Pamiętajmy o Super Bomberman R podczas premiery Switcha
Bo wbrew pozorom tutaj kryje się potencjał na "tę drugą grę".
Sytuacja taka do wyobrażenia. Mamy marzec, Switch pod telewizorem, Zelda na finiszu. Co dalej? Schować konsolę na miesiąc do szafy czy jednak próbować czegoś innego z dość wątłej listy tytułów startowych? W stosunku do 1-2-Switch pozostanę niewiernym Tomaszem. Nie uwierzę i nie zaufam, dopóki sam nie spróbuję. Choć i tak niczego poza zajawkowym na imprezową godzinkę szpilem do grania "pod wpływem" się nie spodziewam. Reszta dostępnych gier to niemal wyłącznie mniejsze lub większe porty z pozostałych platform. Chociaż chwilka, chwilka, na pewno pisałem o trzecim tytule na wyłączność. O, właśnie - Super Bomberman R.
Super Bomberman R – Nintendo Treehouse: Live with Nintendo Switch
No jasne, można się nabijać, że Bomberman. Ale po pierwsze - naprawdę dobrze wspominam leciwe odsłony serii. Moja matka często spierała się ze mną o Pegazusa, gdy na ekranie telewizora pojawiał się NES-owy pierwowzór. Po drugie - Konami już tak rzadko ożywia swoje dawne marki, że każdy wyjątek w ich "nowej, lepszej" polityce zasługuje na uwagę. To pierwsza inkarnacja Bombera od 2009 roku, czyli wydanego cyfrowo na PlayStation 3 Bomberman Ultra. I na pewno lepsza propozycja od dawnego giganta niż to, co w tym roku zamierzają zrobić z Metal Gear Solid. A zatem - jeśli podobnie jak mnie z grami sportowymi Wam nie po drodze - być może jedyna fajna gra od Konami zaplanowana na bieżący kalendarz. Ekskluzywność dla Switcha wcale nie musi oznaczać jakichś półśrodków.
A tymczasem o Super Bomberman R wiemy już całkiem sporo i trudno mi uciszyć delikatny entuzjazm. Gra prezentuje się w ruchu bardzo dobrze. Ale, jak to w fajniejszych odsłonach serii bywa, rozgrywka jest klasyczna do bólu zębów. Możliwość przechodzenia trybu "fabularnego" (przerywniki, podobnie jak panowie w Nintendo Treehouse, na pewno trzeba będzie wyłączać w obawie o własny mózg) w trybie kooperacji na jednej kanapie? Jest. Rywalizacja do ośmiu osób na jednym ekranie? Jest. Jeżeli jakieś drobne eksperymenty, to tylko z kształtem i budową samych poziomów, ale w żadnym wypadku nie można mówić tu o rewolucji. To po prostu Bomberman. Którego nie było osiem lat, a który najpewniej swoim potencjałem imprezowym zje 1-2-Switch na śniadanie. I to styka.
Super Bomberman R - Official Nintendo Switch Trailer
Gra ukaże się zarówno w wersji elektronicznej jak i pudełkowej. Problemem może okazać się cena, bo startowo Super Bomberman R kosztować będzie zaledwie dziesięć dolarów mniej od Breath of the Wild (czyli pięćdziesiąt). Trudniej także będzie ją odnaleźć w Polsce. Sklepy pewnie nie chcą ryzykować. Ceny gier na Switcha już przerabialiśmy na łamach Polygamii. Są bardzo wysokie, po prostu. Ale jeżeli coś mielibyście kupić od razu z konsolą i obowiązkową Zeldą, żebyście potem nie żałowali, że zamiast "tego głupiego Bombermana", który może okazać się naprawdę przyjemnym tytułem, wzięliście wypalające się jak siano 1-2-Switch. Za tę samą kwotę zresztą.
Czy miałem rację, przekonamy się już na początku marca.
Adam Piechota