Ostatnia misja komandora Sheparda - wrażenia z dema Mass Effect 3 

Muszę przyznać, że nawet mnie, fana serii, zaniepokoiły sprzeczne informacje płynące z obozu BioWare. Z jednej strony powrót do RPG-owych elementów z części pierwszej, a z drugiej kolejne zwiastuny sugerujące orgię skryptów rodem z CoD. Czy łączenie tych dwóch elementów w ogóle może się udać? Po sesji z demem Mass Effect 3 mogę stwierdzić, że nawet jeżeli te dwa światy nie przeniknęły się w pełni, to stworzyły produkt na tyle jednolity i solidny, że z pewnością wart poznania. Tekst nie zawiera spoilerów!

Ostatnia misja komandora Sheparda - wrażenia z dema Mass Effect 3
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Demo w swojej części przeznaczonej dla pojedynczego gracza zaczyna się tak jak pełna gra - od stworzenia bohatera. Do dyspozycji oddano nam w pełni funkcjonalny edytor postaci, w którym poza wyborem wyglądu i klasy zdecydujemy też o przeszłości komandora. Jedno z pytań dotyczy bowiem kluczowego dla fabuły punktu zwrotnego z poprzednich części. Stosowny wybór zmienia odrobinę oblicze dema. To przedsmak tego, co czeka wszystkich, którzy zdecydują się wykorzystać pliki zapisu z poprzednich części. Bardzo podoba mi się ten pomysł i cieszę się, że wykorzystano tak istotny element serii w małym wycinku gry, jakie stanowi demo. Sam ten zabieg sprawia, że można je rozegrać dwa razy z czystej ciekawości.

To samo menu początkowe przynosi też nowe rozwiązanie: możliwość wyboru charakteru naszej gry. Do wyboru mamy możliwość gry w trybach: akcja, RPG i fabuła. Pierwszy z nich to ukłon w stronę graczy, którym nie w smak przebijanie się przez menu statystyk i inwentarza. To tryb przygotowany dla tych, którzy szukają czystej akcji i godzą się z brakiem możliwości ingerowania w dialogi, które w tym wypadku odgrywane są jako scenki przerywnikowe. W tym trybie nie możemy nawet zmodyfikować wyglądu Sheparda. Skrajnie różnym doświadczeniem ma być ostatni tryb, który pozwala zachować pełną kontrolę nad warstwą fabularną (dialogi i decyzje). W tym samym trybie gra obiecuje również nie nękać nas trudnymi wyzwaniami w walce.

Najbardziej zbliżonym do dotychczasowych doświadczeń jest tryb RPG, w którym to pod naszą kontrolą pozostają wszystkie aspekty gry.

Nie ulega dyskusji, że opisanym wyżej mechanizmem BioWare próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i poszerzyć grupę odbiorców. Liczą, że obiecane odwołania do rozwiązań z części pierwszej udobruchają fanów serii, a kolejne trailery pełne wybuchów, pościgów i szybkiej pracy kamery zainteresują entuzjastów rozwałki. Nie można im mieć tego za złe i prawdę powiedziawszy, nie widzę podstaw dla takiej postawy. Grałem we wszystkich trzech wariantach i każdy z nich miał odrobinę inny wachlarz atrakcji, które faktycznie mogą przypaść do gustu innym typom graczy. Co najważniejsze, wygląda na to, że tryb RPG stanowi receptę na wszelkie bóle i narzekania fanów pierwszej części. W dalszym ciągu nie jest to formuła na miarę Skyrima, a ponadto podczas grania nie czułem się jak na czterokołowym rowerku.

Trzon rozgrywki w dalszym ciągu stanowią batalie prowadzone przy użyciu futurystycznych karabinów, granatów i mocy biotycznych. Rozgrywka jednak nabrała nieco tempa i stała się ciekawsza. Złożyły się na to dwa fakty. Po pierwsze, mam wrażenie, że potyczki są częstsze, ale bierze w nich udział mniejsza liczba przeciwników, więc nie prowadzimy już tak długich wymian ognia i wojny pozycyjnej, którą zapamiętałem z części drugiej. Kolejny ze wspomnianych elementów, urozmaicenie rozgrywki, płynie bezpośrednio z wprowadzenia różnych typów przeciwników. Już w poprzednich częściach mieliśmy od czynienia z różnymi rodzajami osłon i pancerzy. W demie poznajemy nowe typy jednostek, posługujących się wymyślnymi gadżetami, które zmuszają nas do błyskawicznej zmiany taktyki. Sprawia to, że walki są bardziej interesujące i żadnej z nich nie można rozgrywać wciąż wedle tego samego schematu. Mając na uwadze, że w demie gramy ledwo dwie misje, a mimo to poznajemy kilka wariacji przeciwników, możemy podejrzewać, że w pełnej wersji czeka nas ich znacznie więcej.

