Pax Britannica - wiktoriańskie bitwy podmorskie

Majestatyczne okręty przemierzające głębiny, steampunkowa estetyka, podwodne starcia do czterech graczy naraz na jednym komputerze, a wszystko to dostępne w Pax Britannica, ciekawej i darmowej grze indie pod Windows.

Pax Britannica - wiktoriańskie bitwy podmorskie
marcindmjqtx

12.05.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:48

Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z wzmianką o Pax Britannica, doczytałem opis gry do sformułowania "one button RTS" (czyli "obsługiwana jednym przyciskiem strategia czasu rzeczywistego"), wzruszyłem ramionami i zamknąłem okno przeglądarki. Czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach jest w stanie wyobrazić sobie choćby uproszczoną wersję Starcrafta, obsługiwaną jednym klawiszem? Bzdura i tyle, prawda? Jednak kiedy zobaczyłem trzecią z kolei przychylną recenzję gry, zdecydowałem się dać jej szansę. Zrzuty ekranu wyglądały interesująco, a w dodatku moją uwagę przykuły pewne słowa-klucze: "steampunkowe łodzie podwodne? Trzeba to sprawdzić!"

Inne steampunkowe produkcje warte sprawdzenia to:

  • Arcanum: Of Steamworks and Magic Obscura - doskonała gra RPG, ukazująca świat fantasy po rewolucji przemysłowej, w którym występuje magia i technika. Absolutny klasyk!
  • Rise of Nations: Rise of Legends - ciekawy RTS, w którym jedna z ras, Vinci, dysponuje jednostkami wzorowanymi na szkicach Leonarda da Vinci (czołgi na parę, mechaniczne maszyny kroczące).
  • Thief: The Dark Project - matka wszystkich skradanek, której akcja rozgrywa się w świecie, będącym skrzyżowaniem średniowiecza z czasami rewolucji przemysłowej. Mimo wiekowej grafiki, pozycja warta uwagi.
  • Damnation - nietypowa strzelanina rozgrywająca się w alternatywnej rzeczywistości, w której Wojna Secesyjna trwała dziesięciolecia, a silniki parowe wyparły spalinowe. Poza PC, dostępna na konsole Xbox 360 i PlayStation 3. Niestety, jest to wyjątkowo słaba gra
  • Steam Slug - mało znana strzelanka TPP, w której walczymy z rozmaitymi mechanicznymi wrogami. Ostatnia gra nieistniejącego już łódzkiego studia OpenOko.
  • Steampunkowe elementy odnajdziemy również w grach Bioshock, Penny Arcade Adventures: On the Rain-Slick Precipice of Darkness, Final Fantasy VI, Jeff Wayne's War Of The Worlds czy choćby World of Warcraft (napędzane parą miasta Gnomów).

Symulator Kapitana Nemo Bardzo się cieszę, że tak zrobiłem. Niezależnie tworzone gry indie (od ang. "independent") często charakteryzują się nieortodoksyjnym modelem rozgrywki lub wyjątkowo oryginalnym pomysłem, ale równie często bywają niedopracowane pod względem graficznym, lub wręcz sprawiają wrażenie niedokończonych. W przypadku tego tytułu mamy jednak do czynienia z produkcją ukończoną, a na dodatek starannie wykonaną.

W Pax Britannica gracz przejmuje kontrolę nad steampunkowym okrętem podwodnym, wielkim statkiem-matką, będącym czymś w rodzaju pływającej fabryki konstruującej mniejsze łodzie. Kiedy piszę o przejmowaniu kontroli, mam na myśli wyłącznie kierowanie produkcją, ponieważ jedyną rzeczą, na jaką gracz ma wpływ, jest to, kiedy i jaką jednostkę zbudować - po zwodowaniu, działa już ona autonomicznie. Nasz wielki okręt sam obiera sobie kurs tak, że w rękach gracza pozostaje wyłącznie zarządzanie produkowaniem armii.

