Paper Mario Sticker Star [RECENZJA]

Paper Mario Sticker Star [RECENZJA]

Paper Mario Sticker Star [RECENZJA]
marcindmjqtx
12.12.2012 14:05, aktualizacja: 30.12.2015 13:28

Papier, kamień, nożyce. Nie, to nie tak. Papier, naklejki, nożyce i Mario brzmi zdecydowanie lepiej. Na 3DS-a trafiła kolejna gra z uniwersum Paper Mario. I choć temat naklejek wprowadza do rozgrywki kilka nowości, to niestety tym razem nie dostaliśmy hitu.

Ocena: 3/5 Solidnie wykonana produkcja, w której jednak nie umiałem odnaleźć magii znanej z innych gier z Mario. Szkoda.

W Grzybowym Królestwie odbywa się właśnie Festiwal Naklejek. Wszyscy zebrani celebrują przybycie Naklejkowej Komety, która ma podobno spełniać życzenia tych, którzy na nią spojrzą. Znany tu i ówdzie Bowser lubi jednak psuć tego typu zgromadzenia i kraść wszelkie moce dla siebie. Nie inaczej jest i tym razem, podły złoczyńca wpada bowiem na imprezę i kładzie swoje brudne łapska na komecie. W konsekwencji ta się rozpada, a niezliczone naklejki zostają rozrzucone po Grzybowym Królestwie. Jakby tego było mało ginie również sześć Królewskich Naklejek, specjalnych artefaktów o wielkiej mocy. Co na to Mario? Jak to Mario, postanawia uratować świat i zebrać najważniejsze naklejki.

Gry z Mario kojarzą Wam się z radosnymi platformówkami, skakaniu po głowie przeciwników i zbieraniu złotych monet? To źle trafiliście. Paper Mario Sticker Star to coś pomiędzy przygotówką a grą RPG. Powiem więcej, skojarzenia z jRPG są jak najbardziej na miejscu. Brakuje tu tylko jednego bardzo ważnego elementu - statystyk postaci. Co z tego, że Mario stacza setki walk, co z tego że zdobywa nowe, silniejsze naklejki i wykonuje dodatkowe zadania zlecone przez spotkane na swojej drodze Toady, skoro w żaden sposób nie wpływa to na jego umiejętności? Wielka szkoda, że zrezygnowano z tego elementu.

Sama rozgrywka polega natomiast na eksploracji kolejnych poziomów, które składają się na całe Grzybowe Królestwo.  Po poszczególnych miejscówkach poruszamy się z poziomu całkiem czytelnej mapy - przy czym oczywiście nie do wszystkich światów i plansz mamy od razu dostęp. Ten uzyskujemy brnąc dalej i dalej w fabularną przygodę. A ta jest związana z trzeba zasadniczymi aspektami. Praktycznie co chwilę kogoś spotykamy, są to głównie Toady, które w krótkiej rozmowie podzielą się z nami swoimi problemami lub poproszą nas o pomoc. Przyjdzie nam rozwiązywać proste łamigłówki, które związane są z naklejkowym światem. Niech za przykład posłuży jedna z pierwszych kłód rzuconych naszemu bohaterowi pod nogi. Most umożliwiający przejście do kolejnego miejsca zostaje zamieniony w pomiętoszoną naklejkę i wrzucony na wzniesienie, do którego Mario nie jest w stanie doskoczyć. Musi on najpierw poprosić kilka spotkanych wcześniej Toadów o pomoc - ci stworzą z siebie papierowe schody, po których bohater dostanie się do naklejki z mostem. Kiedy wrzuci ją już do swojego albumu, będzie musiał jakoś naprawić budowlę. W tym celu musimy przejść w specjalny „wypukły” tryb, wyciągnąć naklejkę z albumu, wpasować ją odpowiednio w miejsce gdzie stał most, a następnie dokleić i wygładzić, przesuwając kursor raz w lewo, raz w prawo.  Raz tego typu zagadki są ciekawsze, innym razem zwyczajnie nudne. Niestety tych drugich było moim zdaniem zdecydowanie więcej.