Poruszanie się od osłony do osłony, sprint i w końcu samo celowanie i strzelanie nie odbiegają znacząco od tego, co znamy z „Mass Effect 2”. Jest lepiej niż w poprzedniej części i zdecydowanie lepiej niż w cześci pierwszej, ale to w dalszym ciągu nie „Gears of War”. W tym tempie tego poziomu możemy oczekiwać od piątej części „ME”.

Jak już wspomniałem, poza karabinami w walce udział biorą też moce i umiejętności biotyków i inżynierów. Wachlarz dostępny w demie był zgodny z tym, który zapamiętałem z części drugiej. Być może pełna wersja gry przedstawi nam kolejne zdolności. Nie zmienia to faktu, że w dalszym ciągu kupę frajdy sprawia szarżowanie w stronę przeciwnika, czy też wyrzucanie go w powietrze.

System rozwoju tych umiejętności w dalszym ciągu opiera się o punkty, które rozdysponowujemy między konkretne umiejętności. Różnica polega na tym, że wykupienie każdego kolejnego poziomu przenosi nas na ekran wyboru specjalizacji, na którym to określamy stronę w która ma rozwijać się nasza umiejętność przydzielając punkty w drzewku umiejętności. Jest to rozwiązanie znane z poprzedniej odsłony, ale jest ono teraz bardziej przejrzyste. Warto dodać, że w demie otrzymujemy w prezencie dość punktów do rozdysponowania by „wykupić” najsilniejsze umiejętności więc sami możecie przetestować, która klasa i które jej zdolności sprawiają Wam najwięcej frajdy z gry.

Oprawa „Mass Effect 3” nie uległa znaczącej poprawie. Oczywiście jest lepiej niż w dwójce, ale nie jest to taki skok jakościowy jak w przypadku drugiej części. Pomieszczenia odwiedzane w czasie misji w dalszym ciągu straszą pustkami i prostacką architekturą. Co prawda w demie będziemy mogli podziwiać ciekawe widoki, ale zawsze ma się wrażenie, że „to ciekawsze” znajduje się gdzieś w oddali, bo tu na miejscu raczej wieje nudą. Animacja bohaterów w dalszym ciągu jest odrobinę sztywna i miało przekonująca. Najlepiej prezentują się twarze postaci, których pula poligonów zwiększa się z części na część. Jest to o tyle ważne, że w końcu to właśnie te twarze będziemy oglądać z bliska w kolejnych scenkach przerywnikowych.

Jeżeli w którymś aspekcie gry dokonał się największy postęp, to właśnie na polu pracy kamery i utrzymania tempa akcji. Wspomniałem już o liczniejszych, ale krótszych potyczkach. Podobny zabieg przeprowadzono przy dialogach. W wersji demonstracyjnej były one krótsze, ale częstsze. Nie trafiłem na żaden trwający dłużej niż 2-3 zdania. Mogło to wynikać z charakteru tych misji i ufam, że w pełnej wersji w dalszym ciągu znajdzie się miejsce dla potyczek słownych. Jeżeli oba rozwiązania będą funkcjonować równolegle, to będzie to chyba najlepsze wyjście.

Z drugiej części gry pamiętacie zapewne dialogi prowadzone w czasie lotu lub spaceru. Jest ich teraz znacznie więcej i zostały znacznie lepiej wyreżyserowane. Bohaterowie przestali się przechadzać niczym rycerze Jedi. Oni faktycznie dokądś idą, a rozmowę prowadzą w biegu, by zaoszczędzić na czasie. Częste zmiany ujęć kamery i dynamika scen przywodzą na myśl rozwiązania rodem z kina. Ale dialogi to niejedyna okazja, przy której BioWare sięga po sztuczki filmowe. Demo jest pełne skrupulatnie wyreżyserowanych ujęć i często posługuje się prostą, ale skuteczną sztuczką. Ostatni przeciwnik zawsze nadbiega z tej strony, w którą powinniśmy patrzeć, żeby obejrzeć jakąś spektakularną eksplozję.

W demie udała się jeszcze jedna rzecz. Trudno ją omówić w szczegółach bez zdradzania choć części fabuły. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, że scenariusz, kompozycja scen, praca kamery i muzyka potrafią stworzyć bardzo sugestywny emocjonalnie obraz. Nie podlega dyskusji, że każdy, kto nie ma serca z kamienia, po tym krótkim demie będzie doskonale wiedział, o co walczy komandor Shepard.

Kolejne zwiastuny, którymi bombardowało nas w ostatnim czasie EA, naprawdę nie nastrajały mnie optymistycznie. Bałem się, że z mojej ulubionej gry ktoś zrobił strzelankę. Nie da się ukryć, że strzelania jest dużo, a dialogów mało, ale RPG-i sprzedaje się w demie trudniej, niż jakikolwiek inny gatunek. Niemniej jednak starczyła krótka wymiana zdań z moimi towarzyszami, jedno spojrzenie, jeden uśmiech, bym w mgnieniu oka zechciał powrócić do świata Mass Effect. Nie wyzbyłem się wszystkich obaw, ale jestem odrobinę spokojniejszy.

Marcin Jank

Obraz

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne