika. W ten sposób możemy jednocześnie przeszkadzać w rozegraniu, ale być też gotowym do „oderwania” się od napastnika, gdyby ten zdecydował się podać piłkę. Czuć tu wyraźne inspirację zeszłoroczną Fifą, ale Konami postanowiło nie grzebać przy grze pressingiem, więc w zależności od naszych upodobań i sytuacji na boisku możemy korzystać z obu opcji.

Pokaż, co potrafisz Taka wolność jest zresztą obecna w każdym momencie wirtualnego meczu. Już dawno grając w grę piłkarską (obojętnie której firmy) nie miałem tak mocnego przeświadczenia, że nic mnie nie ogranicza i mogę rozegrać akcję dokładnie tak, jak chcę. Konami nie zmusza nas do wyboru czy chcemy grać cały mecz z manualnym sterowaniem czy ze wspomaganiem celności strzałów i podań. W każdej chwili możemy wcisnąć lewy spust i na chwilkę przełączyć się w tryb ręcznego celowania tak, by na przykład zagrać jedno kluczowe podanie między obrońcami, przerzucić piłkę na wolne pole czy zaskoczyć bramkarza mierzonym strzałem.

Gra nas nie ogranicza, a to, co zdołamy dzięki temu stworzyć zależy tylko od naszych umiejętności. Chociaż dotyczy to raczej rozgrywania i podań, niż kończenia akcji. Bo umówmy się, że wpadnięcie Messim w pole karne, przedryblowanie wszystkich i wpuszczenie "szczurka" przy słupku wymaga tylko pewnego opanowania w machaniu gałką. Gwiazdy mogą liczyć tu na specjalne traktowanie, wynikające z charakterystycznych dla nich animacji, dzięki którym łatwiej unikają ataków obrońców. W samych sztuczkach wiele się nie zmieniło. Wciąż obecny jest system Link Feints, ale składanie łańcuszka zwodów z więcej, niż dwóch akcji nie ma najmniejszego sensu.

pes 2013

Brak ograniczeń zachęca do zaufania swojej kreatywności i sprawia, że trudno tu mówić o powtarzanych schematach rozgrywania akcji, które gwarantowałyby sukces. Nawet kiedy gramy z konsolą każdy mecz jest inny i słysząc pierwszy gwizdek możemy liczyć na piękny, dynamiczny i nieprzewidywalny futbol. Przy czym nie chodzi tu o losowość, głupie straty piłek czy psujący zabawę pinball w polu karnym. W tegorocznej odsłonie nieprzewidywalność jest tożsama z pięknem tego prawdziwego futbolu. Podobnie, jak w prawdziwych meczach, tutaj też w każde zagranie może wpleść się jakiś nieprzewidziany rykoszet czy niedokładność, która może przekreślić pierwotny plan przeprowadzenia akcji, ale jednocześnie otworzyć inne opcje. Dzięki temu mecze nie przynudzają, bo ciągle musimy być gotowi do reakcji. Bardzo rzadko mamy do czynienia z bliźniaczo podobnymi do siebie bramkami. Ba, do momentu przekroczenia przez piłkę linii bramkowej nie możemy nawet odłożyć pada, bo bramkarzom zdarzają się magiczne wybicia strzałów, które pozornie musiały wylądować w siatce. Emocje raz po raz sięgają zenitu.

Bramkarz do zmiany Inna sprawa, że golkiperzy wciąż pozostają piętą achillesową serii, a ich kiepska postawa potrafi trochę popsuć frajdę, kiedy widzimy, że zawodnik znów zawalił. Brakuje tutaj wyczucia złotego środka, pomiędzy nadludzkimi cyborgami, a fajtłapami.

