Osiągnięcia, trofea, ja wszystkie was...
Trofea, osiągnięcia, czasami nazywane nawet Aczikami, każdy z nas wie o co chodzi. Szatańsko wprowadzony najpierw przez Microsoft pomysł zawładnął umysłami milionów graczy, a Sony obudziwszy się z ręką w nocniku próbuje nadrobić straty. Dzisiejszy wpis Lewika pokazuje, ten biznes to nie przelewki. 2,5 miliarda osiągnięć? Pewnie, są pośród nich pewnie miliony nabite w King Kongi i inne Dash of Destruction, ale mimo to liczba robi potężne wrażenie. Czy zastanawialiście się jednak, jaki wpływ Osiągnięcia mają na nas, graczy? Być może. A jaki na deweloperów?
06.04.2009 | aktual.: 14.01.2016 15:48
Mary Jane Irwin przedstawiła nam na łamach Gamasutry bardzo ciekawe przykłady, jak nabijanie statystyk odmieniło sposób patrzenia na gry, a także sposób ich tworzenia. Bo to, że w końcu pojawił się sens kupowania nawet najbardziej badziewnych gier to oczywista sprawa. Prawdziwi Hunterzy nie przegapią takiej możliwości na łatwe zdobycie "calaka". Sam złapałem się na tym, że podczas jednej z wizyt w supermarkecie kupiłem na wyprzedaży za 40zł Eragona. Po co? Nie mam pojęcia, cała masa nieskończonych, a nawet nie zaczętych gier jeszcze leży na półeczce i czeka. Dobrych gier. I co z tego, że mój Gamerscore woła o pomstę do nieba? Zawsze fajnie jeszcze kupić jedną grę i spróbować chociaż te kilkanaście punktów nabyć. Chore.
Wracając jednak do pani Irwin, ta nam przedstawiła całą sprawę z punktu widzenia deweloperów. Podobno już w badaniach udowodniono, że gry mające więcej Osiągnięć sprzedają się lepiej. Zależność może wydawać się przypadkowa, ale patrząc na siebie wierzę, że są osoby kierujące się przy zakupach kwestią tego tysiąca punktów do zdobycia. Z tekstu dowiecie się, jak zapatruje się na to m.in. Infinity Ward, Electronic Arts czy Naughty Dog. Czy zdawaliście sobie sprawę, że osiągnięcie w Skate polegające na ocenieniu Waszego filmiku przez 20 internautów miało na celu po prostu przyciągnięcie graczy do skate.reel, czyli społeczności zgromadzonej wokół gry? Gdy słucha się takich wyjaśnień wydawać się one mogą oczywiste, natomiast tak naprawdę stoi za tym głębsza filozofia i twórcy dokładnie zastanawiają się, jaki aspekt gry chcą podkreślić czy wypromować i czynią to właśnie za pomocą Osiągnięć I nie widzę w tym nic złego. Autorzy powinni umieć atrakcyjnością swojej gry czy usługi zachęcić mnie do wyciśnięcia z niej ostatnich soków, ale skoro już czasy się zmieniły, to nie ma co wyskakiwać z pędzącego pociągu. Większość z nas już dawno siedzi wygodnie w wagonie oznaczonym Gamerscore. Następna stacja - 1000GS. Czy też jest to Wam obojętne?