Ooblets ogłosiło wyłączność dla Epica. Twórców zalały dziesiątki tysięcy pogróżek
Dwuosobowemu studiu dostało się za sposób, w jaki komunikują się na ten temat z graczami. Gumberland twierdzi, że w odpowiedzi dostają maile z groźbami, treściami pornograficznymi i zdjęciami przedstawiającymi przemoc.
Kolejna gra dołącza do grona gier na wyłączność Epica; ostatnio pisałam o przypadku SkateBIRD, któremu Epic odmówił wydania gry na swojej platformie, a tym razem mowa o niezależnym Ooblets. Na przestrzeni ostatnich dni jego sprawa przyjęła dramatyczny obrót.
O Ooblets usłyszeliśmy jeszcze w 2017 roku, gdy pokazano pierwszy, przeuroczy trailer. Maciu określił wówczas grę jako połączenie Harvest Moon i Pokemonów. Grę wydaje DoubleFine i ukaże się na pecetach i Xboksie One w tym roku (nie ma jeszcze oficjalnej daty premiery).
Na stronie developera pojawił się kilka dni temu długi post, w którym twórcy wyznali w humorystyczno-ironicznym tonie, że podpisali cyrograf na czasową wyłączność z Epikiem. Weszli dość szczegółowo w powody tej decyzji:
- Ooblets ukaże się na PC poprzez EGS. Nie będziemy sprzedawać gry w innych sklepach na PC przez długi czas (to ten wątek „ekskluzywności”).
- Nadal wydamy grę na Xboksie One. Wyłączność Epica dotyczy tylko PC.
- Dostaliśmy pieniądze z góry z kontraktu, więc możemy stworzyć grę, którą zawsze chcieliśmy stworzyć, idąc na mniejszą liczbę kompromisów.
Deweloper napisał potem, co to oznacza dla graczy:
Potem odnieśli się do argumentów przeciwko Epicowi. Fakt, w trochę ironiczny sposób, ale ja tę ironię odebrałam bardziej jako sympatyczne droczenie niż zdawkowość czy protekcjonalność. W Tweecie odsyłającym do posta deweloperzy napisali żartobliwie: „Okej, zrobiliśmy to! To, o co wkurzają się ludzie. Ale może nie wkurzajcie się?”.
Some Ooblets B-roll
Reakcja, z jaką się spotkali devi, przeszła wszelkie oczekiwania. I bynajmniej nie była pozytywna. Ba, była gorsza niż można byłoby się spodziewać i gorsza niż spodziewało się samo studio, świadome przecież, że spotkają się z jakąś krytyką. Większość ludzi odebrała ich wiadomość jako arogancką i lekceważącą. Ludzi zezłościł zwłaszcza fragment, w którym twórcy zwracali uwagę na to, że złość jest naturalna, ale że może warto byłoby ją ukierunkować w jakimś bardziej znaczącym kierunku. Na przykład na sprawy takie jak zmiana klimatu, łamanie praw człowieka czy ostatni sezon "Gry o Tron" (co było oczywiście żartem), a nie kwestia wyłączności Epica.
Druga strona medalu jest taka, że sami nie popisali się dojrzałością. Na Discordzie gry możemy prześledzić dyskusje, w jakie wdawali się ze społecznością. Na merytoryczne argumenty i próby rozmowy zdarza się im często odpowiadać z napastliwością i złośliwością. Zupełnie inna narracja wynika jednak z ich własnych słów.
Jak podaje GamesIndustry, Gumberland zalała powódź pogróżek, co ujawnili w postach przeznaczonych tylko dla społeczności na Patreonie. Wśród wiadomości znalazły się też zdjęcia przedstawiające krwawe, brutalne sceny i pornografię. Słowem - absurd. Rebecca Cordingley i Ben Wasser, którzy stanowią Gumberland, napisali:
Jeden z deweloperów wyznał też, że płacze nieustannie od ostatnich dwóch dni i czuje, jakby „świat wokół runął”.
Jednym z zarzutów, jakie dostawali, było to, że wsparcie finansowe otrzymywali ze strony społeczności na Patreonie; stąd złość, że zwrócili się o pieniądze do Epica.
Ale poczekajcie, to jeszcze nie koniec. Bo do sprawy włączył się Tim Sweeney, nie wykazując się zbyt wielkim wyczuciem. Na swoim Twitterze napisał, że sprawdził ton, w jakim napisano ogłoszenie o ekskluzywności Ooblets i uważa, że był on „ekstra”.
Oczywiście pisząc to, osiągnął efekt taki, jak można by się już w tym momencie spodziewać – jeszcze bardziej rozjuszył społeczność graczy. A w każdym razie, jakąś jej dziwną i niepokojąco dużą część. Potem jednak Epic się zreflektował. I tym samym dobiegamy powoli do mety, bo stan na dzisiaj – czy raczej wczoraj – jest taki, że firma poczuła się zmuszona do opublikowania oficjalnego oświadczenia:
Jeśli to, co mówią twórcy o mailach, jakie dostają, jest prawdą - skala reakcji przeraża. Szykanowanie i groźby to już jest przesada. Z drugiej strony w dużej mierze negatywna reakcja graczy wynika nie tyle z decyzji o podjęciu współpracy z Epikiem, ale o metodzie komunikacji, jaką obrali w tym wszystkim twórcy Ooblets. A tutaj, trzeba przyznać - strzelają sobie do własnej bramki.
[AKTUALIZACJA]
W newsie został dodany akapit odnoszący do niefajnych zachowań deweloperów, który rzuca nowe światło na sprawę. Zmieniono też ostatni akapit. Wciąż uważam, że - jeśli to prawda - zalewanie ludzi tysiącami wiadomości z pogróżkami to nie jest dobra droga i nic tego nie usprawiedliwia. Z drugiej strony sprawa nie jest jednoznaczna. Mamy dowody, że Gumberland nie komunikuje się z graczami w najlepszym możliwym stylu - stąd negatywne reakcje społeczności są jednak w jakimś sensie uzasadnione.
Tatiana Kowalczyk