PES 2011 vs FIFA 11 - starcie pierwsze
Dziś na PlayStation 3 i Xboksie 360 ukazały się dema dwóch najbardziej oczekiwanych gier piłkarskich - PES 2011 i FIFA 11. To pierwsze starcie w pojedynku gigantów, którzy praktycznie nie mają rywali. Kto zdominuje murawę w okresie od października 2010 do października 2011? Czy stary król powróci na tron czy też młody mistrz umocni swoją pozycję?
Dema na pewno nie dają odpowiedzi na te wszystkie pytania, a już na pewno nie po pograniu w jedno popołudnie. Obie produkcje są niezwykle złożone i żeby się w nie odpowiednio zagłębić potrzeba czasu, ale pierwszymi wrażeniami mogę się już z Wami podzielić.
PES 2011
Zeszły rok upłynął mi pod znakiem FIFA 10 i pojedynków w sieci (prawdę mówiąc granie z konsolą jest dość drętwe i w produkcji EA nie sprawia wielkiej przyjemności), dlatego też na pierwsze danie wziąłem dziś PES. Zwłaszcza, że apetyt podsycały filmiki, które pokazywały, że specjał Konami będzie smakować lepiej niż przed rokiem. I rzeczywiście - jest duża poprawa. Czy na tyle duża by zdetronizować FIFĘ? Moim zdaniem nie.
Pierwsze co rzuca się w oczy to naprawdę szybkie, ładne i intuicyjne menu, które w porównaniu z konkurencją jest znacznie lepiej wykonane. Zwróćcie uwagę na mnogość opcji taktycznych i całkiem wygodne nimi zarządzanie. Jeśli nas to przerasta możemy zrzucić podejmowanie decyzji na konsolowego trenera, którego zachowanie również można wyregulować. W tym gąszczu opcji łatwo się jednak zgubić - ja miałem trudności z ustaleniem jak bardzo zmęczeni są moi zawodnicy, a sytuacji nie ułatwiał fakt, że stosowny wskaźnik znajduje się teraz zamiast na dole ekranu nad głową zawodnika i jest naprawdę mało czytelny. To dość istotna niedogodność. Demo daje nam możliwość rozegrania meczu między Barceloną a Bayernem albo też pokopania piłki w ramach Copa Libertadores. Południowoamerykańska Liga Mistrzów to fajny patent jeśli łakniecie choć trochę piłkarskiej egzotyki.
Grafika w PES stoi znów na wysokim poziomie i jest tu znacznie ładniej niż w FIFIE, choć często ma się wrażenie, że wszystko jest zbyt sterylne poczynając od piłkarzy a kończąc na upchaną i usadowioną co do centymetra publikę w sektorach stadionów. Niemniej graficznie PES znów zjada rywala na śniadanie. Gorzej niestety znów jest z animacją zawodników, choć znacznie poprawiono ten element i nie ma już wrażenia sztuczności biegu czy innych zagrań a przynajmniej nie tak wyraźnego jak w wersji sprzed roku. Kuleje niestety udźwiękowienie gry. Kultowy już odgłos odbijania piłki budzi uśmiech, podobnie jak sztucznie brzmiące skandowanie nazw drużyn z trybun. Brak tu żywiołowości.
Gra została znacznie spowolniona, głównie przez nowy system podań. Piłka leci teraz dokładnie tam, gdzie skierowaliśmy gałkę co wydaje się, zwłaszcza na początku, dość dziwne. Konsola nie pomaga nam odgadując, że chcieliśmy do kogoś podać, a po prostu posyła futbolówkę tam, gdzie teoretycznie mieliśmy zagrać. Bark tu trochę uwzględniania takich czynników jak ustawienie piłkarza. Czasem ma się też wrażenie, że zbyt łatwo podać mocno i pod nogi, tak by adresat nie miał żadnych problemów z przyjęciem. Trójkąt, czyli wypuszczenie zawodnika w uliczkę, znów w PES jest najlepszym możliwym pomysłem na atak, brak więc wrażenia, że lepiej spokojnie konstruować akcje w ataku pozycyjnym. Szumnie zapowiadana swoboda owszem występuje, ale nadal daleko tu do FIFY. Ogólnie czuć, że zawodnik podczas biegu nadal jest ograniczony pewnymi kierunkami poruszania się po liniach prostych. Całkiem niezły wydaje się natomiast pomysł umieszczenia zwodów pod prawą gałką jak u konkurencji - można wykonywać je płynniej choć mi na razie nie udaje się w ten sposób zbyt często zgubić obrońców. Nieco za dokładne wydają mi się wrzutki ze skrzydeł ale to i atomowe główki to znany sposób w PES na zdobywanie bramek i tutaj się to raczej nie zmieni. Niestety mocno siadło tempo rozgrywki i to nie tylko przez uczynienie jej wolniejszą z zamierzenia twórców, co sprawdza się zresztą całkiem nieźle, ale głównie przez liczne przerwy w grze. Sędzie gwiżdże niemal każdą sytuację kontaktu obrońców z napastnikami, do tego dochodzą jeszcze powtórki i robi się naprawdę ślamazarnie. Niestety nadal nie czuć odpowiedniej walki ciałem między zawodnikami, u konkurencji ten element pozostaje zdecydowanie lepiej wykonany. Grając w PES miałem momentami wrażenie, że to nie piłka nożna a jej makieta - niby wszystko tu jest, wykonane z odpowiednim pietyzmem, ale czegoś brakuje, jakiegoś czynnika ludzkiego. W FIFIE mam wrażenie, że po boisku biegają piłkarze, tutaj bardzo podobne do nich roboty. Mimo to, coś w tym nowym PESie jest, i chce się w niego grać. Niestety skutecznie uniemożliwia to Konami. Po każdym zagraniu meczu w demo musimy obejrzeć kilka minut (sic!) filmików, których nie można przerwać inaczej jak wychodząc do głównego menu konsoli. Świętego mogłoby to wyprowadzić z równowagi.
