Pasha otwiera na streamie prezent od fana. W środku puszki... robaki
To tylko brzmi śmiesznie, a przecież mogło się skończyć źle. Pora zdać sobie sprawę, że popularność e-sportowców, streamerów i youtuberów może rodzić przykre dla nich zjawiska.
18.03.2015 | aktual.: 05.01.2016 15:11
Jarosław "Pasha" Jarząbkowski to e-sportowa duma Polski, popularny również poza jej granicami. Podczas ostatniego streamu na Twitchu otwierał puszkę z napojem energetycznym, którą dostał od fana przy okazji IEM. W środku znalazł... robaki.
Wspomniany człowiek wręczył mu "prezent" przy okazji wyjścia z terenu IEM. Mówił, że jest fanem Team Biceps, taką też etykietę widać na puszce.
Sprawa miała ciąg dalszy. Do wręczenia napoju przyznał się użytkownik Reddita, twierdząc, że zamówił puszkę w serwisie zajmującym się tworzeniem takich zindywidualizowanych produktów. Na IEM przybył z Austrii, jest fanem Pashy i nie ma pojęcia, skąd wzięły się robaki.
Oczywiście żywe organizmy zdarza się znaleźć w różnego typu żywności. Historia może być po prostu jedną z wielu, choć oczywiście można też snuć teorie spiskowe o tym, że ktoś chciał Pashę zatruć.
Rzecz mogłaby nie być warta newsa, ale to moment, w którym warto zacząć dmuchać na zimne. Piszemy o tym, bo czas zrozumieć, że pewne zjawiska w Polsce przekroczyły masę krytyczną i może dochodzić do nieprzyjemnych sytuacji. E-sportowcy i youtuberzy są wśród młodych fanów popularniejsi od gwiazd telewizji i choć skracają dystans do fanów, radząc sobie bez ochroniarzy, to i tak powinny mieć oczy dookoła głowy i stosować zasadę ograniczonego zaufania. Im większe zjawisko, tym większa szansa na pojawienie się takiej patologii, jak ta ze słynnego już filmu spod IEM:
Zachodni streamerzy od pewnego czasu przerabiają "uroki" popularności. Tak zwany "swatting" polega na wezwaniu do osoby strumieniującej rozgrywkę policji, po tym jak "żartowniś" podaje jego adres przez telefon alarmowy, informując o niebezpiecznym terroryście. Pisaliśmy o tym tutaj.
Pashy nic się nie stało, napoju nie wypił. Można snuć teorie spiskowe na temat tego, skąd wzięła się w nim niepożądana zawartość, można przyjąć, że to nieszczęśliwy przypadek. Ale trzeba zrozumieć, że wraz z rosnącą popularnością takich osób jak Jarek rośnie ryzyko, że podobnych, już przemyślanych akcji (konkurencję? Antyfanów? Idiotów?) będzie więcej. To już nie jest tylko zabawa z grami, ale i wielkie pieniądze.
Marcin Kosman