Palmer Luckey wraca do gry. Ale grami zajmować się nie będzie
Złote dziecko wirtualnej rzeczywistości tym razem sprawdzi się w obronie Stanów Zjednoczonych przed niechcianymi imigrantami.
Po przegranym procesie z ZeniMaksem, chętnie udzielający się dotąd Palmer Luckey zniknął z mediów społecznościowych. Wrócił na chwilę 31 marca, kiedy to Facebook ogłosił, iż młody wizjoner nie pracuje już w firmie Marka Zuckerberga. Tamten tekst zakończyłem poniższymi słowami:
I nie pomyliłem się, bo Luckey właśnie ogłosił, iż założył nowy start-up. Będzie to jednak coś zupełnie innego od wirtualnej rzeczywistości czy gier wideo w ogóle. Jak podaje New York Times, firma zajmie się opracowaniem technologii służącej do ochrony granic czy zabezpieczania baz wojskowych. Sam Luckey też wydał w tej sprawie oświadczenie:
Założyciel Oculusa wspierał już Donalda Trumpa podczas jego kampanii prezydenckiej, teraz natomiast idzie krok dalej. Muru na granicy z Meksykiem co prawda nie wybuduje, ale za to opracuje technologię wspomagającą jej monitorowanie. Co ciekawe, podobne przedsięwzięcie Boeinga o nazwie „Project 28” zostało zamknięte w 2011 roku, bo okazało się nieskuteczne i zbyt kosztowne.
W roku podatkowym 2016 był on nieco niższy i wynosił 580 miliardów dolarów, o podobną kwotę wnioskował w 2017 roku Barack Obama. Z tego prawie 103 miliardy mają zostać przeznaczone na obronę. Z kolei prezydent Trump prosi o 639 miliardów dolarów na rozpoczynający się 1 października rok podatkowy 2018.
A to tylko wydatki na wojsko, tymczasem dochodzi jeszcze budżet Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli zajmującego się między innymi ochroną granic. Odpowiada za to Ochrona Celna i Graniczna, której wnioskowany budżet na przyszły rok podatkowy ma wynieść ponad 16 miliardów dolarów, natomiast liczba pracowników – niemal 60 tysięcy. Potencjał zarobkowy jest zatem dla firmy Luckeya ogromny, a według informatorów New York Timesa, start-upem już interesuje się fundusz inwestycyjny należący do jednego z doradców Donalda Trumpa.
Bartosz Stodolny