Twoja kolej Trzecim niezwykle ważnym aspektem gry jest walka. Paper Mario Sticker Star daleko od wesołego wskakiwania na głowy przeciwników. Starcia przypominają nieco system znany chociażby z serii Final Fantasy. Po spotkaniu przeciwnika, zostajemy przeniesieni na specjalną arenę, zaglądamy do albumu z naklejkami, wybieramy jedną z nich i przypuszczamy atak. Naklejka buta oznacza, że Mario wskoczy na głowę wroga, zadając mu tym samym obrażenie. Ikonka młota sprawi, że hydraulik potraktuje przeciwnika tym właśnie orężem. Jeśli zdrowie bohatera zacznie się niebezpiecznie kurczyć, warto natomiast skorzystać z naklejki uzdrowienia. Poza standardowymi, niezbyt mocnymi atakami, możemy również użyć specjalnych naklejek odpowiedzialnych za niezwykle mocne uderzenia - coś na kształt okraszonych patetycznymi choć przy tym zabawnymi animacjami Summonami z serii Final Fantasy. Wszystko dzieje się w turach, przy czym podczas ataków adwersarzy warto mieć opanowane do perfekcji wciskanie przycisku A w odpowiednim momencie. Dzięki temu Mario zablokuje atak i choć zostaną mu zadane obrażenia, to będą one minimalne. Miłośnicy takiego systemu prowadzenia rozgrywki na pewno docenią lekko strategiczne podejście do walki, pozostałym niestety będzie brakować w tym rozwiązaniu dynamiki, z których słyną platformówki z udziałem hydraulika. Dla mnie system walki to jedne z najsłabszych elementów Paper Mario Sticker Star i choć jest raczej prosty do opanowania, to wygrana nie daje żadnej satysfakcji - dotyczy to również starć z bossami, w których na ogół nie liczy się nasza pomysłowość, strategia i spryt, ale posiadanie odpowiedniej naklejki, która jest kluczowa dla bitwy.

Jest kolorowo i mocno dwuwymiarowo. Paper Mario to bowiem taka seria, w której cały świat przypomina płaskie kartki papieru. Dotyczy do wszystkiego - od budowli aż do bohaterów. Strasznie fajna sprawa, szczególnie z graficznego punktu widzenia. Nintendo doskonale wie, że tego typu pozycje muszą mieć odpowiednią oprawę i ta w PMSS nie zawodzi. Zawodzi natomiast opcja 3D, która polega na wyciągnięciu i schowani z tyłu konkretnych warstw na ekranie - niby wszystko ok, a w konsekwencji szybko z trzeciego wymiaru zrezygnowałem, bo zwyczajnie bolały mnie oczy.

Naklejkowy zawrót głowy Słowo Naklejka nie znalazło się w tytule gry bez powodu. To właśnie naklejki są najważniejszym elementem zabawy - i nie chodzi wcale o opowieść fabularną. Porozrzucane są one po całym Grzybowym Królestwie, znajdujemy je praktycznie na każdym kroku. Widzicie naklejeczkę? Należy do niej podejść, wcisnąć A, chwilę się z nią pomocować, a następnie schować w albumie. Będziecie mieli ich tony, ale to bardzo dobrze, bo stanowią najważniejszy element walki. Poza standardowym zbieractwem, możemy się w nie zaopatrzyć w pojawiających się na niektórych planszach sklepach. Do handlu używamy złotych monet, które znajdujemy poukrywane na planszach - możemy też wejść w ich posiadanie po wygranej walce.

Poszukiwanie naklejek w papierowym świecie wiąże się z niezwykle irytującą kwestią. Tak zwanym backtrackingiem, czyli koniecznością wracania do odwiedzonych już miejsc. I to na ogół tylko po to, by odnaleźć naklejkę, którą twórcy tak bezsensownie ukryli, że nie rzuciła się w oczy od razu, a jest niezbędna do pchnięcia do przodu wątku fabularnego lub wygrania walki.  Ja doskonale rozumiem tego typu rozwiązania w starczających na 70-80 godzin grach jRPG, gdzie totalnie wsiąkam w wykręconą, japońską opowieść, gdzie grinduję postać i czuję satysfakcję z kolejnych sukcesów. Ale w grze o Mario? Myślałem, że firma przyjęła ostatnio politykę przystępności i każda gra z wąsatym hydraulikiem oferuje przyjemną, zabawną i bezproblemową rozrywkę. Tu niestety uświadczyłem sporo frustracji, a to spory minus.

Werdykt Nie potrafię odnaleźć w Paper Mario Sticker Star magii, która emanuje z praktycznie każdej gry z jego udziałem. Próbowałem się do tego tytułu przekonać wielokrotnie i przy którejkolwiek z 3DS-owych sesji z grą nie dałem się wciągnąć. Doceniam jednak pomysł i fachowe wykonanie, a także czas gry (ok. 30 godzin), który w obliczu długości dzisiejszych hitów jest imponujący. Po grach z Mario oczekuję jednak czegoś więcej, czegoś co będzie mi kazać siedzieć przy konsoli długie godziny i pozwoli zapomnieć o problemach codzienności. Będzie przy tym jednocześnie przystępne i urocze. Paper Mario Sticker Star niestety takie nie jest.

Ocena 3/5 Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)

Paweł Winiarski

  • Deweloper: Intelligent Systems
  • Wydawca: Nintendo
  • Dystrybutor: Stadlbauer
  • PEGI: 3

Egzemplarz recenzencki dostarczył dystrybutor.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)