FIFA 11
EA obiecało, że usprawni wreszcie menu w swojej grze i faktycznie jest szybciej i sprawniej, ale nadal mało ergonomicznie. Demo jest w polskiej wersji językowej co zawsze cieszy i na pewno pozwala się lepiej zorientować w zawiłościach gry. Do wyboru dano nam następujące drużyny: Olympique Lyon, Real Madryt, FC Barcelona, Chelsea, Juventus i Bayer Leverkusen. FIFA również stara się w pewnych aspektach gonić konkurencję i znacznie poprawiono wygląd piłkarzy a także ich strojów, które teraz są bardziej szczegółowe i lepiej oteksturowane. Gorzej niestety ze stadionami i to głównie w tym elemencie FIFA nadal pozostaje za PES, ma się też wrażenie, że w dziele Konami grafika jest bardziej ostra. Dużo bardziej naturalnie w produkcji EA Sports brzmi za to doping. Lepsza jest również animacja piłkarzy, ale do tego już się przyzywczailiśmy w poprzedniej odsłonie.
Podobnie jak w PES tu również zwolniono tempo rozgrywki i zastosowano nowy system podań. Mimo to rozgrywka pozostała bardziej dynamiczna niż u konkurencji. System Pro Passing faktycznie znakomicie się sprawdza i eliminuje znany z poprzedniej odsłony ping-pong czyli bardzo szybkie podania od nogi do nogi często przy nieprawdopodobnych pozycjach piłkarzy. Teraz bardzo rzadka zdarza się kilka bardzo szybkich podań w małym obrębie boiska, bo zwyczajnie trzeba mieć na to czas i miejsce a przeciwnik zwykle nam nie pozwoli na taki komfort. Konsola bierze teraz pod uwagę jak ustawiony jest nasz zawodnik i czy ma w ogóle szansę posłać celne podanie tam, gdzie chcieliśmy. Sprawia to, że konstruowanie akcji stało się bardziej żmudne. Zapomnijcie też o podaniach wzdłuż boiska na pełnej szybkości niemal w prostej linii - mało który zawodnik sobie z czymś takim poradzi. Wydaje się również, że całkiem nieźle działa system Personality +, co objawia się choćby tym, że sterowany przez konsolę Messi co chwilę stara się dryblować. Znacznie poprawiono też uderzenia głową, które nabrały mocy i celności. Dzięki temu stałe fragmenty gry stały się groźną bronią. Nie do końca przekonują mnie nowe karne wzorowane na tych z edycji World Cup. Karny to niemal murowany bramka a tutaj nawet konsola ma zazwyczaj trudności, żeby oddać dobry strzał na bramkę co jest mało realistyczne.
Umarł król, niech żyje król? Wydaje się, że status quo na rynku gier piłkarskich zostanie w nowym sezonie nadal zachowany. Mimo to obie gry poszły mocno do przodu i po raz pierwszy od dawna PES nie odrzuca mnie anachronizmami. Widać, że konkurencja dobrze zrobiła obu produkcjom, a przede wszystkim nam graczom. Bo to właśnie w walce o nas EA Sports i Konami zgapiają od siebie najlepsze pomysły i starają się nadrabiać braki. Nam pozostaje tylko podjąć trudną decyzję, która z piłek bardziej do nas przemawia. Ja chyba zostaję przy FIFIE, a Wy?
Marcin Lewandowski