Jeden, by wszystkimi rządzić Wspomniałem wcześniej o obsłudze gry jednym przyciskiem - i faktycznie całe sterowanie odbywa się przy użyciu wyłącznie jednego klawisza. Rozwiązano to w ten sposób, że na łodzi podwodnej widnieje podzielone na cztery części koło z symbolem w środku. Na krawędzi koła widać pasek zasobów, stopniowo wydłużający się w miarę zbierania. Co zabawne, czym owe zasoby są, nie wiedzą nawet twórcy gry - w dołączonej instrukcji spekulują "złoto? wodorosty?". Kiedy gracz naciśnie przycisk, po pasku zasobów zaczyna szybko wędrować pasek postępu, pokazujący zaawansowanie produkcji nowej jednostki. W zależności od tego, w której ćwiartce koła się on znajduje, zmienia się symbol w centrum koła oznaczający typ pojazdu, jaki zostanie wyprodukowany, w momencie gdy gracz puści klawisz. W kolejności są to: mały i szybki niszczyciel, czyli nieduża jednostka uzbrojona w laser (przypominająca z wyglądu interceptor Protossów ze Starcrafta), nieco większy bombowiec, który wystrzeliwuje pojedyncze pociski o dużej sile rażenia i wreszcie duża, powolna fregata, która sieje seriami torped. Czwartą dostępną opcją jest zaś rozbudowa statku-matki, w wyniku którego tajemniczych zasobów przybywa szybciej.

Opis sterowania brzmi nieco zawile, jednak w praktyce jest ono bardzo proste i jedna rozgrywka w zupełności wystarcza, by się z nim oswoić. Zasady gry również są nieskomplikowane, jednak kilka kolejnych stoczonych bitew pozwala zauważyć ich zaskakującą, nomen omen, głębię. Trzy typy pojazdów działają trochę na zasadzie papier-nożyce-kamień: większe stado szybkich i kąśliwych niszczycieli jest w stanie poważnie przetrzebić flotę bombowców, za to ulegnie fregacie, która może anihilować je jedną salwą torped, ta ostatnia jest z kolei podatna na ciężkie pociski średnich okrętów. Oznacza to, że nie ma jednej wygrywającej strategii i rodzaj produkowanych jednostek trzeba szybko dostosowywać do zmieniających się warunków boju, w zależności od tego, jakie pojazdy przeciwnika w danej chwili najbardziej zagrażają naszemu statkowi-matce. Ponieważ zaś nie ma on na pokładzie żadnej broni, to bez broniących go mniejszych pojazdów zdany jest całkowicie na łaskę przeciwnika.

Wilcze stado, czyli parę słów o wyglądzie Od strony audiowizualnej Pax Britannica prezentuje się bez zarzutu. Oprawa jest minimalistyczna: jedno tło, kilka modeli jednostek, jedna ścieżka dźwiękowa, parę efektów dźwiękowych. Muzyka, jak również odgłosy, doskonale współtworzą steampunkowy klimat, a grafika, pomimo swojego ascetyzmu, jest bardzo estetyczna i zdecydowanie nabiera rumieńców w ruchu. Statyczne obrazki nie są w stanie oddać tego, jak ładnie Pax Britannica wygląda w trakcie rozgrywki: torpedy przecinają wodę, znacząc swoją trajektorię smugami bąbelków, nawracające łodzie podwodne pozostawiają za sobą powoli się rozpływający kilwater, a w ciemnozielonych głębinach pod okrętami majaczą niewyraźne sylwetki wielkich ryb.

Miałem wątpliwości, czy można użyć terminu kilwater na określenie śladów pozostających pod wodą, jednakże, jak twierdzi Wikipedia, używa się go w odniesieniu do łodzi podwodnych i torped parogazowych (nota bene wynalezionych w Wielkiej Brytanii pod koniec XIX w.), za którymi ciągnie się smuga bąbelków - a zatem pozwoliłem sobie go tu zastosować. Sama nazwa gry, Pax Britannica, oznaczająca po łacinie "pokój brytyjski", jest określeniem trwającego około sto lat okresu dominacji Imperium Brytyjskiego na morzach i oceanach, w przybliżeniu od bitwy pod Waterloo w 1815 r. do początku pierwszej Wojny Światowej w 1914 r. Doskonale pasuje to do tematu i klimatu gry. Natomiast Wilcze Stado jest nazwą taktyki stosowanej przez niemieckie i amerykańskie łodzie podwodne w czasie II wojny światowej - uznałem za zabawne użyć ją w kontekście tej akurat gry.

