Ostatnia rocznica bez gry o Powstaniu Warszawskim?
A więc to dziś. O 17:00 zawyją syreny i zatrzyma się Warszawa (a jeśli jakiś samochód na ulicy będzie wtedy próbował jednak jechać, to od razu możecie sobie w myślach dopowiedzieć "przyjezdny"). Wieczorne wydania programów informacyjnych zaroją się od materiałów o Powstaniu. Miłośnicy rocka posłuchają Lao Che. Miłośnicy komiksu zajrzą do antologii "44". A gracze?
Gracze mogą co najwyżej pomarzyć, jakby to było móc zagrać w grę o Powstaniu.
To temat, który w rozmowach polskich graczy przewija się od lat, budząc ciągle podobne kontrowersje i opinie. Mam wrażenie, że wpływ na to ma kilka zupełnie różnych czynników. Po pierwsze, mieliśmy już mnóstwo gier o II wojnie światowej, ale żadna nie kręciła się w całości wokół Polski. A to przecież od nas wszystko się zaczęło: co łączy się z "po drugie". Jako Polacy bowiem w ogóle chcielibyśmy, zdaje się, by na świecie bardziej pamiętano o nas w kontekście wojny, zwłaszcza, że w narodowym dyskursie cały czas myślimy o sobie, jako o zwycięzcach, którzy wyszli na wojnie gorzej niż przegrani. Po trzecie, od paru lat Powstanie coraz bardziej przebija się do popkultury i zarazem do świadomości ludzi młodych. W tym graczy. A ich ulubione medium? Milczy.
Jeszcze parę lat temu pozostawało nam więc tylko zastanawianie się nad tym, jak mogłaby taka produkcja wyglądać. Robił to na łamach Polygamii Zygmunt Miłoszewski, tworząc wizję gry zbliżonej rozgrywką do słynnego Heavy Rain, robił to także Konrad Hildebrand na łamach magazynu Motyw Drogi, pisząc o produkcji w stylu GTA, w której Powstanie byłoby jedynie zwieńczeniem całej fabuły. Robiło to pewnie jeszcze mnóstwo innych graczy: niektórzy na papierze bądź w Internecie, inni tylko w swoich głowach.
Opinie na temat ewentualnej gry o Powstaniu można podzielić na kilka grup. Mówiąc w dużym skrócie: zupełnie odrzucające samą ideę ("nie udźwigniemy tematu!"), sceptyczne w stosunku do jakości gry ("wyjdzie z tego crap robiony na kolanie"), umiarkowane ("pożyjemy, zobaczymy") bądź entuzjastyczne ("to świetny pomysł!"). Swego czasu oliwy do ognia dolał dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski, stwierdzając, że "na szczęście nie ma jeszcze gry komputerowej poświęconej Powstaniu". W końcu mogłaby być tylko prostą strzelaniną, w której masakrowałoby się setki Niemców. O ile łatwo zrozumieć wątpliwości Ołdakowskiego, o tyle jasne jest, dlaczego wielu graczy poczuło chyba, że warto byłoby mu coś "udowodnić" (choć nie brakowało też głosów poparcia).
Dyskusja na temat gry o Powstaniu w tym roku skręciła jednak w inną stronę. Stało się bowiem to, co stać się musiało: ktoś wreszcie taką produkcję robi. To debiutujące, zupełnie nowe studio DMD Enterprise, którego pierwsze dzieło zatytułowane jest Uprising 44 i... Na razie nie wiemy o nim zbyt wiele. Na pewno nie powinny sprawdzić się obawy dyrektora Ołdakowskiego: gra będzie "strategią czasu rzeczywistego z elementami fabularnej gry akcji" i koncentrować się na "taktyce jaką oddziały powstańcze musiały przyjąć wobec przeważających technicznie sił nieprzyjaciela". Więcej na jej temat przeczytacie tutaj, nie da się jednak ukryć, że na razie wszelkie wieści o Uprising 44 są bardziej niż skromne. Ciągle więc możemy się zastanawiać "jak to będzie".
Premiera gry ma mieć miejsce w 2012 r. Czy za rok, w rocznicę Powstania, będziemy na Uprising 44 złorzeczyć czy wychwalać je pod niebiosa? To się okaże.
Niewątpliwie jednak dziś, jeśli chcielibyście jakoś samemu wspomnieć Powstanie, to gry nie dadzą Wam takiej szansy. Przynajmniej nie te wideo. W przypadku planszowych możecie sięgnąć po niezwykle udanych "Małych powstańców". Co polecamy jako zajęcie na dzisiejszy wieczór.
Tomasz Kutera