PES 2013

W dodatku bramkarskie parady są najsłabiej wyglądającym elementem gry. Zawodnicy z pola dostali sporo nowych animacji strzałów, zwodów i przyjęć, więc kontrolowanie piłki wygląda już lepiej, niż przyzwoicie. Czasem zdarzają się głupotki, jak chociażby strzały oddawane złą nogą, po których piłka normalnie nie miałaby prawa polecieć w stronę bramki, ale to szczegół, ginący gdzieś w arsenale nowych ruchów. Słabo robi się, gdy do akcji wkraczają bramkarze, którzy lubią interweniować lewitując w różnych kierunkach tak, jakby prawa fizyki ich nie dotyczyły. Dziwną animację biegu czy skręcania z piłką można od biedy wybaczyć, ale to, co wyprawiają bramkarze jest bogatym źródłem niewybrednych komentarzy graczy i widzów. Tylko ci prawdziwy komentatorzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia i przynudzają monotonią oraz banalnością wypowiadanych kwestii. To jeden z reliktów minionej epoki, który warto byłoby usunąć.

Mistrzowie grają w ligę O ile za to, co w grze piłkarskiej najważniejsze - rozgrywkę - PES 2013 mogę chwalić długo, o tyle tegoroczna edycja wygląda ubogo jeśli popatrzymy na tryby rozgrywki czy dostępne drużyny. Licencje tradycyjnie już leżą, co odczują zwłaszcza fani Premier League. Także transfery z końcówki okresu przedsezonowego zostały uwzględnione połowicznie. Zlatana znajdziecie już w PSG, ale Van Persie jeszcze nie ruszył się, zdaniem Konami, z Arsenalu. Odpowiednia łatka zostanie wydana niedługo, ale wybierając po raz pierwszy swoją ulubioną drużynę warto się jej dokładnie przyjrzeć.

Pes 2013

Szkoda, że Konami najwidoczniej stawia głównie na tryb Master League (znów zagramy w niego samotnie, lub przeciwko zawodnikom z sieci) i nie przygotowało nic nowego, co odświeżyłoby dostępne tryby. Niby są treningowe minigierki, ale zrealizowano je kiepsko. Zamiast uczyć czy zapewniać odrobinę odmiany od meczów w Master League, raczej irytują, kiedy niby wszystko robimy dobrze, a gra nie zalicza wyzwania.

Fantastyczną sprawą jest rzecz jasna rozegranie sezonu Ligi Mistrzów. Ta oprawa wciąż robi na mnie wielkie wrażenie, które jednak trochę słabnie, kiedy okazuje się, że nawet nie wszystkie zespoły biorące udział w tych rozgrywkach mają swoje prawdziwe nazwy i stroje. Moje granie w PES 2013 ogranicza się teraz do szybkich meczów ze znajomymi lub w sieci i tworzenia historii w trybie Master League. Nie ukrywam, że czasem brakuje mi czegoś więcej, ale to taka gra, w której wystarczy odpalić kolejny mecz, by zaprzestać szukania dziury w całym i zacząć czerpanie kolejnego ładunku frajdy.

Werdykt Bo PES 2013 to, co ma najlepszego prezentuje na wirtualnej murawie. Konami w wielu miejscach dogoniło konkurencję, po cichu pracując nad nowinkami w obronie, sterowaniu czy sztucznej inteligencji. To wciąż PES, czyli futbol ofensywny i diabelnie efektowny, nawet za cenę szczypty realizmu. Wciąż wygląda archaicznie, ale teraz jest to już tylko i wyłącznie kwestia grafiki, bo duszę ma jak najbardziej nowoczesną. Brakuje kilku ostatecznych szlifów i przede wszystkim rozbudowania trybów, ale na tej generacji konsol lepszego PES-a jeszcze nie mieliśmy.

Ocena 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów.) Maciej Kowalik

Deweloper: Konami Wydawca: Konami Dystrybutor: Galapagos PEGI: 3

Grę do recenzji dostarczył dystrybutor

Przeczytaj także co sądzimy o FIFA 13 - naszą recenzję przeczytasz tutaj.

Pro Evolution Soccer 2013 (PS3)

  • Gatunek: sportowa
  • Kategoria wiekowa: od 3 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzje360konami
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.