Cały urok Pax Britannica polega właśnie na obserwowaniu dynamicznego ekosystemu bitwy morskiej, na który gracz może wpływać wyłącznie przez zasilanie go określonymi typami jednostek. Ze względu na to, że nie da się kontrolować ich poczynań, to, co będzie się z nimi działo dalej nie jest do końca przewidywalne i rozgrywka może potoczyć się inaczej, niż gracz by to sobie wyobrażał. Pomimo to, a może właśnie dlatego, przyglądanie się losom potyczki jest bardzo wciągające. Każda jednostka jest sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem, ale okazjonalnie daje się zaobserwować zachowania emergentne - widok gromady niszczycieli synchronicznie atakujących bezbronny statek-matkę kojarzy się ze stadem mrówek albo ławicą piranii pożerających ofiarę i tworzy bardzo efektowny wizualnie spektakl. Pewna chaotyczność bitew jest natomiast plusem z punktu widzenia cechy po angielsku zwanej replayability, na którą brak dobrego określenia po polsku, a która oznacza przyjemność z powracania do danej gry.

Rybka lubi pływać, czyli dlaczego warto Pax Britannica jest pozycją ciekawą, oryginalną i ładnie wykonaną. Oczywiście nie należy spodziewać się nie wiadomo czego, bo nie mamy do czynienia ze strategią o budżecie liczonym w setkach tysięcy dolarów. Jednak w kategorii gier indie jest to bardzo interesujący tytuł, w dodatku dostępny za darmo. Nieprzewidywalność potyczek powoduje, że do Pax Britannica można od czasu do czasu powrócić i nadal jest ona zabawna. A że starcia są krótkie (jedna partia trwa najczęściej około paru minut) więc można się zmieścić w przerwie na kawę podczas pracy albo podczas pracy nad tym nudnym raportem na studia.

Naraz w grze uczestniczyć może do czterech graczy, bądź to podłączywszy pada od konsoli Xbox, bądź to korzystając z klawiatury. Ze względu na to, że do sterowania używany jest tylko jeden klawisz dla każdego gracza, ta ostatnia opcja jest zupełnie wykonalna, mimo pewnego tłoku wokół klawiatury i dostarcza dużo rozrywki, tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, którego z przeciwników zechcą akurat wziąć na cel nasze jednostki.

Z początku zdziwiło mnie nieco, że taką ciekawą grę napisało paru studentów - okazało się jednak, że wśród autorów Pax Britannica jest Renaud Bédard, jedna z osób stojących za bardzo intrygująco wyglądającą grą Fez (w produkcji), jak również Matthew Gallant, praktykant w firmie IBM. Innymi słowy, są to zdolni i kreatywni młodzi ludzie, i warto sobie ich zapamiętać, bo nie wiadomo czym jeszcze zaskoczą nas w przyszłości.

Autorzy Pax Britannica obiecali również wersje pod Linuksa i Mac OS X, jednak do teraz ich nie wypuścili. Skontaktowałem się z nimi w tej sprawie i otrzymałem mailem zapewnienie, że są one na ukończeniu i powinny być dostępne pod koniec miesiąca. Wersję pod Windows można pobrać z tej strony, bezpośredni link zaś znajduje się tutaj. Spakowany plik z grą waży tylko 9 MB, więc osoby korzystające z limitowanych łączy, takich jak np. modem GSM, też mogą śmiało klikać.

Szczerze zachęcam do stoczenia kilku podwodnych bitew, tylko uważajcie, bo gra wciąga. Cała naprzód!

Bartłomiej "Barts" Nagórski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
publicystykagryindie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.